https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tylko show?

Klaudyna Różańska, Warsztaty Reporterskie "Halo Pałac", skróty - redakcja "Pomorskiej"
"Halo Pałac" u Kuby Wojewódzkiego.
"Halo Pałac" u Kuby Wojewódzkiego. Witold Albiński
Postać znana i kontrowersyjna. Dla jednych symbol sukcesu, dla innych "tandeciarz". Zasłynął jako surowy, a nawet bezczelny juror programu "Idol", a obecnie prowadzi własny talk show - z jego imieniem i nazwiskiem w tytule. "Kuba Wojewódzki" - to mówi samo za siebie.

     Byłam ciekawa jaki on jest. Czy faktycznie ma takie inteligentne poczucie humoru czy tylko błaznuje? Czy jest wybitnym improwizatorem czy może ktoś wręcza mu gotowy scenariusz? Ponieważ miałam taką możliwość
      postanowiłam sprawdzić
     
Był mroźny grudniowy poranek. 8.00 zbiórka przy Pałacu Młodzieży. Razem z grupą znajomych, z którymi dzielę pasję dziennikarstwa na warsztatach "Halo Pałac" oraz grupą realizującą audycję "Galeria" wyruszyłam do Warszawy na nagranie programu "Kuba Wojewódzki". W drodze zastanawiałam się jak to będzie: siedzieć na widowni i przyglądać się rozmowie ludzi, których do tej pory oglądałam w telewizorze, leżąc wygodnie na kanapie z kubkiem ciepłej herbaty w dłoniach? Teraz będę po drugiej stronie ekranu! Jakich gości zaprosi Kuba?
     Po kilku godzinach jazdy, dotarliśmy na ulicę Dominikańską, gdzie realizowany jest program. Czekając, aż wszyscy wysiądą z busa, zauważyłam bordowego citroena, a w nim rozmawiającą przez telefon komórkowy, młodą aktorkę - Annę Powierzę. A zatem to jeden z gości Kuby.
     Wąski i ośnieżony chodnik prowadzi do kilku połączonych ze sobą budynków. Właśnie stałam przed głównym wejściem, gdy miły, męski głos zapytał, czy tutaj jest studio Kuby Wojewódzkiego? Kto pytał? Stanisław Sojka! Wykrztusiłam "tak", Sojka uśmiechnął się w podziękowaniu i wszedł do środka. W końcu i ja weszłam. Ludzie gnieździli się w ciasnym korytarzu. Najprawdopodobniej również czekali na nagranie programu. Zostawiłam płaszcz w garderobie, uścisnęłam dłoń "Kruszynie "- słynnemu ochroniarzowi o rozmiarze XXL i
      znalazłam się w studiu
     
Przekroczenie progu to jak wejście do książki, którą już wiele razy się czytało i podziwiało jej kolorowe strony. Kiedy usiadłam na widowni, którą tworzą jasnoszare schody, zobaczyłam słynną kanapę, na której Kuba "męczy" swoich gości. Ale większość moich przypuszczeń nie sprawdziła się. Nie było gorączkowych przygotowań, biegających wizażystek, reżyserów, operatorów ani ludzi rozstawiających innych po kątach. Spokój. Ot, ktoś sprawdził kable i sprzęt dj-ów, rzucił okiem czy wszystko jest na miejscu. Nawet kiedy do studia wszedł Stanisław Sojka i zagrał, okazało się, że w ten sposób sprawdza się ustawienie dźwięku i mikrofonu. Normalka. Zwykła próba. Oczekująca widownia niecierpliwiła się coraz bardziej.
     Zaczęło się! Kuba Wojewódzki zakradł się przy ścianie tak, by niepostrzeżenie przedostać się do perkusji, stojącej na scenie po lewej stronie. Pokazał widzom, że nie chce aplauzu. Potem rozległo się głośne: "zaczynamy!" i usłyszeliśmy dżingiel czołówki. Wojewódzki rozpoczął świąteczne wydanie swojego show od pokazowej solówki na perkusji.
     Jego pierwszym gościem była Anna Zaorska, która przez wysłanie sms-a wzięła udział w konkursie zorganizowanym w związku z uroczystymi obchodami 10-lecia stacji telewizyjnej Polsat. Nagrodą było wystąpienie w talk show Kuby. Potem pojawił się Hubert Urbański, znany z popularnego teleturnieju "Milionerzy". Wojewódzki pytał go, dlaczego nie interesuje się polityką, dlaczego jest "dyżurnym grzecznym chłopcem" oraz czy i jak podrywa kobiety? Niestety, ostatni temat został potem usunięty z programu. Poza tym jednak
      nic nie było reżyserowane
     
Żadnych dubli, powtórek. Wszystko odbywało się jakby program emitowano na żywo. Publiczność śmiała się, gdy ktoś żartował oraz wyrażała swoją dezaprobatę, np. kiedy Hubertowi Urbańskiemu niechcący wyślizgnął się z rąk karp. Okazuje się, że zmiany wprowadza się później i polegają tylko i wyłącznie na skrótach.
     Kolejnym gościem był człowiek, o którym Kuba powiedział, że jest "pieśniarzem radości życia", czyli Stanisław Sojka. Dowiedzieliśmy się, że Hubert śpiewał chórki do piosenki "Tolerancja", którą zresztą od razu usłyszeliśmy we wspólnym wykonaniu...
     Ostatnią zaproszoną osobę - Annę Powierzę Kuba Wojewódzki przywitał... pod jemiołą. Jak wiadomo - zgodnie z tradycją - pod jemiołą można się pocałować i nikomu nic do tego. Po zakończeniu programu wszyscy goście oraz "Kruszyną" rozdawali publiczności prezenty: płyty kompaktowe, kasety i koszulki z podobizną Wojewódzkiego. Hubert Urbański wręczając płytę zespołu Las Ketchup wykonał taniec do przeboju "Asereje". Kto by pomyślał?
     Gdy emocje opadły, a widownia opustoszała, udało nam się spotkać z gospodarzem. Z każdym przywitał się przez podanie ręki i stanowcze : "Kuba, miło mi". Gdy stoi się z nim oko w oko, zupełnie prywatnie, rzeczywiście jest po prostu Kubą! Co prawda spotkanie z człowiekiem, który swoją krytyką już niejednego doprowadził do płaczu, nie mogło obyć się bez nerwów. Na szczęście podczas naszego spotkania jego rola nie polegała na ocenianiu. Jaki był? Po prostu był sobą. Takim, jakim widzimy go w programie: zabawnym, wygadanym, konkretnym, błyskotliwym, do tego sympatycznym. Na tym polega właśnie fenomen Kuby Wojewódzkiego - zawsze jest sobą. I właśnie dzięki temu ma tylu zwolenników co przeciwników.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska