- Straciłam pracę, bo firma zmieniała profil i zlikwidowała moje stanowisko - wspomina Mirela Wójtowicz - ale rejestrując się w urzędzie pracy, usłyszałam o „Firmolandii”. Dzięki niej już tworzę moją wymarzoną firmę.
- Pracowałam 6 lat w komisie samochodowym. Bardzo mi się to zajęcie podobało. Zawsze chciałam mieć swoją firmę - mówi Mirela Wójtowicz z Grudziądza. - Paradoksalnie, strata pracy stała się pierwszym krokiem do tego, żeby swoje marzenie zacząć realizować. Co robić, by skorzystać z projektu „Grudziądzka Firmo?landia”, dowiedziałam się w Powiatowym Urzędzie Pracy.
Firma jak marzenie
Pod koniec września pierwsze cztery osoby podpiszą umowy, dzięki którym otrzymają pieniądze na wyposażenie swoich firm.
- Jeśli utrzymają się przez półtora roku, to ich zwycięstwo. Jeśli nie, będą musieli zwrócić przekazane im 35 tys. zł z projektu „Firmolandia”, który realizowany jest tylko w Grudziądzu - wyjaśnia Ireneusz Baranowski,wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Grudziądzu. - Otrzymają też inną pomoc: wsparcie pomostowe 1.300 zł na opłaty ZUS, prądu, gazu, wody czy wynagrodzenie księgowej. Mają też przez 6, a czasem nawet 12 miesięcy niższe opłaty ZUS, zamiast ponad 800 zł, tylko 350 zł.
Ten projekt adresowany jest wyłącznie do osób bez pracy, które zostały zwolnione w ciągu ostatnich 6 miesięcy, z przyczyn niezależnych od pracowników, np. zwolnień grupowych czy likwidacji stanowiska pracy. Także tych, którzy są w okresie wypowiedzenia. W pierwszym naborze było 6 chętnych osób, po weryfikacji zostały cztery. W drugim naborze zgłosiło się siedmiu. Ich formularze rekrutacyjne oceniane będą dziś.
- Pierwsza czwórka osób objętych „Firmolandią” już przeszła szkolenie, na którym stworzyła swoje biznesplany - tłumaczy Marek Lewiński,zajmujący się projektami unijnymi w PUP. - Dwóch mężczyzn otworzy firmy usługowe w branży klimatyzacyjnej, jeden w elektrycznej, a jedyna w tym gronie kobieta zakłada autokomis.
"Firmolandia" dla Grudziądza
- Już wiem, jak będzie wygladało biuro, wybrałam nawet kolory ścian i mebli. Wymyśliłam też nazwę mojej firmy! Wyszukałam odpowiedni teren do wydzierżawienia na auto-komis i biuro tłumaczeń z języków obcych - opowiada z optymizmem Mirela Wójtowicz. - Zajmować się będę nie tylko pośrednictwem w kupnie i sprzedaży samochodów, ale też sprowadzaniem ich z zagranicy, załatwianiem formalności celnych i ubezpieczeniowych. Tak, by klienta wyręczyć w największym stopniu. Na początek zatrudnię jedną osobę. Na szkoleniu, które trwało łącznie 70 godzin, dowiedziałam się, jakie formalności trzeba spełnić, by założyć firmę oraz mnóstwa ważnych rzeczy, które pomogą mi prowadzić zakład. Nareszcie będę na swoim!
Cieszy się mąż, który przed czterema laty też skorzystał z podobnej pomocy PUP i jeździ taksówką. Dzieci: 13-letnia Marika i 14-letni Eliasz też chcą pomagać!
Biznes
