Przez ponad siedemdziesiąt lat sercem Lucimia, niedużej wsi położonej między Buszkowem a Mąkowarskiem (gm. Koronowo), był dwór państwa Łuczkowskich. Może niezbyt okazały i nie tak bogaty, jak inne ziemiańskie siedziby, ale na pewno pełen życzliwości dla bliźnich. To tam rodziły się pomysły, dzięki którym w wypełnione ciężką pracą życie mieszkańców wsi wpisały się przedstawienia teatralne i barwne korowody.
Przed ołtarzem w Mąkowarsku
Historia rodziny Łuczkowskich zaczęła się w Lucimiu 14 lutego 1870 r. Tego dnia w kościele parafialnym pw. Św. Wawrzyńca w Mąkowarsku odbył się ślub Natalii Hoppe i Konstantego Łuczkowskiego herbu Rola. Panna młoda była córką bogatych gospodarzy z rodziny od wieków lat osiadłej w tej miejscowości. Jej wybranek, mający szlacheckie pochodzenie, urodził się w Sadłogoszczu, niedaleko Barcina. Młoda para zamieszkała w wygodnym dworze, wybudowanym w połowie XIX w. Dom otaczał ogród i niewielki park, w niedalekiej odległości znajdowały się zabudowania gospodarcze. Jak można przeczytać w broszurze pt. „Lucim w XIX w. Szkoła w 1819-1939” przygotowanej przez Jerzego Świetlika (Ostromecko 2011), do Łuczkowskich należało wówczas 468 ha ziemi.
Rodzina doczekała się kilkorga dzieci. Najstarszy syn Wacław, urodzony 25 września 1878 r. skończył studia medyczne i został w lekarzem w Rawiczu. Córka Anna wyszła z mąż za pułkownika Józefa Szymana i zamieszkała w majątku Karolewo. W 1880 r. przyszła na świat córeczka Jadwinia, a w 1882 r. Zosia. Dziewczynki zmarły w 1885 r., jedna w marcu, druga w
kwietniu - o czym rodzice informowali w pełnych rozpaczy nekrologach na łamach „Dziennika Poznańskiego”.
Najmłodszy syn Łuczkowskich, Bolesław, urodzony 5 grudnia 1885 r. objął majątek kilka lat po śmierci ojca, który zmarł w 1906 r. Szybko dał się poznać jako solidny gospodarz, dobry organizator i działacz społeczny. Zanim założył rodzinę, z ramienia Towarzystwa Czytelni Ludowych, do którego należała jego matka, opiekował się biblioteką w Mąkowarsku. To z jego inicjatywy powstało tu w 1910 r. kółko rolnicze – do września 1939 r. był jego prezesem.
Żoną B. Łuczkowskiego została dziewiętnastoletnia Maria z Maciejowskich h. Ciołek, urodzona w Polanowie na ziemi wielkopolskiej - ślub odbył się 20 czerwca 1911 r. w Poznaniu. W tym samym roku w listopadzie proboszczem parafialnego kościoła pw. Św. Wawrzyńca w Mąkowarsku został ks. dziekan Antoni Tyrakowski. Na społecznym polu Łuczkowscy od początku ściśle z nim współpracowali.
Rodzina szybko się powiększyła. W 1912 r. urodził się syn Janusz, potem kolejne dzieci: w 1913 r. Lech, w 1915 r. Bogusław, który żył tylko kilka dni,w 1916 r. Wacław, w 1918 r. Danuta, w 1921 r. Jerzy, a w 1926 r. - Krystyna. W wychowaniu potomstwa Łuczkowskim pomagały nianie i nauczyciele. 9 stycznia 1919 r. na łamach „Dziennika Bydgoskiego” informowali, że dla dwóch synów szukają guwernera. 13 lipca 1923 r. w tej samej gazecie w rubryce „Posady” ukazało się kolejne ogłoszenie:
„Doświadczoną, energiczną wychowawczynię lub bonę I kl. lub wychowawcę-nauczyciela poszukuję na czas wakacji na wieś dla chłopców 11, 9 i 7 lat. Po wakacjach najmłodszy tylko zostaje. Warunki: umiejętność zajęcia dzieci przez cały dzień. Zgłoszenia z podaniem pretensji oraz odpis świadectw przyjmuje: Łuczkowski, majętn. Lucim, powiat Bydg.”
Jasełka u Latosa i Śliwińskiego
Żona Łuczkowskiego była godną następczynią swojej teściowej. Dobra gospodyni, gorliwa patriotka, odkąd tylko zamieszkała w Lucimiu, mimo że zajęć domowych jej nie brakowało, a do tego dużo czytała, pisała i malowała obrazy, nie żałowała czasu na pracę społeczną, m.in. w PCK.
Zaangażowała się w działalność Koła Ziemianek powiatu bydgoskiego, gdzie współpracowała z jego przewodniczącą Marią z Hutten-Czapskich Palędzką z Łącznicy oraz z Celiną z Bnińskich Morstinową ze Strzelewa. Tak jak inne ziemianki, organizowała kursy haftowania, szycia i gotowania. Jak wspomina wieloletni sołtys Lucimia, Kazimierz Getka – co roku w czasie żniw organizowała przedszkole przy dworze, tak aby rodzice mogli spokojnie pracować na polu.
Pod koniec 1918 r. M. Łuczkowska z dziećmi miejscowych gospodarzy przygotowała jasełka. Jak informował „Dziennik Bydgoski” zysk z tej imprezy został przekazany na „bezdomnych i wojną dotkniętych”. Jasełka wystawiono dwukrotnie w Lucimiu w sali Latosa, a następnie w Mąkowarsku w sali Śliwińskiego. Przy okazji występów można było kupić biało-czerwone kokardki, zjeść ciasto, które przygotowały gospodynie z Lucimia i Mąkowarska.
Pani Łuczkowska opisała jasełka na łamach „Dziennika Bydgoskiego”, wymieniając nazwiska współpracujących nią pań - z rodziny Kentzerów, Mrozińskich, Szewsów, Rybków, Rafińskich, Tomczyńskich itd. I nie było to ani pierwsze, ani ostatnie przedstawienie z jej inicjatywy. Kolejne odbyło się rok później, a zysk ze sprzedaży biletów przeznaczono na akcję „Ratujmy dzieci”. Do 1939 r. takich występów artystycznych w Lucimiu było wiele. M. Łuczkowska pisała scenariusze i czuwała nad realizacją przedstawień.
Natalia Łuczkowska, która bardzo wspierała synową, zmarła 22 lutego 1925 r. i tak jak mąż została pochowana na cmentarzu w Mąkowarsku. „Dziennik Bydgoski” pisał m.in.:
„Była to matrona, która w sposób najszczęśliwszy potrafiła przeszłość łączyć z teraźniejszością. Z przeszłości wzięła umiłowanie ojczyzny, wzięła cnoty przodków, nie przejmując się ich wadami. (…) Pod
troskliwą jej opieką wychowało się liczne grono czeladki dworskiej”.
Wierszyk Danusi dla prezydenta
Bolesław Łuczkowski z powodzeniem koncentrował się na sprawach rolniczych. W marcu 1920 r. wszedł w skład Rady Wydziału Powiatowego Starostwa Bydgoskiego. Trzy miesiące później w Mąkowarsku wziął udział w wiecu parafialnym, na którym razem z ks. Tyrakowskim oraz gospodarzem z Lucimia Wincentym Januszewskim namawiał do skorzystania z Pożyczki Odrodzenia Narodowego. A także, co podkreślono w relacji, która 4 kwietnia znalazła się na łamach „Dziennika Bydgoski” - zachęcał „do życia patriotycznego i ofiarności.”
Gdy latem 1925 r. do Lucimia miał przyjechać prezydent Stanisław Wojciechowski, Łuczkowscy należeli do grona osób, które zadbały o to, aby wizyta dostojnego gościa miała godną oprawę.
Przygotowano trzy powitalne bramy. 5 sierpnia w imieniu najmłodszych mieszkańców Lucimia prezydenta przywitała Danusia, córeczka państwa Łuczkowskich – wyrecytowała wierszyk, który pewnie napisała jej mama:
„Panie Prezydencie/ Słyszałam już często z ust mojej mateczki/ Jak bardzo Pan Prezydent miłuje dziateczki./ Więc zbliżam się z radością i bez zakłopotania,/ Z prośbą byś wysłuchać raczył mego przywitania./ Wita Cię dziatwa lucimska jak ojca serdecznie/ Obiecując miłość dochować Ci wiecznie./ Na widomy znak tego, oto te składamy kwiatki,/W nadziei, że choć raz Ci przypomną nas, lucimskie dziadki”.
Z Lucimia prezydent pojechał do Motyla, a wojewoda poznański Adolf Bniński oraz starosta bydgoski Stanisław Niesiołowski zatrzymali się u państwa Łuczkowskich. Te szczególne chwile znalazły wówczas odbicie w szkolnej kronice oraz w bydgoskiej prasie. A po latach - w publikacji Jakuba Markiewicza pt. „Wydarzyło się na Krajnie” (Mąkowarsko 2013).
Łuczkowscy byli bardzo gościnni – jeszcze dobrze nie odpoczęli po wizycie prezydenta, a już witali członków Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej z Koronowa, którzy pociągiem przyjechali do Mąkowarska. Część z nich została ugoszczona na plebani u ks. Tyrakowskiego, część - u Łuczkowskich w Lucimiu. Podziękowania od młodych ludzi z Koronowa trafiły m.in. na łamy „Słowa Pomorskiego.”
Wracając do dostojnych gości - dwór Łuczkowskich miał do nich szczęście. W 1933 r. gościł tu ks. biskup Konstantyn Dominik, który wizytował ziemię bydgoską.
Ze szkolnej kroniki**
Ważnym punktem w działalności społecznej Łuczkowskich była miejscowa szkoła. Dzięki szczęśliwie zachowanej kronice, którą prowadzili kolejni nauczyciele wiadomo, że właściciele lucimskiego majątku mocno angażowali się w życie tej placówki. I tak np. w 1920 r. w kronice zapisano: „Po podpisaniu traktatu wersalskiego, z którego wynikało że okolica nasza będzie przyłączona do Polski rząd pruski mało się troszczył o szkołę. Dlatego starano się samorzutnie o możliwe prędkie spolszczenie szkoły. Pani Łuczkowska udzielała bezinteresownie przez blisko rok lekcyj języka polskiego i śpiewu z wielkim powodzeniem.” Małżonek pani Łuczkowskiej, który należał do Rady Szkolnej, w ramach kursów dla dorosłych prowadził lekcje przyrody.
Gdy organizowano szkolne uroczystości, w tym zabawy, które odbywały się m. in. w lesie Łuczkowskich – z dworu przekazywano mleko, kawę, maślankę. W ciągu roku szkolnego zawsze przygotowywano kilka przedstawień – w czym swój udział zwykle miała pani Łuczkowska. Przy okazji świąt państwowych, m.in. takich jak te związane z obchodami 3 Maja wygłaszała okolicznościowe referaty.
Wielka miłośniczka teatru często zabierała lucimską młodzież na spektakle do bydgoskiego przybytku Melpomeny. Towarzyszyła uczniom w ważnych dla wsi zajęciach – np. podczas sadzenia lasu, np. tak właśnie było 29 kwietnia 1933 r., co oczywiście odnotowano w szkolnej kronice.
Przed Bożym Narodzeniem do szkoły tradycyjnie przychodził Gwiazdor z workiem pełnym prezentów. Łuczkowscy należeli do hojnych fundatorów świątecznych niespodzianek, podobnie jak rodziny Cyckowskich, Frąckowskich, Holków, Siudów czy Zająkałów.
Konie i polowania
Sprawy związane z prowadzeniem dużego gospodarstwa zabierały jego właścicielom wiele czasu. Należało dopilnować uprawy ziemi, hodowli bydła, w tym cenionych w regionie buhajów, zająć się sprzedażą zboża, serów czy masła itd. Bolesław Łuczkowski chętnie udostępniał swoje pola do eksperymentów – np. na jego ziemi sprawdzano skuteczność sztucznych nawozów, o czym np. w 1928 r. informował wydawany w Wilnie „Tygodnik Rolniczy”. Do Łuczkowskich należała też wytwórnia torfu.
Wielką pasją B. Łuczkowskiego były konie – hodował licencjonowane ogiery. W tradycyjnym święcie nazywanym „Dniem Konia” państwo Łuczkowscy byli zwykle fundatorami nagród, jak np. w lipcu 1936 r. w Wojnowie, o czym w
pracy pt. „Ziemiaństwo powiatu bydgoskiego w l. 1920-1939” („Kronika Bydgoska” 1999 r.) pisała Katarzyna Grysińska.
Zarówno właściciel majątku Lucim jak i jego żona należeli do grona zapalonych myśliwych. Ich nazwisko często wymieniano w „Orędowniku Powiatu Bydgoskiego” w informacjach o przyznaniu pozwoleń właśnie na polowania.
W Lucimiu pod tym względem Łuczkowscy nie należeli do wyjątków. W grupie myśliwych nie brakowało przedstawicieli miejscowych rodzin. Byli to m.in. Feliks Gettka, Franciszek i Nikodem Krzywoszyńscy, także rządca Jan Grochowski. W polowaniach chętnie uczestniczył ks. dziekan Antoni Tyrakowski, który z Łuczkowskimi dzielił myśliwską pasję.
Łańcuszek składkowy
Łuczkowscy nie szczędzili czasu na pracę społeczną. Nie szczędzili też pieniędzy na szlachetne cele. Ich nazwisko często pojawiało się w publikowanych w bydgoskiej prasie listach darczyńców, gdy organizowano zbiórki – np. z ramienia PCK czy koła bydgoskiego ziemianek. W Bydgoszczy finansowo wspomagali Schronisko dla Ociemniałych i Dom Ociemniałego Żołnierza. Tu poza wszystkim mieli też szczególny powód – od kwietnia 1920 r. kierownikiem Schroniska był urodzony w Lucimiu Brunon Roesner, absolwent seminarium nauczycielskiego w Bydgoszczy.
Pieniędzmi, ale również zbożem i ziemniakami Łuczkowscy wspomagali Kuchnię Ludową i Gospodę Kresową w Bydgoszczy. Należeli do darczyńców, którzy w 1936 r. w ramach „Łańcuszka składkowego” przekazali datki na budowę kościoła na
Czyżkówku. Podobnie jak inni ziemianie, często należeli do grona gospodarzy sławnych w całej Polsce Balów Kresowych, podczas których zbierano pieniądze dla Internatu Kresowego.
10 kwietnia 1925 r. „Gazeta Bydgoska” informowała, że w Mąkowarsku odbyła się kwesta, podczas której zbierano pieniądze na sztandar dla Towarzystwa Powstańców i Wojaków. B. Łuczkowski przekazał wówczas 30 zł, tyle samo co hr Maria Bnińska z Samostrzela. Były to najhojniejsze ofiary. Datki przekazali też inni mieszkańcy Lucimia – m.in. Bruegmann, Roman, Frąckowski, Wincenty Januszewski, Bronisław Weyna, Augustyn Żubka. Były też dary rzeczowe – np. Leon Runke podarował indyka.
W tym samym roku z inicjatywy ks. dziekana Tyrakows-kiego w Mąkowarsku powołano Towarzystwo Młodych Polek. Maria Łuczkowska, która uczestniczyła w zebraniu założycielskim, została patronką tego stowarzyszenia, zaś panna Ligmanówna z Lucimia - skarbniczką zarządu. 5 grudnia 1925 r. informował o tym „Dziennik Bydgoski”.
Gdy w 1935 r. okolice dotknęła klęska powodzi B. Łuczkowski wszedł w skład komitetu, który zbierał pieniądze dla poszkodowanych. W grudniu 1938 r. został członkiem Komitetu Obywatelskiego Zimowej Pomocy Bezrobotnym w Bydgoszczy.
W 1936 r. Łuczkowscy świętowali srebrne gody. 27 czerwca informacja o tej uroczystości trafiła m.in. na łamy „Dziennika Bydgoskiego”. Msza w intencji jubilatów odbyła się mąkowarskim kościele, odprawił ją ks. Tyrakowski. W tym czasie prowadzono parcelację majątku. W ciągu trzech lat objęto nią 126 ha - z 350 ha ziemi, które Łuczkowscy mieli w jeszcze w 1935 r.
Łuczkowscy, podobno uprzedzeni przez znajomego z Berlina, już w sierpniu 1939 r. opuścili Lucim, by nigdy tu nie wrócić. Pojechali do Krakowa, zamieszkali w kamienicy przy ul. Jabłonkowskiej. Bolesław Łuczkowski, by utrzymać rodzinę objął stanowisko zarządcy majątku w Ropocicach na ziemi świętokrzyskiej. Tam zmarł 13 maja 1944 r., został pochowany na cmentarzu w Czarncy.
Po wojnie majątek w Lucimiu został znacjonalizowany, powstał tu PGR. Maria Łuczkowskia jeszcze zdążyła się o tym dowiedzieć. Odeszła 31 lipca 1962 r. w Krakowie w Domu Helców.
Obraz babci Marii
W 1977 r. w Lucimiu rozpoczęła działalność „Grupa Działania”, w skład której wchodzili artyści z Bydgoszczy i Torunia: Bogdan oraz Witold Chmielewscy, Wiesław Smużny, Andrzej Maziec, Stanisław Wasilewski. Od 1981 r. trzej pierwsi kontynuowali pracę jako grupa "Lucim 111". W lutym 2000 r. w Krakowie w Sukiennicach odbyła się wystawa prac artystów, które powstały w Lucimiu. Wybrali się na nią również mieszkańcy wsi.
- Kiedy na pierwszej stronie „Dziennika Polskiego” zobaczyłam tytuł „Lucim w Krakowie”, zaraz zwolniłam się z pracy i pobiegłam na Rynek, by szukać gości ze wsi, w której kiedyś mieszkali moi dziadkowie. Niewiele o tym miejscu wiedziałam, a chciałam wiedzieć jak najwięcej. Mój ojciec Lech Łuczkowski działał w AK, w 1943 roku został aresztowany razem mamą, która była wówczas w piątym miesiącu ciąży. Osadzono ich w więzieniu na Montelupich. Mamę zwolniono, ja urodziłam się we Lwowie, gdzie mieszkała moja druga babcia. Ojca nigdy nie poznałam. Zginął rozstrzelany przez Niemców w grudniu 1943 roku w Wieliczce. Babcię Marię widziałam tylko raz. Przyjazd mieszkańców Lucimia do Krakowa był dla mnie wielką szansą na uzupełnienie rodzinnej historii. Miałam szczęście - spotkałam ich w Sukiennicach. Powiedziałam kim jestem, zaznaczając że nigdy nie byłam w Lucimiu. Jedna z lucimianek, pani Maria Nowicka od razu zaprosiła mnie do siebie. Latem się tam wybrałam. W Lucimiu spędziłam z
moją córką dwa pełne wzruszeń tygodnie. Dowiedziałam się mnóstwa miłych rzeczy o moich dziadkach. Widziałam ich pola, drogi którymi chodzili, drzewa, które kiedyś sadzili. Byłam w ich dworze. Do tej pory znałam go tylko z obrazu, który kiedyś w Lucimiu namalowała moja babcia. Od lat wisi w moim domu. Może właśnie obraz babci sprowadził Lucim do Krakowa... Bo to na pewno nie był przypadek - mówi pani Jadwiga, wnuczka Marii i Bolesława Łuczkowskich
★★★
Wystarczy spojrzeć na zapis społecznych dokonań Łuczkowskich, aby stwierdzić, że w dziejach Lucimia i ziemi bydgoskiej zapisali oni piękną kartę. To dziedzictwo nie zostało zmarnowane. Dzięki artystom, ale także mieszkańcom wsi, Lucim wszedł do historii sztuki. I dziś zajmuje tam poczesne miejsce. Państwo Łuczkowscy na pewno mają w tym swój udział.
P.S. Autorka dziękuję Marii Nowickiej i Wojciechowi Orlińskiemu z Lucimia oraz Jadwidze Łuczkowskiej z Krakowa za pomoc w
przygotowaniu artykułu.
Zobacz Q&A z Mandaryną !
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak dziś wygląda dyrektorka szkoły z "Rancza". Dla Ewy Kuryło czas się zatrzymał
- Gwiazda TVN była królową salonów. Teraz wygląda jak uboga szara myszka!
- Marian Opania ma kłopoty z sercem. Ludzie nie dowierzają, jak teraz wygląda
- Tak Allan walczy o uznanie zamożnego teścia. Wszyscy patrzyli na jego smerfne butki