Pod koniec ubiegłego tygodnia dyrekcja I LO w Rzeszowie wprowadziła nowy "dress code", który zaczął obowiązywać od poniedziałku 10 lutego. Uczniowie dowiedzieli się, jak mają się ubierać i czego nie wolno zakładać. Zabronione zostały m.in. koszulki na ramiączkach, krótkie spodenki, hawajskie koszule oraz zbyt krótkie spódniczki. Dziewczyny nie mogą nosić bluzek z dekoltem, odsłaniać brzucha czy farbować włosów. Z kolei chłopcom zabroniono noszenia jakiejkolwiek biżuterii. - pisze Onet.
Zmiany podyktowane były koniecznością pozbycia się wyzywających strojów. Oznajmiła je wicedyrektorka szkoły na apelu - mgr Iwona Palczak, mówiąc do uczennic m.in.: "Dziewczyny, im więcej zakrywacie, tym bardziej pociągacie".
Przeciwko zmianom zaprotestowali sami uczniowie.
Poniedziałkowy protest polegać będzie na ubraniu się do szkoły w sposób, na który masz ochotę, ignorując nowe założenia statutu. Pamiętajcie, że ekspresja w wieku dorastania to jedna z niewielu rzeczy, które pomagają ten okres przetrwać. - napisała na Facebooku Kaja, absolwentka I LO w Rzeszowie i jedna ze współorganizatorek protestu.
Dalsze rozmowy prowadzone będą w formie sejmiku. Każdy punkt omawiamy osobno, czy go usunąć, czy przyjąć - powiedział Kacper Dzierżak, współorganizator protestu na łamach Onetu.
Tu nie chodzi tylko o wygląd i ubiór, ale o ogólne zapisy w statucie, które nam się nie podobają. Konstruktywnie rozmawiamy z dyrekcją. Nikogo nie osądzamy, że ktoś zrobił błąd. Żałuję tylko, że nie mieliśmy więcej czasu, by się do tego lepiej przygotować. - dodaje Dzierżak.
Źródło: Onet.pl.
