Wówczas ze swadą je komentują, obarczając z minami świętoszków najcięższymi grzechami przegrywających konkurentów. Ale nigdy nie słyszałem komentarzy partyjniaków po tym, gdy sondażownie przedstawiają ocenę klasy politycznej en bloc. A taką właśnie opublikował wczoraj CBOS. Opinie o Sejmie są zatrważające - pracę posłów źle ocenia 71 proc. ankietowanych, dobrze zaledwie 15 proc. To miażdżąca krytyka "grupy trzymającej władzę". Równie złe są notowania Senatu - szkolną jedynkę wystawił członkom izby dumania co drugi Polak. Czy jeszcze jest w Polsce ktoś, kto uwierzy w ponadpartyjną debatę na temat przyczyn takiego stanu rzeczy? Oni by się natychmiast pożarli zrzucając winę na wszystkich, tylko nie na siebie.
Sądząc z rozmów z Czytelnikami obawiam się, że nasze oburzenie na polityków i ich żałosne partyjniactwo będzie polegało na zbojkotowaniu wyborów. Nie tylko dlatego, że nie ma na kogo głosować. Także z tego względu, iż nie mamy innej możliwości powiedzenia im tego, co o nich myślimy. Bo głupiej już chyba nie może być.