Pojemniki są ustawione na dość wąskiej ulicy Spichrzowej, na której często można spotkać gości spoza miasta. To właśnie tym traktem grupy turystów spod Bramy Wodnej podążają w stronę ratusza, Góry Zamkowej, by dotrzeć na wieżę Klimek. I, niestety, po drodze "zwiedzają" wysypisko śmieci.
To "norma", nie incydent
Stare wersalki, fotele, obudowy od telewizorów, wykładziny - trafiają wprost na ulicę Spichrzową pod kontenery. I to one są największą "zmorą" służb porządkowych. Bo wielkogabarytowe składowisko w tym miejscu to nie jest incydent, tylko - niestety - "norma".
- Podrzucają je mieszkańcy - twierdzi komendant straży miejskiej w Grudziądzu, Jan Przeczewski. - Próbujemy ich namierzać, ale to trudne, gdyż kamera monitoringu już tam nie sięga. Wysyłamy patrol ekologiczny w ten rejon, ale ciężko złapać kogoś na gorącym uczynku.
Za wąsko i brak podwórek
Temat doskonale znają też urzędnicy wydziału gospodarki komunalnej. To oni bowiem zlecają odbiór wielkogabarytowych śmieci i płacą z miejskiej kasy za ich wywóz na prawdziwe składowisko.
Kilkoma kamienicami przy ul. Spichrzowej zarządza m.in. MPGN. Zarówno administracja, jak i urzędnicy ratusza oraz służby porządkowe mówią jednym głosem: - Jest tutaj za wąsko i nie ma podwórek, by zmienić
lokalizację śmietników.
Nadzieja jednak jest. Miasto bowiem przymierza się do przygotowania projektu rewitalizacji ul. Spichrzowej. Oby tylko nie zapomniano o rozwiązaniu problemu szpecących ten trakt kontenerów.
Czytaj e-wydanie »