
Fot. Digitouch/ infografika Jerzy Chamier-Gliszczyński
Codziennie do bydgoskiego oddziału ZUS dzwoni po kilkanaście osób. Chcą pracować lub odbyć staż w zakładzie lub jego jednostkach terenowych. Zainteresowanych przybywa już od końca ubiegłego roku.
- W porównaniu z pierwszym półroczem 2008 roku liczba chętnych do pracy wzrosła o ponad 80 procent - mówi Magdalena Kopacka, naczelnik wydziału spraw pracowniczych w bydgoskim oddziale ZUS. - Podczas rekrutacji, przeprowadzonej w grudniu ubiegłego roku, na jedno stanowisko przypadało średnio 50 kandydatów.
Tyle samo osób bierze obecnie udział w konkursie, ogłaszanym przez Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy. Rok temu o jeden etat walczyło ok. 20 kandydatów.
- Jest duże zainteresowanie pracą w wydziale skarbu państwa i nieruchomości. Przykładowo: w styczniu na cztery wakaty wpłynęło 70 ofert - mówi Piotr Kurek, rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego. - Wiele osób szuka też zatrudnienia w wydziale spraw obywatelskich i cudzoziemców. W lutym o dwa stanowiska ubiegały się tam 42 osoby.
- Trudno powiedzieć dlaczego tak bardzo wzrosło zainteresowanie pracą w tych wydziałach - mówi Piotr Kurek i dodaje: - Liczba kandydatów na stanowiska w innych działach też rośnie.
Mniej wymagań, więcej chętnych
Przedstawiciele urzędów zgodnie przyznają, że łatwiej jest im znaleźć pracowników, gdy nie stawiają im wygórowanych wymagań. Na przykład oczekują posiadania wyższego wykształcenia, ale nie uprawnień.
W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Kujawsko-Pomorskiego w Toruniu rzadko, ale zdarza się, że pracę mogą otrzymać też osoby ze średnim wykształceniem. Będą jednak zarabiały mniej niż ci, którzy ukończyli studia.
- Nasze oferty pracy zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem - mówi Beata Krzemińska, rzeczniczka urzędu marszałkowskiego. - Popularne są stanowiska związane z Unią Europejską.
Obniżyli poprzeczkę
O tym jaką wiedzę, umiejętności i doświadczenie powinien posiadać urzędnik, decydują przepisy oraz jego przyszły pracodawca.
Gdy od kandydatów wymaga się specjalistycznego wykształcenia, praktyki w zawodzie oraz uprawnień, chętnych jest mniej lub nie ma ich wcale.
- Obserwujemy spadek zainteresowania pracą u nas - mówi Tomasz Szymański, sekretarz Grudziądza. - W grudniu szukaliśmy podinspektora do wydziału gospodarski nieruchomościami. Nie było żadnych chętnych. Obniżyliśmy kryteria i w tym roku zaczęliśmy szukać referenta. Zgłosiło się dwóch kandydatów, z których tylko jeden spełniał wymagania.
Tymczasem w urzędzie wojewódzkim tradycyjnie brakuje geodetów. - Nie kuszą ich zarobki w administracji - przyznaje Piotr Kurek.
Wiemy, że będzie ciężko
Jednak dla wielu innych osób szukających zatrudnienia, od wysokości pensji ważniejsza jest stabilność pracy w urzędzie. Nie bez znaczenia jest fakt, że oprócz zasadniczego wynagrodzenia mogą otrzymać "trzynastki" oraz po pięciu latach dodatek stażowy.
- Żyjemy z przeświadczeniem, że będzie ciężko. Nie wiemy jednak jak długo - mówi dr Michał Cichoracki, socjolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego i Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy. - Wiele osób szuka więc pracy tam, gdzie nie będzie obawiać się zwolnienia. Rozwiązaniem jest zatrudnienie w urzędzie. Bo przecież urzędnicy zawsze są potrzebni. Także w kryzysie.