Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uśmiech Caravaggia. Nauczycielka z Torunia chciała tylko odreagować. Dziś jej obrazy wiszą w wielu galeriach w Europie

Adam Willma
Adam Willma
Anna Emilia Misiak (ur. 1979) z zawodu jest nauczycielką języka angielskiego w Centrum Kształcenia Ustawicznego w Gronowie.
Anna Emilia Misiak (ur. 1979) z zawodu jest nauczycielką języka angielskiego w Centrum Kształcenia Ustawicznego w Gronowie. Adam Willma
Rozmowa z Anną Emilią Misiak, toruńską malarką, laureatka m.in. Nagrody Caravaggia.

Skąd się pani wzięła?
Z Inowrocławia. Ale spędziłam tam tylko trzy lata po czym przeprowadziłam się z rodzicami do Torunia. Owszem, wybyłam później na studia, a po studiach mieszkałam w kilku krajach. Ale jestem typem człowieka, który prędzej czy później wraca do korzeni, więc musiałam wrócić do Torunia. Wszędzie dobrze...

Studiowała pani malarstwo?
Gdzież tam! Najmniej wiedzy mam z dziedziny malarstwa. Nie znam nazw obrazów ani nazwisk artystów. Owszem, uwielbiam Salvadora Dali, jego odrealnienie, a jednocześnie zachowane proporcje. Uwodzi mnie kolorystyka Moneta. Podziwiam malarzy oddających realistycznie rzeczywistość, bo sama nie potrafię malować postaci.
Zaczęłam od studiów prawniczych, idąc drogą rodziców. Ale już po trzech miesiącach oświadczyłam, że to zupełnie nie dla mnie. To była dla mnie przerażająca nuda. Wolałabym sprzedawać warzywa niż pracować jako prawnik. Skończyłam anglistykę, a później turystykę i hotelarstwo. Po powrocie z zagranicy zaczęłam pracować w szkole.

To skąd się wzięły kolory i farby w pani życiu?
W podstawówce malowałam trochę pastelami. Zwykle martwe natury. Rysowałam też ołówkiem. Gdy byłam w siódmej klasie, w jednej z toruńskich galerii zobaczyłam obraz. To były niby tylko różnokolorowe plamy, ale zachwyciły mnie pięknymi, żywymi barwami. Miałam przy sobie 120 złotych i natychmiast pobiegłam do sklepu z artykułami malarskimi. Kupiłam farby, terpentynę, olej lniany… Urządziłam sobie pracownię u dziadków w Kaszczorku i wtedy okazało się, że namalowanie „plam” wcale nie jest takie łatwe. Stwierdziłam więc, że wrócę do martwej natury. Co tydzień, przez cały rok jeździłam do dziadków. I znowu nie wyszło tak, jak pierwotnie zamierzałam. Ale nie zniechęciło mnie to, a obraz trafił nawet na wystawę u boku prac studentów Wydziału Sztuk Pięknych. Na studiach nauki było sporo, interesowałam się wieloma rzeczami. Trafiłam jednak znowu na jakieś warsztaty malarskie. Od pani, która jest prowadziła, usłyszałam, że taka umiejętność doboru pigmentów, jak w moich pracach, zdarza się niezwykle rzadko. I to był kolejny sygnał, żeby malarstwo potraktować poważnie. Ale tak na poważnie wszystko zaczęło się trzy lata temu.

?
Chciałam wypełnić czymś tę szkolna rzeczywistość. Brakowało mi sportu i kontaktu z innymi środowiskami. Najpierw był kick-boxing i karate shotokan.

Maciej Wydrzyński, konsul honorowy Peru, przedsiębiorca, były poseł:
Kilka lat temu dostaliśmy w prezencie od Emilki Misiak obraz, który zawisł na ścianie w naszym domu. Ponieważ odwiedza nas wielu przyjaciół z całego świata, obraz wystawiony był na krytykę niezależnych obserwatorów.  Niesamowite było dla mnie to, ile emocji wzbudzał. Ponieważ o podobnych reakcjach mówili również inni obdarowani, postanowiłem, że trzeba wykorzystać kontakty i zainteresować pracami Emilki ludzi z branży.
Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, bo szybko zaczęły pojawiać się pierwsze zaproszenia na wystawy a także wspaniałe nagrody oraz słowa uznania od światowych mecenasów sztuki. Zaczęło się od Mediolanu gdzie miałem okazję towarzyszyć Emilce w stawianiu pierwszych kroków w nowym dla niej, niesamowitym świecie. Zaraz potem pojawiły się kolejne zaproszenia na wystawy m.in w Londynie, Barcelonie czy Nowym Jorku … Ogromnie się cieszę, że mam w tym spektakularnym sukcesie swoją cegiełkę, a torunianka jest dziś uznawana za jedną ze stu najbardziej obiecujących artystek i artystów młodego pokolenia na świecie.

Ostro.

Ale wkrótce nastał covid. Byłam rok przed czterdziestką. Poczułam pustkę i zmęczenie, bo zawsze pracowałam dużo. Siedziałam w domu, prowadząc zajęcia online. Gadałam do cegiełek na monitorze, bo uczniowie mieli wyłączone kamerki. Zwariowałabym, gdyby nie malowanie, bo elektroniczne gadżety, które nam pozostały, zupełnie nie rezonują z moja osobowością. Pomyślałam sobie, że pół życia za mną, że jeśli nie teraz, to właściwie kiedy. Tego samego dnia poszłam do sklepu i kupiłam wymarzone od dawna rolki, a zaraz później – duży zestaw farb. Zaczęłam bawić się wylewając farby.

Jak kot to zniósł?

Jest tolerancyjny. Ale tak się zagalopowałam, że po roku musiałam remontować pokój. Ponieważ tworzę na dużych formatach, koszty materiałów szybko zaczęły rosnąć niebezpiecznie. To mnie skłoniło do eksperymentowania z innymi materiałami. Sprzyjał mi w tym względzie niemal całkowity brak wiedzy. W wielu przypadkach okazało się, że ryzyko i niewiedza dają ciekawe efekty.

Zwykle dla malarzy akt twórczy jest tą przyjemniejszą częścią. Mniej przyjemna zaczyna się, gdy przychodzi do sprzedawania.

Kilku osobom sprezentowałam obrazy. Miałam satysfakcję, że nie tylko im się podobają, ale też przykuwają uwagę gości. Najciekawsze było dla mnie to, że każdemu podobało się coś zupełnie innego. To, co stało się później, przerosło moje wyobrażenia. To właśnie przyjaciołom zawdzięczam, że dopingowali mnie i bardzo pomogli w promocji. Na początku, gdy odezwała się do mnie galeria w Mediolanie, pomyślałam, że to jakiś żart. Rozmawiałam na ten temat ze znajomym i zażartowałam, że skoro już jestem w Mediolanie, za chwilę trafię do Nowego Jorku. Nie minęło 10 dni, a dostałam zaproszenie na wystawę do galerii na Manhattanie, której właściciel zobaczył gdzieś mój obraz „Spring” („Wiosna”). Później była London Prize, ale dopiero w Londynie uświadomiłam sobie, że otwarciem drzwi na salony jest dopiero Nowy Jork. Dostałam zaproszenie od jednej z największych agencji z Nowego Jorku na wystawienie 12 prac.

To oznacza pożegnanie ze szkołą?

Lubię uczyć, więc niekoniecznie. Ale też mam swoje podejście do nauczania. Daję możliwość nauczenia się języka tym, którzy tego chcą, ale nie uważam angielskiego za najważniejszą rzecz na świecie. Bo przeraża mnie jak bardzo wszyscy jesteśmy przeciążeni pracą i obowiązkami. Niestety z dziećmi jest tak samo. Zamykanie młodych ludzi od 8.00 do 16.00 jest czymś fatalnym i przekłada się na problemy psychiczne młodych ludzi. Nie chcę do tego przykładać ręki. Przeraża mnie to, jak wielki potencjał jest marnowany przez system nauczania, który nie potrafi wydobyć z tych ludzi talentów. Sama mam problem z wypełnianiem cyferek w różnych urzędowych drukach, ale przecież świat się od tego nie zawali.

Ale liczbę namalowanych obrazów pani pamięta?

Namalowałam ich dopiero około 40. Większość powstała w ciągu 3 lat. Obraz maluję zwykle około 2 miesięcy, niektóry dłużej. Ale 3 namalowałam w ciągu zaledwie kilku godzin.

Ci, którzy je posiadają, mówią o wielkim ładunku emocji.

Spotkałam się z taką opinią. Kiedyś przesłałam rodzicom zdjęcie obrazu i tata napisał, czy wszystko u mnie w porządku. Bo ten obraz był w mrocznej tonacji. Ja tego tak nie odbieram – obrazy są dla mnie raczej pasmem skojarzeń. Dlatego nie trzymam się jednej stylistyki ani jednej techniki. Swobodnie podróżuję. W karate wszystko musi być w punkt, ale na moich obrazach – niekoniecznie.

Co dalej? Wielkie sale wystawowe? Kolejne nagrody?
Wierzę, że wszystko ma swój czas. Zdarzy się to, co ma się zdarzyć.

Anna Emilia Misiak (ur. 1979) z zawodu jest nauczycielką języka angielskiego w Centrum Kształcenia Ustawicznego w Gronowie. Jej prace malarskie były wystawiane były m.in. w Mediolanie, Madrycie, Barcelonie i Londynie. W najbliższym czasie pojawią się również w Cannes, Jest laureatką m.in. Nagrody Caravaggia, London Prize, Nagrody „4 Bienal de Arte” oraz International Prize Leonardo da Vinci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska