Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga, wysokie napięcie!

Adam Willma
Piętnastego marca o świcie ucięta została jedna z najbardziej tajemniczych karier biznesowych. Policjanci z wydziału antykorupcyjnego Komendy Stołecznej wkroczyli do podtoruńskiej posiadłości Ryszarda D., byłego pracodawcy dwóch ministrów i dużego energetycznego gracza.

     Aresztowanie D. wstrząsnęło przede wszystkim członkami Rotary Club Młyniec II. Ryszard D. był współzałożycielem klubu, a przez kilka lat udostępniał na zebrania i bankiety swój malowniczo położony (i solidnie ogrodzony) dworek w dolinie Drwęcy.
     Dworek rehabilitacyjny
     
66-letni Ryszard D. konsekwentnie stronił od sławy medialnej. Gdyby nie Rotary D. cieszyłby się w kręgach pomorskiego biznesu niemal całkowitą anonimowością. Cała jego firma liczyła ledwie kilka osób, a obszar biznesowej działalności znajdował się zwykle setki kilometrów od dworku w Młyńcu. Znajomi biznesmeni o szczegółach życia zawodowego D. do dziś wiedzą niewiele. Właściciel młynieckiego dworu prezentował się jako człowiek elegancki, doskonale wychowany ze świetnymi koneksjami w stolicy (w której nadal jest zameldowany). Głośniej zrobiło się o nim dopiero wskutek dziwnego porwania, którego ofiarą padł w ubiegłym roku. Biznesmen powrócił do dworku za sprawą wysokiego okupu (mówi się o 250 lub 350 tysiącach).
     Nawiasem mówiąc postawiony z rozmachem dwór, w którym odbywały się ekskluzywne bankiety i spotkania biznesowe, nie był prywatną własnością D. Jak na człowieka interesu przystało D. (wespół z żoną) zarejestrował w oparciu o posiadłość Ośrodek Sportowo-Rehabilitacyjny sp. z o.o. Działalność spółki opierała się głównie na pielęgnacji zieleni i wynajmie części pomieszczeń kolejnym firmom kontrolowanym przez D.
     Pierwszą z tych, które wynajęły biura w dworku małżeństwa D. była P-Line, wpisana do rejestru handlowego we wrześniu 1996 roku. Kapitał zakładowy P-Line liczył na początku 10 tysięcy złotych i pokryty został w całości przez jedynego udziałowca, spółkę Czechpol z siedzibą w miejscowości Sviadniov. Prezesem spółki został D., który niebawem przejął również większość udziałów.
     Należyte umocowanie
     
Plany P-Line były bardzo odważne. Już w 1997 roku zainteresowana była międzynarodowym handlem energią. W grę wchodziło między innymi kilka połączeń z Czechami, transfer z Zielonej Góry do Niemiec oraz z Elbląga do Kaliningradu. Ten ostatni projekt obejmował wybudowanie 13-kilometrowej linii z Braniewa.
     Spółka była również zainteresowana modernizacjami elektrociepłowni w Grudziądzu i w Grębocinie. Rozważała wejście kapitałowe do Elektrociepłowni Bydgoszcz i kupowanie od niej energii, która mogłaby być odsprzedawana bydgoskiemu Zachemowi.
     W Toruniu P-Line planowała udział w modernizacji urządzeń Energotoru i odebranie swojego wkładu w postaci energii, która to z kolei miałaby zostać sprzedana miastu na oświetlenie ulic.
     W sprawozdaniu z działalności w 1997 roku prezes D. podaje, jako osiągnięcie swojej firmy, nawiązanie kontaktów z kadrą kierowniczą Polskich Sieci Elektroenergetycznych, Urzędu Regulacji Energetyki oraz elektrowni w celu "należytego umocowania P-Line w strukturach branżowych". Rok później firma z Młyńca uzyskuje, wydaną przez Urząd Regulacji Energetyki, koncesję na obrót energią.
     Młyniec z ministrami
     
D. umiejętnie dobierał sobie współpracowników. Na łamach prasy przyznał, że byli wśród nich między innymi byli agenci służb specjalnych, którzy pomagali poznać preferencję potencjalnych klientów.
     W 1999 roku do P-Line dołączył (również jako współudziałowiec) Ryszard Kurylczyk, niegdyś zastępca dyrektora Elektrowni Jądrowej Żarnowiec w Budowie.
     Kurylczyk: - Pana D. poznałem pracując w Żarnowcu. Był wówczas dyrektorem jednego z ośrodków wczasowych w Łebie.
     Kurylczyk, dziś sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, twierdzi że został zatrudniony dla realizacji kilku zamierzeń. - Chodziło o połączenia energetyczne z krajami ościennymi - wyjaśnia. - Niestety, nie udało mi się doprowadzić do końca żadnego z tych projektów.
     Związki między obu panami muszą być bardzo ścisłe, skoro Kurylczyk został członkiem honorowym Rotary w Młyńcu, a prezes P-Line sponsorował wydanie jednej z powieści Kurylczyka (który jest autorem 7 książek o tematyce religijnej i historycznej). Notabene, kontakty, jakie D. zawarł przez Rotary były nie do przecenienia. W klubie znalazł się między innymi ówczesny wiceprezydent Torunia, którego ojciec był pierwszym dyrektorem generalnym P-Line (zmarł wkrótce po nominacji).
     Kurtuazja po rosyjsku
     
W październiku 2001 roku Kurylczyk mianowany został wojewodą pomorskim. Dziennikarze gdańskiego oddziału "Gazety Wyborczej" ujawnili, że już jako wojewoda dwukrotnie spotkał się z prezesem firmy Yantarenergo Olegiem Gładkowem, z którym rozmawiał o połączeniu obwodu z Polską.
     - Owszem, była taka rozmowa, ale o charakterze kurtuazyjnym - utrzymuje Kurylczyk. - Z firmą P-Line nie miałem już nic wspólnego, a z panem D. spotkałem się od tamtego czasu może dwa razy na zasadzie towarzyskiej.
     Kontakty towarzyskie sprawiły również, że pracę u Ryszarda D. (jako dyrektor organizacyjny) dostał Jacek Janiszewski, były poseł i minister rolnictwa.
     - Jestem bardzo wdzięczny za ten gest. Pan D. pomógł mi, kiedy znajdowałem się w trudnej sytuacji po przegranych wyborach. Wcześniej mieliśmy przypadkowy kontakt, poznaliśmy się przez mojego brata, który sprzedawał panu D. kwiaty. Zlecono mi sprawy nie mające nic wspólnego z energetyką - twierdzi Janiszewski. - Analizowałem dla amerykańskich wspólników P-Line opłacalność zakupu częstochowskiego browaru oraz chłodni w Kartuzach.
     Litewska energia z Rosji
     
O ile analizy Janiszewskiego nie przełożyły się na konkretne przedsięwzięcia, to zabiegi Kurylczyka - już po jego odejściu - przyniosły spodziewany skutek. Firmie z Młyńca udało się podpisać kontrakt, na podstawie którego koncern Energa wybuduje linię przesyłową między Polską a Obwodem Kaliningradzkim, a - co za tym idzie - do Polski trafi z rosyjskiej enklawy niezwykle tania energia. Tania, bo wyprodukowana przez... litewską elektrownię w Ignalinie (konstrukcja bliźniacza z Czernobylem), która kupuje paliwo jądrowe w Rosji, za co płaci dostawami energii. Właśnie nadwyżki tych dostaw miałyby być upłynniane do Polski i zasilać na przykład Rafinerię Gdańską.
     Dodatkowym atutem tej umowy jest dla Rosjan, towarzysząca linii energetycznej, wiązka światłowodów. Przez 25 lat nadzorcą, a zarazem beneficjentem tego kontraktu miałoby być P-Line.
     Co ciekawe od 2003 roku sztandarowa firma Ryszarda D. znajduje się w upadłości, zatrudnia jedynie byłego prezesa (jako likwidatora) i księgową na 1/5 etatu. Według Ryszarda D. trudna sytuacja finansowa firmy została spowodowana przez kontrolę UKS, która rozpoczęła się pod koniec 2002 roku, a informacje o niej miały stawiać firmę w niekorzystnym świetle przy negocjowaniu umów. W kwietniu 2003 roku Urząd Regulacji Energetyki odebrał P-Line koncesję na obrót energią w związku z likwidacją spółki. Być może zatem profity związane z polsko-rosyjską umową przejmie inna firma D.
     BAAZ płynie z prądem
     
Po tarapatach Ryszard D. szybko powrócił jednak na energetyczny rynek. Choć mógł wykorzystać uśpioną od kilku lat spółkę P-Line Energy, zdecydował się jednak na inne rozwiązanie. Zarejestrował w Polsce firmę BAAZ Polska jako przedstawicielstwo szwajcarskiej firmy BAAZ GmbH. W rzeczywistości za szyldem obu podmiotów stał właśnie D. Szwajcarską firmę D. zarejestrował w 2000 roku, wespół m.in. z Ryszardem Kurylczykiem posiadającym w niej część udziałów jeszcze kilka miesięcy po nominacji na wojewodę pomorskiego (tłumaczy to powolnością szwajcarskiej procedury sądowej). BAAZ Polska osiadła natomiast na miejscu P-Line i do dziś korzysta z numeru telefonu swojej poprzedniczki.
     Właśnie działalność firmy BAAZ stanowi punkt zaczepienia dla organów ścigania, które wszczęły postępowanie przeciwko Ryszardowi D. Prezesa pogrążył w zeznaniach Mieczysław J. - wcześniej jego współpracownik, sam mający duże kłopoty z wymiarem sprawiedliwości.
     Według warszawskiego prokuratora wydarzenia wyglądały następująco: w lipcu lub w czerwcu D. wręczył Dariuszowi N., zastępcy dyrektora d.s. handlowych Południowego Koncernu Energetycznego 25 tysięcy złotych łapówki. W zamian otrzymał informacje o ofertach konkurencji w przetargu, do którego stawała BAAZ.
     Skromnym DVD zadowolić się miała za tę samą przysługę Beata M., kierownik zespołu handlu zagranicznego w Polskich Sieciach Elektroenergetycznych.
     Dużo więcej kosztowało Ryszarda D. skłonienie wiceprezesa PSE do obniżenia kaucji gwarancyjnej stanowiącej zabezpieczenie umowy dotyczącej dostaw energii elektrycznej. Prezes BAAZ miał - według prokuratora - zapłacić za to 50 tysięcy złotych.
     Wśród oskarżonych znalazł się także Jacek K., który prowadząc odrębną firmę "wyprał" pieniądze pochodzące z BAAZ.
     - Dzięki temu BAAZ mógł zrealizować kontrakt na dostawy energii przez granicę polsko-niemiecką w dobrym paśmie i w korzystnej cenie - mówi Piotr Woźniak, prokurator rejonowy z Warszawy-Śródmieścia. - Postępowanie ma charakter rozwojowy, nie wykluczamy postawienia dalszych zarzutów.
     25 lat tłustych
     
W rozmowie z gdańskimi dziennikarzami Ryszard D. porównał pomysły P-Line z J&S (która w niejasny sposób przejęła pośrednictwo ropą naftową z Rosji do Polski). I nie są to tylko czcze przechwałki - połączenie polskiej sieci z obwodem kaliningradzkim jest już realizowane, a z chwilą, gdy przez przewody zacznie płynąć prąd, P-Line (lub jej następczyni) przez 25 lat będzie mogła potrącać swój procent od transakcji. Nie ma znaczenia, czy Ryszard D. będzie w tym czasie znajdował się na wolności, czy w więzieniu. Tym bardziej, że - wedle zapisów w dokumentach - wszelkie spory w sprawie kontraktu rozstrzygać ma sąd w... Sztokholmie.
     Ryszard D. przebywa aktualnie na wolności, wyszedł z aresztu za poręczeniem majątkowym.
     PS. Ryszard D., do którego zwróciliśmy się z prośbą o przedstawienie swojego stanowiska w sprawie, odmówił nam rozmowy.**
     

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska