Władysław Labuda wyruszył w podróż we wrześniu 2012 roku. Zakończył ją po niespełna 3 latach, czyli dokładnie 974 dniach. Przez ten czas odwiedził: Anglię, Kanadę, Meksyk, Belize, Gwatemalę, Honduras, Nikaraguę, Kostarykę, Panamę, Kolumbię, Ekwador, Peru, Boliwię, Chile, Australię i Malezję.
O swoich wrażeniach z wyprawy opowiadał studentom bydgoskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. - Podróżowanie to jedna z bardziej podniecających rzeczy, jaką można robić w ubraniu - wyznał prowokacyjnie na początek. - Wyprawa nie powstała ot tak sobie, to była świadoma decyzja, marzyłem o niej od dawna - dodał.
Pierwszym etapem podróży Labudy była Anglia, z której wyruszył do Kanady. Tam, zamiast planowanych 2 tygodni, spędził prawie 3 miesiące. - To właśnie w Kanadzie zaczęła się moja prawdziwa przygoda. Musiałem wykazać się zupełnie innymi umiejętnościami niż dotychczas. Nie mogłem pójść do bankomatu i po prostu wypłacić pieniędzy - opowiadał.
Żeby zarobić na noclegi czy wyżywienie, pracował jako wolontariusz m.in. na ekofarmie - w Kanadzie czy w domu dziecka w Hondurasie. Był też barmanem i nauczycielem angielskiego.
Podczas prawie 3-letniej wyprawy Władysława Labudę spotkała tylko jedna nieprzyjemna sytuacja. - W Boliwii zostałem napadnięty i okradziony. Zabrano mi m.in. aparat fotograficzny i kamerę oraz dokumenty - wyjaśniał.
Mimo tego, Labuda nie żałuje, że wyruszył w podróż po świecie. - Oprócz niezapomnianych wrażeń i wspomnień, zaczynam też zarabiać na tej wyprawie. Podpisałem umowę z jednym z portali internetowych, dla którego będę kręcił filmy podróżnicze. W lipcu wyruszam do Azji - zdradził.
Studentów zachęcał zaś do podróżowania. - Sami stwarzamy sobie bariery w głowie. Że zdrowie nie pozwala nam na wyjazdy, a przecież osoby niepełnosprawne podróżują i doskonale sobie radzą. Że nie mamy czasu, ale przecież to tylko kwestia odpowiedniej organizacji. Że nie mamy pieniędzy, a jest przecież wiele możliwości, by jeździć po świecie za darmo, a ja jestem tego najlepszym przykładem - wymieniał.
Władysław Labuda radził, by szukać rozwiązań, dzięki którym można podróżować nie wydając ani grosza. - Różne miejsca na świecie szukają wolontariuszy do pomocy, w zamian za nocleg i wyżywienie. Są też specjalne oferty darmowych noclegów dla podróżujących rowerem. Restauracje na przykład za pomoc w rozdawaniu ulotek, zasponsorują nam posiłek. Potrafimy dobrze grać na gitarze czy ładnie śpiewać? To też okazja, by zarobić - przekonywał podróżnik. - Ja na przykład dla znajomych nakręciłem film o Kanadzie, w podziękowaniu dostałem kopertę z 2 tysiącami dolarów.
Czytaj e-wydanie »