Od 2011 roku ścigany był 11 listami gończymi i europejskimi nakazami aresztowania. Swoim gangiem dowodził z miasta Alicante w Hiszpanii. Jego grupa zajmowała się przerzutem narkotyków z południa Europy do Wielkiej Brytanii. Chodziło o handel heroiną, kokainą i bronią. Gang specjalizował się również w porwaniach dla okupu i wymuszeniach. O skierowaniu sprawy do Bydgoszczy zadecydował Sąd Najwyższy.
To już drugi proces Piotra M., który odbywa się w Bydgoszczy. Pierwszy zmierzał ku końcowi. Wówczas dość niespodziewanie wyłączono sędziego prowadzącego postępowanie. Jak wcześniej ustaliliśmy, chodziło o zachowanie głównego oskarżonego. Piotr M. kierował groźby pozbawienia życia do sędziego i dwóch prokuratorów.
Na wczorajszej rozprawie miał stawić się Patryk P., mężczyzna, któremu Piotr M. zlecił zabójstwo trzech osób. Rzekomo Patryk P. wykonał tylko jedno polecenie - pobicie sędzi w Warszawie.
Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy stawiła się tylko żona Patryka, Karolina. Niemal 36-letnia kobieta była w związku z P. przez około 10 lat. Teraz są w trakcie rozwodu. Wczoraj mówiła, że o sprawie nic jej nie wiadomo. - Nie wiem nic o tym, żeby Patryk uczestniczył w działaniach przestępczych. Mówił tylko o wyjazdach do Hiszpanii, i że ma tam pracę. Ja tam z nim nigdy nie byłam - opowiadała Karolina P.
Kobieta dodała ponadto, że mąż nie mówił jej o tym, co robi za granicą.
- O wszystkim dowiadywałam się dopiero po zatrzymaniach przez policję - zeznała.
- Z czego zatem się utrzymywaliście? - dopytywał sędzia Jakub Kościerzyński.
- Przede wszystkim z mojej działalności gospodarczej - odpowiedziała Karolina P.
Wczoraj Patryk P. miał zostać zatrzymany.
Więcej w środowej "Gazecie Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie.
Czytaj e-wydanie »