Często pokazujemy na łamach "Albumu regionalnego" zdjęcia z ulic miasta, na których podziwiamy kreacje bydgoszczanek, inowrocławianek i pań z innych miast regionu.
Przed wojną w Bydgoszczy "magazynów mód" - tak wówczas często nazywano duże sklepy z odzieżą - nie brakowało. To nie tylko domy towarowe: Maciejewskiego (Bydgoski Dom Towarowy), Siuchnińskiego i Stobieckiego czy braci Mateckich - oba przy Starym Rynku.
Popularny był m.in. Dom Mody B. Cyrus, czyli Bonifacego Cyrusa. Mieścił się na rogu ulicy Gdańskiej i Krasińskiego. Ale doskonałe kreacje bydgoszczanki i odwiedzające gród nad Brdą mieszkanki innych miast regionu zawdzięczały całej rzeszy krawców, modystek, rękawiczników, szewców robiących obuwie na miarę.
W "Książce adresowej miasta Bydgoszczy 1929" nieoceniony Władysław Weber wymienia ponad 200 firm krawieckich, większość wśród nich - jak można wnioskować - to nieduże zakłady rzemieślnicze. A miasto liczyło wówczas 115 tys. mieszkańców.
Panie, które umiały szyć, korzystały z wykrojów dołączanych do żurnali, także do "Mojej Przyjaciółki". Ten kobiecy dwutygodnik wychodził w Żninie, w wydawnictwie Alfreda Krzyckiego (Ksyckiego); naczelną była jego żona Anna. Pismo zaczęło się ukazywać w 1934 roku, a latem 1939 osiągnęło niebywały, jak na tamte czasy, nakład - 100 tys. egzemplarzy.
Pokazujemy dziś i "Moją Przyjaciółkę", i modę z bydgoskich ulic...
