MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Lubuskiem tradycyjne rzemiosło powraca. Zdunów choć mało, to zawód całkiem nie wymiera. To ponadczasowa sztuka, która łączy pokolenia

Joanna Niedziela
Joanna Niedziela
Mariusz Kapała
Mariusz Kapała
Wideo
od 12 lat
Kilka dni temu Jesionie, wsi położonej w powiecie nowosolskim odbywał się dwudniowy egzamin czeladniczy w zawodzie zdun. Dawid Oskwarek, organizator egzaminów na zduna tłumaczy, że egzaminy mistrzowskie powstały w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie w branży. Uczestnicy walczyli o tytuł mistrza i czeladnika budując bryły metodą zduństwa tradycyjnego. Czy przedstawiciele ginących zawodów mają szansę konkurować z masową produkcją?

To stare rzemiosło polega na budowie i naprawie urządzeń grzewczych opalanych drewnem lub węglem. Tradycyjnie, w średniowieczu były to piece kaflowe — pokojowe, kuchenne albo chlebowe. Ich konstrukcja była wówczas kosztowa, więc pozwolić sobie na nią mogła jedynie szlachta, duchowieństwo i zamożniejsze mieszczaństwo. Na przestrzeni lat zduni zaczęli się zajmować się także budową kominków czy kuchni kaflowych.

Odrodzenie tradycji

- Zdun obecnie uważany jest za zawód całkowicie wymarły — opowiada Dawid Kozar, przewodniczący komisji egzaminacyjnej. -Moda na kominki kaflowe jednak powoli wraca — tłumaczy, dodając, że także dziś takie konstrukcje są ekskluzywne i ponadczasowe.

Ozdobne kafle są dostępne w różnych kolorach, a sam piec robi we wnętrzach niesamowite wrażenie. To stanowi dziś dodatkową wartość dla architektów, którzy od lat czerpią inspiracje z zasobów tradycji, spójnie łącząc ją z nowoczesnymi wnętrzami.

Podróż w czasie

Jak się dowiadujemy, obecnie największe zapotrzebowanie na takie piece występuje przy budowach domków jednorodzinnych i w historycznych budynkach wymagających modernizacji.

- Realizacje czasem zdarzają się w starych kamienicach, dworkach czy pałacach, w których piece osiągają nawet kilka metrów. Wówczas potrzebnych jest kilka osób, m.in. do tego, aby zwieńczyć piec koroną ważącą kilkadziesiąt kilogramów — mówi Andrzej Mączka, zdun spod Krakowa.

Jak wygląda taki egzamin?

To zanikający i mało popularny zawód. Tymczasem doświadczony rzemieślnik jest na wagę złota.

W Lubuskiem tradycyjne rzemiosło powraca. Zdunów choć mało, ...

Z pokolenia na pokolenie

Michał Burdzy, zdun z Rudnika, uczestnik egzaminu wyznaje, że rzemiosłem zainteresował się dzięki swojemu tacie. Pan Andrzej, który także brał udział w egzaminie, zaszczepił w nim pasję jeszcze w nastoletnich czasach. I tak od wielu lat wspólnie wykonując piece kaflowe i jak mówią, mają z tego niesamowitą frajdę.

- Wbrew pozorom zainteresowanie jest bardzo duże — mówi Andrzej Burdzy. - Wspólnie budujemy sporo kuchni kaflowych i kominków kaflowych.

Również Kacpra Oskwarka, ucznia z Jesiony do zdobycia zawodu zduna zachęcił ojciec. - Tata zapoczątkował u nas zduństwo. Zachęcał mnie do tego, kiedy bylem mały, a później nawet mi się spodobało — śmieje się Kacper.

Czytaj też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska