Lekkoatleta - Paweł Wojciechowski

Paweł Wojciechowska
Nasz przedstawiciel królowej sportu królował w minionym roku na lekkoatletycznych arenach. Teraz szykuje się do skoku po olimpijski medal.
W 2011 roku, w koreańskim Daegu Paweł Wojciechowski osiągnął największy sukces w swojej karierze. Sprawił ogromną sensację, zdobywając tytuł mistrza świata w skoku o tyczce. Dostarczając kibicom ogromnych emocji w pasjonującym konkursie.
To jego największe, ale nie jedyne osiągnięcie. Tyczkarz Zawiszy Bydgoszcz jest również młodzieżowym mistrzem Europy. A w sierpniu, podczas mityngu w Szczecinie, wynikiem 5,91 o centymetr poprawił rekord Polski, który od 1988 (!) należał do Mirosława Chmary.
Plany w końcówce roku pokrzyżowała mu kontuzja. Podczas treningu Wojciechowskiemu wyślizgnęła się tyczka z dłoni i uderzyła go w głowę. Doznał złamania kości jarzmowej i przesunięcia kości oczodołowej. Na szczęście
operacja się powiodła, a jak zapewnił Wojciechowski, przygotowania do zbliżających się igrzysk olimpijskich nie są zagrożone.
W Londynie tyczkarz Zawiszy może nam sprawić kolejną, miłą niespodziankę. - Igrzyska są najważniejsze - przyznaje lekkoatleta. - Zostało jeszcze trochę czasu na budowanie formy. Plany na Londyn? Miejsce na podium. Pokonanie sześciu metrów też nie byłoby złe!
Na razie Wojciechowski skupia się na treningach. I zbiera owoce swoich dotychczasowych sukcesów. Polski Komitet Olimpijski wybrał Wojciechowskiego Sportowcem Roku 2011 i wręczył mu prestiżową nagrodę imienia Piotra Nurowskiego. Kibice z kolei wybrali go do dziesiątki najpopularniejszych sportowców w kraju, a "Gazeta Pomorska" uhonorowała specjalnym Laurem.
Kajakarz - Piotr Siemionowski

Piotr Siemionowski
Sporty wodne są siłą naszego regionu. A siłą sportów wodnych jest Piotr Siemionowski.
Nie ma chyba dużej, sportowej imprezy, z której przynajmniej jeden z wodniaków z regionu nie przywiózłby medalu. A wyjątkowo udany sezon ma za sobą Siemionowski, kajakarz bydgoskiego Zawiszy.
Rok 2011 należał do niego. Nasz sprinter może pochwalić się naprawdę spektakularnymi sukcesami.
Najpierw, w Belgradzie, zdobył mistrzostwo Europy. I to po emocjonującym finale. Bo Węgra Molnara pokonał tam o 42 tysięczne sekundy! Za plecami zostawił również mistrza świata Brytyjczyka McKeevera.
Jak się później okazało, te zawody były zaledwie "rozgrzewką" przed kolejnym startem _- mistrzostwami świata w węgierskim Szeged. I tam Piotr Siemionowski spisał się na medal. Tym razem złoty. Kajakarz Zawiszy został mistrzem świata w olimpijskiej jedynce na sprinterskim dystansie 200 m. W finałowym biegu pokonał McKee-vera oraz ubiegłorocznego wicemistrza globu Niemca Ronalda Rauhe.
Tam również zapewnił sobie olimpijską kwalifikację. Do Londynu pojedzie walczyć o medal. I ma duże szanse na pierwsze w polskiej historii kajakarstwa złoto.
Sam nie ukrywa swoich ambicji; do Londynu jedzie z nastawieniem na walkę o najwyższy stopień podium. Na razie swoje szanse ocenia ostrożnie.
- To jest sport i wygra ten, kto będzie w najlepszej formie _- przestrzega. - Najważniejsze więc, by nie spocząć na laurach i ostro trenować. Do maksimum wykorzystać czas, jaki pozostał do najważniejszego startu w sezonie.
Zaraz jednak dodaje:
- W ubiegłym roku bardzo polubiłem wygrywanie i nie zamierzam rezygnować z tej przyjemności.
Wioślarze - Łukasz Pawłowski, Łukasz Siemion, Miłosz Bernatajtys

Łukasz Pawłowski
Wioślarze Łukasz Pawłowski, Miłosz Bernatajtys i Łukasz Siemion popłyną w Londynie. A to specjaliści od sprawiania miłych niespodzianek.
To 3/4 wioślarskiej osady, która ma już zapewnioną olimpijską kwalifikację.
Pawłowski (AZS UMK Energa Toruń), Bernatajtys i Siemion (obaj LOTTO Bydgostia WSG Bydgoszcz), wspólnie z z Pawłem Rańdą z Wrocławia tworzą czwórkę bez sternika wagi lekkiej. Pod okiem trenera, bydgoszczanina Mariana Drażdżewskiego, nasi wioślarze świetnie spisali się we wrześniowych mistrzostwach świata w słoweńskim Bled.
Wygrali tam finał B, zajmując 7. miejsce. Dzięki temu zdobyli "paszporty" na igrzyska olimpijskie do Londynu.
- Nasz główny cel na ten rok jest jeden. Drugi medal olimpijski - podkreślają nasi wioślarze.
Pierwszy krążek zdobyli przed czterema laty, w Pekinie.
- Przed poprzednimi igrzyskami, na mistrzostwach świata w Monachium, zajęliśmy ósme miejsce - wspomina Bernatajtys. - Ale już w Pekinie wywalczyliśmy srebrne medale. Teraz, na mistrzostwach świata byliśmy na siódmej pozycji, czyli oczko wyżej. A więc... może to dobry znak.
- Kolejne zawody, to kolejne rozdanie. Każdy może być więc mocny - zapewnia Pawłowski. - Przygotujemy jak najwyższą formę na Londyn i tam damy z siebie wszystko. Jesteśmy w stanie zdobyć medal, bo niczego nam nie brakuje. Wiemy już, jak to jest, bo mamy na koncie olimpijskie srebro. Ale zdajemy też sobie sprawę z tego, że to tylko sport. A żeby wygrywać na takiej imprezie, trzeba być w szczytowej formie, do tego mieć troszkę szczęścia i walczyć, walczyć i jeszcze raz walczyć - podkreśla.

Łukasz Siemion

Miłosz Bernatajtys