- To dobry pomysł - twierdzi Marian Rojecki, mieszkaniec wło-cławskiego śródmieścia. - W domu oszczędzamy, to dlaczego nie w mieście? Nie mam nic przeciwko temu, by w nocy świeciła co druga, a nawet co trzecia latarnia. Zapalanie wszystkich to marnotrawstwo!
Pan Marian podkreśla jednak, iż dobrze by było, gdyby włocławianie wiedzieli na co przeznaczane są pieniądze zaoszczędzone na rachunkach za energię elektryczną.
Ale nie brakuje też głosów krytyki. - Po co szukać oszczędności ściemniając lamy - mówi pani Małgorzata z Michelina. - Wystarczy wyłączać je wtedy, gdy robi się jasno! Tymczasem o godzinie dziewiątej rano wciąż świeci wiele ulicznych latarni. Po co?
Stanisław Koprowski podkreśla, że pomysł ściemniania lamp, w sytuacji, gdy przeznacza się ogromne sumy na iluminację mostu, jest wręcz groteskowy. - Na moście widno, a jak chcesz iść dalej, to bierz latarkę, człowieku! Przecież to bez sensu! - przekonuje.
Oszczędności przede wszystkim
Prezydent Andrzej Pałucki uspokaja, że nawet po ściemnieniu ma być na tyle widno, że mieszkańcom nie utrudni to życia. - Przecież nikt nocą na chodniku nie czyta gazet - mówi. Poza tym, jak wyjaśnia Pałucki, ściemnianie ma objąć przede wszystko latarnie oświetlające ulice na głównych ciągach komunikacyjnych a nie trakty spacerowe, czy chodniki w miejscach, gdzie koncentruje się nocne życie włocławian. - Samochody jeżdżą z włączonymi lampami, więc kierowcom nie potrzebne tak intensywne oświetlenie uliczne - przekonuje prezydent. - Możemy oszczędzić nawet do trzydziestu procent!
Władze miasta rozważały pomysł wyłączenia co drugiej lampy, jednak okazało się to niemożliwe. Jedynym sposobem na oszczędności jest więc, według prezydenta, zamontowanie ściemniaczy. Ale to kosztuje , a zakład energetyczny partycypować w kosztach nie zamierza.
Trzeba wydać, żeby zarobić
- Jeśli jednostki samorządowe występują z wnioskami o przebudowę, modernizację oświetlenia to wiedzą że muszą ponieść koszty tej inwestycji - mówi Lidia Serbin -Zuba, kierownik wydziału promocji, rzecznik prasowy "Energa - operator, oddział w Toruniu.
Andrzej Koziński, naczelnik wydziału komunalnego Urzędu Miasta zapewnia, że władze Włocławka zdają sobie z tego sprawę. - Musimy opracować szczegółowy plan określający, gdzie można montować ściemniacze - mówi. Koszty przedsięwzięcia są spore. Bo jeden reduktor, który przyciemni około trzysta lamp kosztuje ok. 25 tys. zł.