Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe: Ale o co w ogóle ta afera?

Wojciech Giedrys
Wojciech Giedrys, autor komentarza "W samo południe"
Wojciech Giedrys, autor komentarza "W samo południe" archiwum GP
W ostatnich dniach w "Pomorskiej" ukazał się cykl tekstów o dziwnych operacjach finansowych w miejskich spółkach w Toruniu. Dlaczego w ogóle zajęliśmy się tym tematem? Po co piętnować takie zachowania?

W cyklu tekstów pod lupę wzięliśmy trzy przypadki: pożyczkę, którą jedna z miejskich spółek udzieliła drugiej, koncert sponsorowany przez miejskie przedsiębiorstwo i przetarg na wywóz śmieci w Toruniu. Ale o co w ogóle ta afera, skoro nie ma tu żadnych taśm prawdy, nagrań z ukrytej kamery lub ukrytego dyktafonu lub też podstępem wydobytych dokumentów?

Czarno na białym opisaliśmy jednak mechanizm "ręcznego sterowania" spółkami przez prezydenta Torunia Michała Zaleskiego.

Przeczytaj również: Prezydent Michał Zaleski popłynął z promocją. Siebie

Dlaczego w ogóle zajęliśmy się tym tematem? Powód był bardzo prosty. Spółki komunalne - nie tylko w Toruniu, ale też w wielu innych samorządach - coraz bardziej przejmują na siebie ciężar zadań, które do tej pory realizowały samorządy. Dzięki temu ukrytemu zadłużeniu miasta w komunalnych spółkach, wójtowie, burmistrzowie i prezydenci mają większe pole manewru w przypadku wydatków z budżetu miasta. Jednocześnie jednak coraz więcej wydatków jest poza jakąkolwiek kontrolą radnych i mieszkańców.

Dwa toruńskie przykłady - pożyczka i sponsorowany koncert - dobitnie to pokazują. W tym przypadku nie ma mowy o jakiejkolwiek przejrzystości działań toruńskiego samorządu. Co potwierdza fakt, że umowy dotyczące pożyczki i sponsorowania koncertu zostały utajnione. Jak to powinno wyglądać w transparentnym samorządzie? Dysponentem dywidendy, czyli zysku wypracowanego przez spółkę komunalną, jest jej właściciel - miasto. Spółka komunalna jest wprawdzie spółką prawa handlowego, jednakże założoną przez gminę. Działalność tej spółki musi polegać wyłącznie na wykonywaniu zadań publicznych, a ewentualne nadwyżki finansowe powinny trafiać do budżetu miasta, czyli do puli, o której decydują przedstawiciele mieszkańców - radni reprezentujący dzielnice, okręgi, osiedla czy sołectwa. I to oni powinni decydować, czy należy wydać je na sport, koncert, remont chodnika, budowę placu zabaw, dom pomocy społecznej, dodatki motywacyjne dla nauczycieli, dożywianie uczniów czy też limuzynę dla urzędników.

Co więcej, mieszkańcy muszą sobie uświadomić, że w samorządach nic nie jest za darmo. Darmowe nie są koncerty, do których dokładają się urzędy lub miejskie spółki. Darmowe nie są przejazdy komunikacją miejską np. na festyn Rodziny Radia Maryja czy imprezę z okazji otwarcia nowego mostu. To wszystko jest z naszych podatków. Nikt nas nie obdarowuje. Sami sobie robimy te "prezenty".

Czytaj również: Jak władze Torunia podtrzymują przy życiu toruńską piłkę? Robią wszystko, by nie spłacać długów...

Wiele mówi i pisze się o jawności w sprawach publicznych, w tym samorządowych. Ustawa o dostępie do informacji publicznej, jak i o finansach publicznych taki obowiązek na organy gospodarujące finansami publicznymi i samorządowymi nałożyła jednoznacznie i nieodwołalnie. Co więcej, potwierdziło to także jednolite orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego. Te toruńskie przypadki pokazują, jak zarządy spółek i ich rady nadzorcze bronią dostępu do informacji publicznej, która zgodnie z przepisami jest należna obywatelom.

Zbierając materiały do artykułów, rodziły się we mnie kolejne wątpliwości. Zwłaszcza w stosunku do Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, które w Toruniu ma 100 proc. rynku w przypadku nieruchomości zamieszkałych. Czy monopolista może się reklamować? Ale to nie wszystko. Jeden z Czytelników zwrócił uwagę na inną kwestię: to, że MPO w ub.r. zarobiło 3,2 mln zł i może pożyczać pieniądze, świadczy o tym, że mieszkańcy Torunia przepłacają za wywóz śmieci i opłaty za nie mogłyby być niższe. Czy zysk spółki to ukryty podatek? Ale zyski wypracowują również inne komunalne spółki w Toruniu. Czy w opłatach za dostawę wody i odbiór ścieków czy bilety MZK również jest ukryty podatek?

Pojawia się też mnóstwo innych pytań. Czy udzielanie pożyczek przez spółki handlowe to zwykła działalność gospodarcza? Czy powinno się ją wpisywać w zakres działalności zawarty w statutach spółek? Dlaczego Michał Zaleski za wszelką cenę chce utrzymać przy życiu piłkarską Elanę? Czy ma to jakiś związek z przyszłorocznymi wyborami, w których zapewne stanie po raz czwarty do walki o fotel prezydenta? Czy boi się, że kibice tego klubu znów tłumnie przyjdą pod ratusz tak jak w 2012 r., gdy obawiali się likwidacji ukochanego klubu? Pozostawmy te pytania bez odpowiedzi.

Najważniejsza jest bowiem przejrzystość w samorządzie. Czyste i uczciwe zasady. Jeśli prezydent Torunia twierdzi, że nasz samorząd nadal jest "w pełni przejrzysty dla mieszkańców", tak jak mówił kilka lat temu, przystępując do akcji "Przejrzysta Polska" (promującej uczciwość i fachowość samorządów lokalnych), powinien natychmiast, bez zbędnej zwłoki ujawnić treść umów, które zawierały miejskie spółki. Powinien też - żeby odzyskać zaufanie mieszkańców i toruńskich radnych - pójść krok dalej. Powierzyć - w imię transparentności - częściowy nadzór nad spółkami radzie miasta. Składy rad nadzorczych w miejskich spółkach powinny być choćby częściowo opiniowane przez radę miasta.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska