W Swornegaciach jest niebezpiecznie. A znaków jak nie ma, tak nie ma

Wójt Zbigniew Szczepański w imieniu samorządu i swoim własnym zwrócił się z prośbą do departamentu infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku o zainstalowanie przy drodze wojewódzkiej nr 236 znaków zakazu zatrzymywania się po obu stronach drogi w Swornegaciach - na odcinku obejmującym ulice Jeziorną, Mestwina i Szkolną.

Historia jest pikantna, bo te znaki były już usytuowane w tym miejscu i stały sobie przez kilkanaście lat, ale w czerwcu 2014 r. zostały zdemontowane. Po kilkunastu dniach znowu je postawiono, a w lipcu definitywnie znikły.

- Wszystko przez to, że doszło do konfliktu pomiędzy jednym z mieszkańców a sołtysem. Sprawa oparła się o sąd, a ten zażyczył sobie wszystkich projektów organizacji ruchu - opowiada wójt. - No i sąd stwierdził, że znaki stoją bezprawnie.
Urząd podjął interwencję w ubiegłym roku, poszło pismo do Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku i była obietnica, że w tym sezonie znaki się pojawią.
Ale nie stoją. - Podobno robią jeszcze analizę - mówi z przekąsem wójt. - Gdzieś to utknęło w departamencie infrastruktury.

Tymczasem zdaniem samorządowców potrzeba wprowadzenia zakazu zatrzymywania się w tym miejscu nie powinna w ogóle podlegać dyskusji. - Latem zatrzymują się tu samochody, które wiozą kajaki, by je wodować. To stwarza kolosalne utrudnienie wynikające z blokowania drogi - czytamy w piśmie do marszałka. - A wręcz stwarza to niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia pozostałych uczestników ruchu drogowego.

- Nie waham się nazwać tej sytuacji skandalem - podsumowuje wójt. - Mam nadzieję, że w końcu coś z tym fantem zrobią,
Jak dodaje, latem na drodze w Sworach można spotkać także pieszych, rowerzystów, konie, wozy przejeżdżające tranzytem, a ruch jest tak wielki, że wszystko może się zdarzyć.