- Niteczko, proszę do walca... - zaprasza chwiejąc się mocno i podciagając ostentacyjnie kolorowe skarpetki. Oburzona posełka SLD puka się w czoło:
- Chyba ci ten doktorat odbił! Nie mogłeś normalnym samochodem przyjechać?
Takie to rozmowy doktorantów można usłyszeć w tle śmierdzącej władzą, pieniędzmi i szpiegami afery Orlenu. Lepper - doktoryzowany, doktor Kulczyk - hospitalizowany i amerykanizowany, maturzystka Beger na studiach politologicznych, Błochowiak - ofiarą prowokacji komórkowej, poseł Rutkowski... Mili Państwo, poseł Krzysztof Rutkowski jedzie do Iraku zrobić porządek z porywaczami Teresy Borcz i z Al Kaidą w ogóle. Cóż, nawet nie zdajemy sobie sprawy, jakie skarby leżą u nas na Wiejskiej. "Mam dobry pomysł na akcję i chyba uda mi się uwolnić panią Teresę" powiada Rutkowski popijając martini, oczywiście wstrząśnięte, nie mieszane. Jutro nasz technik mechanizator rolnictwa (zawód wyuczony agenta OOO) wylatuje do Iraku. Doktora Leppera z sobą nie bierze, bo mógłby dostać drugi doktorat. Na przykład Bagdadzkiej Akademii Zarządzania Personelem Osamy. Ale i tak na Al Kaidę padł blady strach. Nie mówiąc o tym, że na wieść o misji agenta OOO Amerykanie rzucili się do urn głosując na Busha, bo tylko prawdziwy kowboj poradzi sobie z naszymi zerami.
Choć poseł Rutkowski (d. Samoobrona, teraz Kanapa Ludowo-Demokratyczna) nie chce zdradzić szczegółów swojej superakcji, wiadomo, że do Iraku jedzie, jak zwykle, z paszportem dyplomatycznym, bo na miejscu ma już swoją siatkę. Na motyle i Arabów. Do całości wizerunku naszego agenta brakuje tylko pięknej kobiety. Na mój maklerski nos będzie to druga tegoroczna maturzystka Danusia Hojarska primo voto Scorupco.
Anitę Błochowiak agent OOO wykluczył, gdyż wplątała się w wielką aferę komórkową. Oto stołeczni dziennikarze zadzwonili do naszej posełki oferując jej za darmo komórkę wyposażoną w kamerę, dyktafon i dostęp do internetu. Telefon nie miał podobno tylko dystrybutora na darmowe paliwo. Anita, pogromczyni łapówkarza Rywina, miała go testować (telefon, nie Rywina) trzy miesiące i później miał stać się jej własnością. Był wszakże jeden warunek - posełka SLD powinna go demonstracyjnie używać przed kamerami telewizji. Miss Sejmowego Basenu zgodziła się bez gadania, bo w Polsce tylko Lepper nie bierze. Dopiero po rozpakowaniu zrobiła duże niebieskie oczy - w środku był rzeczywiście telefon, ale zabawka. A komiwojażer okazał się być żurnalistą. Była to obrzydliwa prowokacja polityczna mająca ponoć skompromitować rodzinę Giertychów i śledczego Wassermana.
Ba, cóż tu mówić o Sejmie, skoro Parlament Europejski przekonał się już na samym początku, że z pedałami nam bynajmniej nie po drodze. Niejaki Rogalski Boguś z LPR zażądał w swej pierwszej mowie... samorozwiązania ledwo wybranego zgromadzenia, wytaczając argument najcięższego, bo łóżkowego, kalibru. Boguś mianowicie dowiódł na forum, ża prawie cały Europarlament to homusie, lesby i inne badziewie. W rewanżu jakiś Niemiaszek biseksualista krzyknął na Bogusia "Chuligan!". I był to ordynarny zamach na polskich herosów heteroseksualizmu.
**
Walec z agentami
WASZ MAKLER
Podczas balangi w barze sejmowym do posełki Błochowiak Anity podchodzi doktor Andrzej Lepper (mister humoris causa "Międzyregionalnej Akademii Zarządzania Personelem" w Kijowie):