https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wiatrowskaz

Jacek Deptuła
Prawda wedle bydgoskiego rajcy Stefana Pastuszewskiego jest prosta. Bydgoszczą zapewne włada masoneria, nie mówiąc o komunistach.

     Masoni, jak powszechnie wiadomo, ulokowali się też w ministerstwie spraw wewnętrznych II i III Rzeczypospolitej - osobliwie opanowali całą komisję heraldyczną. Ba, macki wolnomularstwa sięgały przedwojennego, antyklerykalnego podobno Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. W odniesieniu do Bydgoszczy celem spisku masonów, i to od blisko 80 lat, jest herb miasta. A ściślej - krzyż na środkowej baszcie murów obronnych.
     "Powrót" konsultacji
     
- Sprawa jest socjologiczna - tłumaczy z pasją Pastuszewski, szef klubu radnych AWS bydgoskiej Rady Miasta. - Większość przedwojennych ministerstw, szczególnie oświecenia publicznego, opanowana była przez lewicę laicką o znacznych powiązaniach masońskich. Dlatego w 1936 roku zatwierdzono herb Bydgoszczy bez krzyża na środkowej, najwyższej baszcie.
     Po wojnie, rzecz jasna, nikt sprawy krzyża nie podnosił, bo miejsce laickiej lewicy zajęli jeszcze bardziej laiccy komuniści. - Dopiero po odzyskaniu wolności w 1989 roku sprawa krzyża w herbie powoli dojrzewała - mówi szef klubu rajców AWS. - Już w poprzedniej kadencji Rady Miasta padł taki wniosek, ale wówczas nikt go nie konsultował z arcybiskupem Henrykiem Muszyńskim, który był zajęty innymi ważnymi sprawami.
     Dopiero teraz - po konsultacji z kurią metropolitalną w Gnieźnie - przyszedł czas na realizację wniosku arcybiskupa. Niedawno metropolita abp Henryk Muszyński złożył w ratuszu formalny wniosek w Radzie o "powrót" krzyża do herbu miasta. Jednocześnie - w kazaniu sprzed kilku tygodni - napomniał po ojcowsku bydgoskich radnych rządzącego SLD, by nie ociągali się z decyzją.
     Jednak kwestia "powrotu" symbolu religijnego do świeckiego herbu mocno się skomplikowała za sprawą znakomitej większości bydgoskich historyków. Twierdzą oni otóż, że krzyża nigdy na najwyższej baszcie nie było. Na dowód wyciągają cały zestaw historycznych herbów, począwszy od XV wieku. Nawet przy sporej dozie dobrej woli trudno dostrzec nań wieńczący basztę symbol chrześcijaństwa. Co więcej - w heraldyce polskiej nie ma krzyży na murach basztowych, jeśli już - to jedynie w polu herbowym. - Skoro arcybiskup Henryk Muszyński mówi o "powrocie" krzyża do herbu, to znaczy, że nie zna się na heraldyce - denerwuje się najbardziej znany historyk Bydgoszczy Rajmund Kuczma. - Krzyża w herbie naszego miasta nigdy nie było! Mogę to udowodnić na podstawie dziesiątków dokumentów i zdjęć. To, co bierze się za krzyż, jest po prostu przedłużeniem trzonu środkowej baszty. Na otoczce tzw. pieczęci Łochowskiego widać istotnie coś w rodzaju krzyżyka, ale to jedynie znak oddzielający poszczególne słowa, poza polem herbowym. Tak jest na wszystkich pieczęciach średniowiecznej Europy. To tak, jakby poprzeczną belkę wieńczącą kotwicę nazwać krzyżem. Byłaby to obraza chrześcijańskiego symbolu.
     Nie gwiazdka, nie kogucik
     
Jest oto kilka wersji na temat znaku wieńczącego środkową basztę bydgoskiego herbu. Jedni twierdzą, iż jest to prostu trzon wiatrowskazu, inni - że to miejsce na złotą gałkę, a jeszcze inni, iż to podstawa krzyża. - Złożyliśmy wniosek - powiada Stefan Pastuszewski - o przedłużenie chorągiewki krzyżem właśnie, na centralnym miejscu. Takie wiatrowskazy były zakończone różnymi elementami: albo kogucikiem, gwiazdką, albo krzyżykiem.
     Widać jednak, że wniosek podpisany przez radnych prawicy powstawał w wyjątkowym pośpiechu, gdyż jest w nim mowa o... wprowadzeniu "chorągiewki w kształcie krzyża", czego raczej nie sposób sobie wyobrazić.
     Zatem musi być coś zupełnie innego na rzeczy. Tylko - co? Pastuszewski nie ukrywa, dlaczego tak gorąco popiera stanowisko arcybiskupa Muszyńskiego: - Ja jako badacz historii Bydgoszczy autorytatywnie stwierdzam, że do XIX wieku życie miasta było tożsame z życiem religijnym. Opinia heraldyków jednoznacznie sprzeciwiających się wprowadzeniu krzyża? - Nikt z zewnątrz nie będzie nam tu opiniował, co mamy zrobić z herbem. To nasza sprawa - powiada Pastuszewski. I snuje opowieść o mniejszościach chrześcijańskich w przedwojennej Bydgoszczy. Co innego taki Fordon - tam była liczna diaspora żydowska... A gdyby jakaś starozakonna gmina zechciała do fordońskiego herbu - Fordońskiego Anioła - dołączyć gwiazdę Dawida? - Gdyby to miało uzasadnienie - tłumaczy szef klubu AWS - to czemu nie?
     Dziękczynienie
     
Gdyby jednak na chłodno przeanalizować stanowisko hierarchii kościelnej w tej sprawie, okazałoby się, że cała historia z krzyżem w herbie zaczęła się od wizyty papieża Jana Pawła II w Bydgoszczy w 1999 roku. Zdaniem kurii metropolitalnej w Gnieźnie - a tym samym zdaniem radnych AWS - projekt zmiany herbu Bydgoszczy początkowo miał być gestem dziękczynnym upamiętniającym papieską pielgrzymkę. Z biegiem czasu (i ze względu na - skądinąd słuszny - opór radnych przed zmianami w herbie) punkt ciężkości położono na "powrót" krzyża do symboliki miasta. Natomiast dziś zarzut "walki z krzyżem" zamyka wiele ust i prawdę powiedziawszy nie wiadomo jak się przed nim bronić.
     Wydaje się więc, że - poza chęcią upamiętnienia papieskiej wizyty - niewiele argumentów przemawia za zmianą herbu, którego oficjalny opis w Monitorze Polskim nr 241 z 1936 roku brzmi tak: "W polu srebrnym mur miejski czerwony z blankami, bramą i trzema basztami (...) Na basztach dachy niebieskie, zakończone gałkami złotymi. Na gałce baszty środkowej wietrznik złoty, zwrócony na prawo"...
     Felicja Gwincińska, przewodnicząca Rady Miasta, także nie widzi potrzeby zmiany herbu. Powołała nawet specjalną komisję, która z kolei zasięgnęła opinii specjalistów - heraldyków z obecnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Historycy, jak można było przewidzieć, stanowczo sprzeciwili się zmianie. Twierdzą, że herb stanowi zabytek kultury i nie można go dowolnie zmieniać, w zależności od aktualnie panujących władz, poglądów i tendencji.
     Inni chrześcijanie
     
Jednak Stefan Pastuszewski podkreśla kilkakrotnie, że wcale nie chodzi mu o katolicki aspekt sporu - chodzi o symbol chrześcijański: - Ja, jako historyk i lokalny patriota, twierdzę, że w przedwojennej Bydgoszczy było prawie 20 wyznań chrześcijańskich. Powoływanie się akurat na tę tradycję miasta wygląda na kiepski żart. Żaden z kilku przedstawicieli bydgoskich kościołów chrześcijańskich nie był informowany przez kurię metropolitalną o tej sprawie, nie mówiąc już o jakichkolwiek "konsultacjach" z chrześcijanami innych wyznań. Co więcej - żaden z tutejszych księży i pastorów nie chciał publicznie komentować batalii radnych AWS o krzyż. Mówili tylko o dyskryminacji w urzędach, o braku dofinansowania remontów chrześcijańskich świątyń czy cmentarzy.
     Ale bydgoszczanie dzwonią do radnych prawicy i domagają się krzyża. Jego powrotu. Dlaczego nie na gmach ratusza? - Ratusz to budowla świecka - wyjaśnia poważnie Stefan Pastuszewski. - Tam nie odbywają się obrzędy kościelne. Herb natomiast kumuluje symbole chrześcijańskiej Bydgoszczy.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska