No, może nie zawsze, a nawet rzadko, ale jak już mają dla nas dobre informacje, to takie na 19 kilometrów! Tyle bowiem liczy nowy odcinek autostrady A1 Włocławek Zachód - Kowal, którym już niebawem będziemy mogli pomknąć.
Na razie specjaliści z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Bydgoszczy zaprosili na przejazd dziennikarzy. I powiem Państwu, zazdroszczę koleżeństwu, które dostąpi tego zaszczytu. Szczerze. Ile to miesięcy zerkałem na autostradę w budowie, a raczej w marazmie po zerwaniu kontraktu? Zerkałem - dodam, uważnie, bo ruch w tym miejscu wymagał najwyższej ostrożności. No i co? Doczekamy się? Doczekamy! Na razie gratis, ale w stosownym czasie rzecz się zmieni. I z pewnym wstydem przypominam, że inwestycja spóźniona jest o dwa lata (a w całości ciągle niegotowa). Toć spóźniona jest nie dwa - a co najmniej lat dwadzieścia.
Podzielę się jeszcze jedną obawą, choć znowu czynię to ze wstydem. Otóż obawiam się, że zaraz te nasze piękne autostrady sypać się zaczną. Te przepiękne nawierzchnie, kładki i mosteczki. Byłoby dobrze, gdyby odpowiednie służby monitorowały je cyklicznie i sprawdzały, czy aby nie pękają, jak za przeproszeniem pas startowy na modlińskim lotnisku. Skoro cały sprzęt agd, rtv, o samochodach nie wspomnę służyć ma nam tylko przez chwilę, a później powinniśmy kupić nowy, to czy z takiego samego założenia aby nie wyszli dzielni budowniczowie polskich autostrad? Niech tylko wytrzymają do przecięcia wstęgi, a później będzie martwił się ktoś inny!
Tak chciałem optymistycznie, radośnie, bo czas wyjątkowy i wreszcie powinniśmy z życzliwością do bliźniego, ale nie udało mi się. Za co gorąco przepraszam!
Czytaj e-wydanie »