Gdy ministerstwo edukacji zapowiadało reformę oświaty i powstanie gimnazjów, zakładało, że uczeń po skończeniu sześciu klas podstawówki będzie przechodził do 3-letniej, zupełnie nowej szkoły. Tymczasem nie wszędzie to się udało. Z danych ministerstwa edukacji wynika, że w ubiegłym roku szkolnym co trzecie gimnazjum dzieliło budynek z podstawówką. Ustalano kolejne terminy, do których mogły działać zespoły łączące te dwie szkoły i dwukrotnie termin przesuwano. Ostatecznie gimnazja miały się "rozwieść" z podstawówkami 31 sierpnia 2003 roku.
Od wczoraj i ten termin jest już nieaktualny. Sejm, nowelizując ustawę o systemie oświaty, zniósł zakaz tworzenia zespołów szkół. Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego tłumaczył, że nie ma pieniędzy na budowę gimnazjów, więc to decyzja finansowa.
- To zła decyzja - mówił były minister edukacji Edmund Wittbrodt. - Inne są cechy psychofizyczne dzieci w szkole podstawowej, inne w gimnazjum. Dzieci w różnym wieku sprawiają różne problemy wychowawcze, inaczej należy im pomagać.
- Idea rozdzielenia szkół powinna być zachowana - mówiła wczoraj "Gazecie" Wiesława Wyszyńska, dyrektor Wydziału Oświaty w Bydgoszczy. - Po trzech latach funkcjonowania gimnazjów już widać, że te szkoły mogą mieć swój własny wizerunek, programy autorskie, swoje pomysły. Choć trafia tam młodzież z kilku różnych podstawówek i nauczyciele nie mają łatwego zadania, by wszystkich zintegrować, to opłaca się. Korzystają na tym szkoły podstawowe, są mniejsze, łatwiej w nich stworzyć miłą atmosferę dla najmłodszych uczniów - mówiła dyr. Wyszyńska. - Mimo decyzji Sejmu, tam gdzie to tylko możliwe, będziemy starali się oddzielać podstawówki od gimnazjów.
Wiecznie razem
(go)
Gimnazjaliści nie muszą rozstawać się ze swoją podstawówką - wczoraj Sejm zniósł zakaz tworzenia zespołów szkół.