Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka pasja Jerzego Ratajczaka z Gniewkowa

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
Niemal wszystkie półki w jego mieszkaniu zajmują puchary. Mniejsze i większe, piękne i piękniejsze. Dla Jerzego Ratajczaka, 72-letniego mieszkańca Gniewkowa, ciągle mają olbrzymią wartość.
Niemal wszystkie półki w jego mieszkaniu zajmują puchary. Mniejsze i większe, piękne i piękniejsze. Dla Jerzego Ratajczaka, 72-letniego mieszkańca Gniewkowa, ciągle mają olbrzymią wartość. Dariusz Nawrocki
Niemal wszystkie półki w jego mieszkaniu zajmują puchary. Mniejsze i większe, piękne i piękniejsze...

Dla Jerzego Ratajczaka, 72-letniego mieszkańca Gniewkowa, ciągle mają olbrzymią wartość. O każdym z nich mógłby długo opowiadać, bo każdy wiąże się z inną sportową przygodą.

Już w podstawówce sport był mu bardzo bliski. Jeździł na nartach, grał w piłkę ręczną, piłkę nożną, tenisa stołowego, w szachy, rzucał oszczepem, biegał. Do dziś przechowuje bogaty zbiór dyplomów i medali z tamtych czasów.

Przez całe swoje zawodowe życie był nauczycielem. Uczył fizyki, chemii, matematyki, języka polskiego, ale również wychowania fizycznego. Zarażał sportową pasją młode pokolenia, organizował zawody. Na początku lat 80. kolega zainteresował go biegami na orientację. Miał być tylko kierownikiem gniewkowskiej drużyny KS Start-Unia Gniewkowo. A jak już pojechał na pierwsze zawody, to i pobiegł. I tak biega do dziś.

Więcej pucharów przyniosły mu sukcesy w tenisa stołowego. Jednak to biegi na orientacje pokochał najbardziej. Z dumą pokazuje trofeum, jakie zdobył w 2004 roku. Został wtedy wicemistrzem Polski Weteranów.

Bierze się kompas i mapę (różnej jakości i dokładności), lokalizuje się na niej miejsca do zaliczenia, a potem punkt po punkcie się je odwiedza. Biegnie się samemu. Czasami drogą, czasami między drzewami lub skałkami. Raz człowiek się wspina, raz zjeżdża na tyłku po śliskiej trawie. Bywa, że się zabłądzi: nagle droga się skończy lub na drodze wyrośnie przeszkoda nie do pokonania. Znaleźć trzeba miejsca ukryte w różnych dołkach i na pagórkach. Gdy odwiedzi się wszystkie punkty, pędzi się na metę. O miejscu w zawodach decyduje czas.

- Takie biegi są zdecydowanie trudniejsze od tradycyjnych. Tutaj nie wystarczy dobrze biegać. Jeszcze główka musi pracować - śmieje się.

Dzięki biegom na orientacje objechał niemal całą Polskę. Biegał w górach, w centralnej Polsce i nad morzem. Zjechał też kawał świata. Biegał z mapą i kompasem w Czechosłowacji, na Węgrzech, w Holandii i w Szkocji.

Potem już nie tylko biegał, ale i organizował biegi w Gniewkowie i okolicach. - Zawody organizowaliśmy do 2004 roku. Teraz popularniejsze są tu biegi uliczne - zauważa.

Gdy przeszedł na emeryturę, zaczął szukać mniej inwazyjnego sportu. Wybrał nordic walking. Nie potrafił jednak ograniczyć się tylko do spacerowania z kijkami po okolicy. - Od dziecka uwielbiam rywalizację. Żona doradza, bym nie przesadzał. Jednak pokusa, by na mecie być przed rywalami ciągle jest we mnie ogromna - śmieje się. Najpierw były jedne zawody, potem drugie, wreszcie starty w dużych ogólnopolskich imprezach. Efekt? W 2014 roku zajął trzecie miejsce w generalnej klasyfikacji Pucharu Polski w kategorii "70+".

Co go tak pcha na zawody? - Gdy człowiek się rusza, uprawia różne sporty, czuje się o wiele lepiej. I sprawność jest dużo wyższa niż u rówieśników, którzy tylko siedzą przed telewizorem. Zawody to również okazja, by spotykać się ludźmi, którzy mają podobne pasje. Dyskusje z takimi ludźmi są zawsze interesujące - przekonuje.

Gdy jego wnuk Dawid miał 10 lat, przeglądał trofea swojego dziadka. Najpierw zapytał, czy może je poodkurzać. Potem padło jeszcze jedno pytanie: "Dziadku, a jak ty umrzesz, to mogę wziąć te puchary?"

- Wtedy wziąłem go na bok i powiedziałem, że bardziej docenia się trofea, które samemu się zdobyło. Obiecałem, że pierwszy puchar pomogę mu zdobyć. O kolejne będzie musiał już zabiegać sam - wspomina. Wziął więc wnuka na rodzinny bieg na orientację do Jeleniej Góry. Nie było łatwo. Chłopak jednak dzielnie dziadkowi asystował.

- Jak wszedł na podium, był przeszczęśliwy - wspomina pan Jerzy. Dawid kolejne medale zdobywa już sam, na razie jako biatlonista. Sportowego bakcyla, jak dziadek, już połknął.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska