https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wiem, że nie żyję na darmo

(aga)
Jan Ossowski
Jan Ossowski
Kiedyś usłyszałem piękne zdanie, że jeżeli komuś życie uratowałeś, nie żyłeś na darmo. To moja myśl przewodnia. Do honorowego krwiodawcy pasuje jak ulał.

Pierwszy raz pan Ossowski oddał krew podczas poboru do wojska. - Nie powiem, że się nie bałem. Jak byłem chłopcem, dwie osoby musiały mnie trzymać, gdy dostawałem zastrzyk - przyznaje Jan Ossowski, prezes jedynego w powiecie, fabrycznego klubu HDK przy Mondi w Świeciu. - Ale tak to już jest, że jak pierwszy raz ma się za sobą, kolejne przychodzą łatwiej.

Sam potrzebowałem krwi

Tych "razów" było potem wiele, skoro Jan Ossowski oddał w sumie 30 litrów krwi. - Raz zdarzyło się, że sam potrzebowałem krwi i to dużo, a bo aż 6 litrów. Miałem poważną operację - wspomina nasz bohater. - Wtedy dotarło do mnie głęboko, jak ważne jest to, co robię ja i moi koledzy.
Kiedyś było w celulozie stu honorowych krwiodawców. - Teraz zaledwie około trzydziestu - ubolewa Jan Ossowski. - Kłopot w tym, że starsi się wykruszają z powodu chorób, a młodych brakuje. Są chętni do doraźnych akcji, np. w szkołach. Ale do klubu jakoś nie chcą się zapisywać.

Miło być wyróżnionym

A szkoda, bo prezes Mondi docenia "swoich" krwiodawców. - Raz do roku - z okazji dni krwiodawstwa - firma funduje nam wykwintny obiad i podwieczorek, a związki zawodowe wręczają najlepszym drobne upominki: zegarek czy portfel - wylicza pan Ossowski. - Nie chodzi nam o pieniądze czy nagrody rzeczowe. Chodzi o to, że jest nam bardzo miło, gdy jesteśmy wyróżniani i chwaleni za to, co robimy. To motywuje do tego, żeby dawać z siebie jeszcze więcej.
Dziękujemy, panie Janie!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska