- Osiągnął Pan praktycznie wszystkie cele: jest awans, jest komplet zwycięstw i także wiele okazji do gry dla wychowanków Sokołów.
- Motorami drużyny na pewno byli starsi zawodnicy, Przemek Bomastek, później doszedł Tomek Proszkiewicz. Oni udowodnili w Pucharze Polski, że stać ich na wyrównaną walkę z krajową czołówką. Trzeba sobie zdać sprawę, że PLH to zupełnie inna intensywność gry, choć każdego przeciwnika można pokonać. Uważam, że mamy potencjał, który przy odpowiednich przygotowaniach zda egzamin w ekstraklasie. Można zrobić jak Sanok w tym sezonie, ale czy to jest dobra droga? Wzmocnienia muszą być, ale raczej w rozsądnych ilościach. Nasza młodzież musi mieć motywację do pracy, musi widzieć przed sobą wizję pierwszej drużyny.
- PLH to zupełnie inne wymagania sportowe. Będzie mniej czasu dla wychowanków Sokołów na lodzie?
- Bardzo chciałbym dalej opierać zespół na młodych graczach z Torunia. Mamy już teraz sporo młodych hokeistów i jeszcze kadrowiczów do lat 18, Huzarskiego, Kalinowskiego czy Gimińskiego. Chciałbym nadal dawać im szanse gry w pierwszym składzie, oczywiście bez szkody dla poziomu sportowego. Bomastek, Proszkiewicz i Chrzanowski jeszcze mogą sporo pograć, ale w końcu zmiana pokoleń musi się dokonać, najlepiej w miarę płynny sposób. To dla mnie ogromna satysfakcja, że po trzech latach pracy w Toruniu mamy coraz więcej zawodników w reprezentacjach młodzieżowych. Oni wcale nie są gorsi. Mam nadzieję, że doczekamy się czasów, gdy wszyscy trafią do pierwszej reprezentacji. Nic jednak nie dzieje się samo. Teraz w Gdańsku jednym z liderów jest Aron Chmielewski, ale doprowadzenie go do takiego poziomu trwało dziesięć lat.
- To nadzieje na lepszą przyszłość seniorskiej reprezentacji?
- Na razie jesteśmy w I Dywizji i nie ma wielkich widoków na awans. Piłkarze ręczni pokazali nam, co jest potrzebne do sukcesów. Przede wszystkim wielu graczy w mocnych ligach europejskich. Polski hokej tego nie ma i nad tym musi pracować. Efekt jest taki, że oni błyszczą w PLH, ale nie znają najwyższego poziomu europejskiego.
- Teraz czas wyznaczyć nowe cele, już na lodowiska ekstraklasy.
- Naszym celem będą oczywiście dobre wyniki, ale wciąż najważniejsza pozostaje odbudowa zaufania kibiców. Chciałbym, żeby torunianie ponownie zaczęli lubić przychodzić na lodowisko i mieli świadomość, że to nie będzie czas stracony.