Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Willa Grossera nie może liczyć na wsparcie, bo nie należy do parafii (wnioski o dotacje)

Adam Wilma [email protected]
Tyle pozostało z domu Juliusza Grossera po pożarze
Tyle pozostało z domu Juliusza Grossera po pożarze Fot. AUTOR
To była najbardziej brawurowa akcja ratowania znikającego zabytku. Wsparcie dla Piotra Tuliszewskiego deklarowali wszyscy oficjele. Do czasu, kiedy słowa nic nie kosztowały.

PIOTR TULISZEWSKI

PIOTR TULISZEWSKI

urodził się w Golubiu-Dobrzyniu w 1970 roku, ukończył studia w instytucie zabytkoznawstwa i konserwatorstwa UMK, pracuje w Regionalnym Ośrodku Badań i Dokumentacji Zabytków w Toruniu. Jest autorem licznych publikacji dotyczących architektury drewnianej. W ubiegłym roku odznaczony został przez ministra kultury srebrną odznaką "Za opiekę nad zabytkami". Żonaty, ma dwie córki.

Fascynującej operacji na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu przyglądała się cała okolica. Każdej belce, ozdobnikowi i oknu przypisano przed podróżą numer.

Wszystkie ocalałe części trafiły do katalogów. Spakowana na 20 ciężarówek willa, która przez 100 lat zdobiła Toruń, wyjechała do Golubia.

Nie do uratowania
Takie rzeczy nie mają prawa się wydarzyć. Zbudowana w 1902 roku przepiękna willa zamożnego toruńskiego przedsiębiorcy budowlanego Juliusa Grossera była skazana na zagładę. Burżuazyjny symbol zasiedlony lokatorami z przydziału, karykaturalnie poprzedzielany na kilka odrębnych mieszkań, po wojnie podupadał z dekady na dekadę. W latach 90. nadawał się już tylko do generalnego remontu, na który właściciele nie mieli pieniędzy.

Sprawę przypieczętował pożar w 2006 roku. Dach się zapadł, podobnie jak część stropów, później dzieła zniszczenia dokonali złomiarze i bezdomni. Drewniana konstrukcja budynku pokryła się pleśnią i mchem.

- Jeszcze podczas studiów fotografowałem ten budynek jako unikatowy przykład architektury fachwerkowej - wspomina Piotr Tuliszewski, na co dzień pracownik Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków w Toruniu. - Jako specjalista zajmujący się zawodowo ochroną zabytkowych budowli drewnianych nie mogłem patrzeć, jak nikną w oczach zabytkowe elementy wystroju snycerskiego i drewniane detale architektoniczne. Miałem świadomość, że przez okolicznych mieszkańców traktowane są jako źródło opału i to mi nie dawało spokoju.

Podjął decyzję, że uratuje pozostałości willi. Miał w ręku kilka atutów - umiejętność pracy z zabytkową materią oraz tworzenia dokumentacji budowlano-konserwatorskiej, a to przekładało się na dziesiątki zaoszczędzonych tysięcy.

Drugie życie willi
- Oczywiście, miałem świadomość, że rzucam się na szeroką wodę, ale nie mógłbym sobie darować, gdyby przez moją kapitulację budynek zniknął - wspomina Tuliszewski.

Gdy Tuliszewski jako nowy adres willi wskazał swoją działkę w Podzamku Golubskim, tuż przy malowniczo wijącej się Drwęcy, urzędnicy kręcili nosem, ale ponieważ nikt nie miał innego pomysłu, desperatowi wydano wszystkie pozwolenia. Magistraccy eksperci obliczyli, że operacja przeniesienia i odbudowy willi w innym miejscu w Toruniu kosztowałaby około 4 milionów złotych. Tuliszewski oszacował, że wystarczy milion, a i tę kwotę może znacznie zredukować, dzięki swoim umiejętnościom.

Rezydencja Grossera została wypisana z miejskiej ewidencji zabytków, ale pozostała w rejestrze zabytków województwa kujawsko-pomorskiego. Nowy właściciel willi zwiózł wszystkie elementy pod Golub wraz z drewnem, które pozyskiwał przy rozbiórkach innych obiektów. - Drewno, którego używam do uzupełnień, jest o 30 lat starsze od tego, którego użyto do budowy toruńskiej willi. Nowe są tylko te element konstrukcji więźby dachowej, które były niezbędne z przyczyn konstrukcyjnych - zastrzega.

Tysiące znikają
Na początku tego roku prace ruszyły z kopyta - fundamenty odtworzone zostały tak jak w oryginale - z kamienia łamanego i profilowanej cegły klinkierowej, na których stanęła konstrukcja parteru. Przy okazji Tuliszewski zaczął wydeptywać ścieżki w urzędach, które dysponują pieniędzmi na programy ratowania zabytków. Jego projekt kwalifikował się idealnie do takiej dotacji.

- Liczyłem na wsparcie z któregoś programu ratowania zabytków - przyznaje Tuliszewski. - Z góry zapowiadałem, że nie buduję tego domu wyłącznie dla siebie, że będzie otwarty dla miłośników zabytków i potencjalnych turystów, podobnie jak zabytkowe zagrody czy rezydencje w Europie. Nie buduję domku na swoje potrzeby, ale odtwarzam 320-metrową rezydencję! Cała ta operacja miała również pokazać innym jedną z dróg ochrony zabytków i promować region.

W Ministerstwie Kultury wniosek z Podzamku Golubskiego przepadł z przyczyn formalnych - wśród papierów zabrakło kwitu z oświadczeniem żony. W kolejnym naborze wniosków kwit już był, ale wówczas okazało się, że nie ma już pieniędzy z powodu cięć budżetowych. Jedyną szansą pozostała więc dotacja z Urzędu Marszałkowskiego.

Tu willa Grossera była pewniakiem. Komisja ekspertów wysoko oceniła projekt ratowania willi umieszczając go na dziewiątej pozycji tuż po gotyckich perełkach. Dotacja miała wynieść 120 tysięcy.

Tymczasem z listy zatwierdzonej przez marszałka willa Grossera niespodziewanie wyparowała.

Biedne parafie
- Zarząd województwa, mając na uwadze, że oczekiwania wnioskodawców są większe niż pula pieniędzy, postanowił, że w pierwszym naborze dofinansowania nie otrzymają samorządy lokalne (z ustawy wynika, że na właścicielu ciąży obowiązek opieki nad zabytkiem, a samorządy lokalne mają większe możliwości finansowe niż, np. parafie), osoby prywatne, wnioski bez deklaracji 20 proc. wkładu własnego, wnioski o przygotowanie dokumentacji projektowej i prace archeologiczne - wyjaśnia Jerzy Janczarski, dyrektor departamentu kultury i dziedzictwa narodowego w Urzędzie Marszałkowskim.

W efekcie lista beneficjentów dotacji wygląda jak zestawienie parafii z województwa kujawsko-pomorskiego. Tak, jakby wszystkie najcenniejsze zabytki w województwie były wyłącznie obiektami sakralnymi. O ile na liście eksperckiej uchowało się 6 pozakościelnych wniosków (na 35), to już w wykazie "marszałkowskim" pozostały tylko 3.

Na korytarzach urzędu mówi się, że prywatni wnioskodawcy zostali wycięci "z klucza", bo decydenci nie chcą narażać się na posądzenia o prywatę.

Dyrektor Janczarski uspokaja: - Dotacje nie zostały jeszcze zatwierdzone. Poza tym jest dodatkowa pula 2 milionów.

Tuliszewski nie ma jednak złudzeń: - Chciałbym liczyć na wsparcie radnych, takie jakie mają parafie, ja takiego poparcia nie mam. Na swoje nieszczęście jestem konserwatorem, więc paradoksalnie ktoś, kto przyzna mi pieniądze, naraża się na zarzuty popierania swoich.

Zabytki dla bogatych
Właściciel willi Grossera jest zdeterminowany, aby dokończyć dzieła: - To jest droga w jedną stronę. Wziąłem kredyt, niebawem sprzedam własne mieszkanie, później mieszkanie rodziców i etapami będę prowadził inwestycję aż do jej zakończenia.

Nie kryje jednak żalu, zwłaszcza wobec gąszczu nieprzyjaznych przepisów:

- Oczekiwania państwa w stosunku do ludzi, którzy biorą się za takie przedsięwzięcia, są ogromne, a wsparcie niemal żadne. Tuzin urzędników chwalił mój pomysł i poklepywał mnie po plecach, ale nic z tego nie wynikało. Zapłaciłem urzędom mnóstwo pieniędzy za wystawianie różnego rodzaju decyzji i pozwoleń.

Spędziłem setki godzin na przygotowaniu dokumentacji. Ale obecny system sprawia, że ratowaniem zabytków mogą zajmować się jedynie bardzo majętni ludzi. Tylko że ci rzadko mają na to ochotę.

Gdyby nie Tuliszewski przegniłe szczątki willi Grossera zostałyby już zapewne uprzątnięte, a teczka zabytku skasowana i przekazana do archiwum. I prawie wszyscy byliby zadowoleni: urzędnicy, konkurenci czekający w kolejce po dotację i właściciele, którzy pozbyliby się uciążliwego zabytku. Z wyjątkiem Tuliszewskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska