Djoković i Hurkacz nie musieli długo czekać na rewanż. Zmierzyli się niewiele ponad miesiąc temu. W pierwszej rundzie French Open Hubert Hurkacz przegrał 4:6, 2:6, 2:6. Początek rewanżu nie mógł być bardziej wymarzony dla Polaka. Wygrał pierwszego gema w meczu „na sucho”. Drugiego wygrał, tracąc tylko jeden punkt przy stanie 40:0. Djoković zaczął ten mecz na wolnych obrotach.
Drugiego gema serwisowego w meczu wygrał dopiero po ośmiu minutach od pierwszego serwu. O przebiegu pierwszego seta zadecydowała cudowna wymiana w jedenastym gemie. Nole dopiął swego, przełamał Hurkacza dopiero po czwartym breaku (a siódmym w całym secie).
Wrocławianin sprawił, że Djoković nie był taki uśmiechnięty jak zawsze. Postawiony opór bardzo szybko zaskoczył Serba, który od początku narzekał na hałaśliwą publiczność, a ta Wimbledonie i tak należy do tych najgrzeczniejszych. Polak znowu dzielnie bronił aż trzech breakpointów i drugiego seta doprowadził do rozgrywki tie–breakowej, którą wygrał w wielkim stylu. Zwycięski set wrocławianina będziemy pamiętać za sprawą lotów za piłką w stylu Borisa Beckera, legendarnego tenisisty, który trzykrotnie wygrał Wimbledon.
Niestety – trzeci set od początku nie szedł po myśli Polaka. Sił nie brakowało, ale piłka nie lądowała już tam, gdzie chciał Hurkacz. Szybko przegrany set podłamał wrocławianina, a Djoković poszedł za ciosem. Przełamał Polaka już trzecim gemie czwartego seta i w łatwy sposób dokończył sprawę.
To był niezły debiut Huberta Hurkacza w Wimbledonie. Wygrał z Argentyńczykiem Leonardo Mayerem 6:7, 6:1, 7:6, 6:3. Wcześniej pokonał Dusana Lajovicia z Serbii 6:3, 4:6, 6:4, 6:4. Djoker jednak znów okazał się za mocny.
