Rozmowa z Marianem Góreckim
z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy
- W okolicach Płocka wylała Wisła. A jak wygląda sytuacja w naszym województwie?
- Z tego, co wiem, to lodołamacze już zakończyły udrażnianie Wisły koło Płocka i woda opadła. A u nas? Przepływ we Włocławku wynosi 2.200 metrów sześciennych na sekundę. To tyle, żeby rzeka podniosła się do stanów ostrzegawczych.
- Czy mieszkającym nad Wisłą ludziom grozi zalanie domów, gospodarstw?
- Jak wspomniałem - mówimy tu o stanach ostrzegawczych, a więc o sytuacji, kiedy Wisła jest nadal w swoim korycie.
- A jeśli z niego wypłynie?
- Przewidujemy, że stany wód będą rosły. Ale to nie musi oznaczać powodzi. Najnowsze prognozy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej zakładają, że w czwartek w Toruniu poziom Wisły sięgnie 555 cm, czyli przekroczy stan ostrzegawczy o 25 cm.
- A dalej?
- W Fordonie Wisła jest na razie (godz. 15 w środę - przyp. red.) lekko poniżej stanu ostrzegawczego i osiągnie go w piątek. Podobnie w Grudziądzu. Natomiast w Chełmnie rzeka dojdzie do stanu ostrzegawczego już w czwartek. Poza tym Drwęca od rana opadła 3 cm, na Noteci spokojnie, Brda jest w średnich stanach.
- Ten lekki mrozik nocą odsuwa niebezpieczeństwo zalania?
- Nie przeceniałbym go. W zasadzie nic nie zmienia. Może gdyby temperatura spadła do minus 10-12 stopni to powstrzymałoby to wodę.
- Śnieg już w większości zniknął. Co teraz byłoby niebezpieczne?
- Opady. Natura jest nieprzewidywalna. Kto wie, co ma dla nas w zanadrzu. Może np. ulewę taką jak 30 lat temu, kiedy w Toruniu spadło 100 mm w ciągu doby.