Patrząc wstecz o kilka lat, to takie obrazki dotyczyły niemal wyłącznie ulicy Szpitalnej. Woda po deszczu tak zalewała jezdnię, że mieszkańcy brnęli w niej po kolana. Ubiegłoroczny remont przyniósł jednak pozytywny skutek.
Ostatnio problemy pojawiają się za to w innych miejscach. Kilkanaście dni temu obfite opady deszczu sparaliżowały ruch na ulicy Grunwaldzkiej w okolicy Węzła Zachodniego. Kanalizacja deszczowa nie nadążała z odbiorem wody, więc ta zalewała jezdnię. Kierowcy mieli spore problemy z przejazdem pod wyremontowanym wiaduktem kolejowym, bo woda sięgała okolic nadkola. Dopiero wspólna interwencja strażaków i drogowców doprowadziła do polepszenia się warunków jazdy.
Przeczytaj także: Wkrótce nieco się ochłodzi, ale w weekend 11 i 12 czerwca żar będzie się lał z nieba [prognoza]
Niestety w sobotę sytuacja powtórzyła się w innych częściach miasta. Ulewa, jaka przeszła nad Bydgoszczą mocno utrudniała przejazd na Bartodziejach. Samochody pokonywały potoki między innymi na ulicy Kołobrzeskiej i Głowackiego.
- A przecież w zeszłym roku obie zostały gruntownie przebudowane - mówi nam jeden z mieszkańców.
Przypomnijmy, że remont Kołobrzeskiej i Głowackiego trwał kilka tygodni. Wykonawca musiał wymienić całą podbudowę, ułożyć nowe warstwy asfaltu i do tego przebudować chodniki, krawężniki, zatokę autobusową i wpusty do kanalizacji deszczowej.
Zdaniem drogowców przy tak dużych opadach deszczu nie ma możliwości, by kanalizacja w normalny sposób odprowadziła takie ilości wody.
- W związku z tym, występuje pewna bezwładność w czasie, potrzebna na przyjęcie większej ilości wody i jej odprowadzenie - uważa Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - Dodatkowo po drodze woda zabiera ze sobą wszelkie zanieczyszczenia w postaci ulotek, gazet, papierów, reklamówek, innych, które zatykają wpusty kanalizy deszczowej - dodaje rzecznik.
Drogowcy starają się też uspokoić mieszkańców. Remonty kanaliz nie są na razie potrzebne. - Zapewniam, że poza anomaliami pogodowymi, nie dzieje się nic niepokojącego - mówi Kosiedowski.