Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojsko w reklamie: jesteśmy zawsze obecni!

Rozmawiał Roman Laudański
Dr Magdalena Mateja.
Dr Magdalena Mateja. nadesłane
Rozmowa z dr Magdaleną Mateją medioznawcą z UMK w Toruniu.

- W telewizji pojawia się reklama "Czasem niewidoczni. Zawsze obecni" poświęcona polskiej armii. W takim czasie?
- Spoty zostały przygotowane na rocznicę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej i NATO. Powstały w ubiegłym roku, natomiast teraz, po wydarzeniach na Krymie, zyskały chyba inny kontekst. Mogą się pojawiać nadinterpretacje tych przekazów.

- Czyli nie powinniśmy podejrzewać, że resort obrony próbuje na nas wpłynąć, uspokoić?
- Przed pewnymi skojarzeniami trudno się ustrzec. Mamy kryzys, rozchwianie międzynarodowej sceny politycznej, wcześniej stabilnej, jeśli ją oceniać z polskiej perspektywy. Media mają swój udział w tworzeniu określonej aury wokół relacji Ukraina-Rosja. Nic dziwnego, że uruchamiają się w nas określone mechanizmy psychologiczne i społeczno-kulturowe. Sposób reagowania na zagrożenie ze strony Rosji jest wpisane w naszą historię, kulturę...

- ... w polskie geny.
- Wolałabym nie mówić tutaj o charakterze narodowym, bo niektórzy krytycznie odnoszą się do tej kategorii. Poza reklamami MON temat wojska i wojny jest ostatnio obecny na ekranach polskich kin. Już wyświetlane są "Kamienie na szaniec", wkrótce premiera filmu "Miasto '44" - o powstaniu warszawskim. Przez taki, a nie inny zbieg okoliczności znów interpretujemy wydarzenia przez pryzmat przeznaczenia, polskiego fatum czy celowego działania jakichś tajemniczych sił.

- Niepewna sytuacja powoduje w nas naturalne obawy?
- Nie uciekniemy przed nimi, mieszkając między Niemcami a Rosją. To Stefan Kisielewski ironizował, że niepodległość zamieniłby na inne położenie geograficzne. W tym miejscu Europy zawsze będziemy mieli problem z poczuciem bezpieczeństwa. Nie dziwię się naszemu strachowi, niepokojowi, który manifestuje się również w mediach.

- Armia potrzebuje reklamy?
- Korzysta z niej od kilku lat. Reklamowano na przykład zmiany organizacyjne, czyli przejście na armię zawodową, także Narodowe Siły Rezerwowe i weteranów. Pamiętam reklamy koncernu Lockheed Martin, który sprzedał nam samoloty F-16. Kontrakt podpisywany był na najwyższym szczeblu, Polacy nie mieli wpływu na rozstrzygnięcie przetargu, mimo to firma reklamowała się w mediach. Kreowanie pozytywnego klimatu dla instytucji jest naturalne.

- Naturalne są również ostatnie wizyty premiera i prezydenta w fabryce broni i jednostkach wojskowych?
- Czyj wizerunek wzmacniają te wizyty? Własny: premiera-polityka i prezydenta-polityka, czy instytucji, które reprezentują? Zainteresowanie armią, produkcją wojskową jest wskazane. Martwimy się, czy zakłady zbrojeniowe podpisały intratne kontrakty - przecież mamy takie przedsiębiorstwa w Bydgoszczy i w Grudziądzu. Sprawa Krymu jest obecna w mediach, emocjonalna i terytorialna bliskość konfliktu niepokoi nas. Rozmawiają o nim politycy, którzy przy okazji mogą zadbać o indywidualny i partyjny wizerunek, o poparcie. Mogą pokazać to, co zostanie nagłośnione w mediach - swoją czujność i odpowiedzialność.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska