https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wspólnie pomóżmy choremu Maksiowi!

Marta Pieszczyńska, [email protected]
Maksik podczas jednej z "przepustek" szpitalnych - maj 2010
Maksik podczas jednej z "przepustek" szpitalnych - maj 2010 fot. Materiały rodzinne
Już dziś - 23 czerwca - zorganizowany zostanie "Dzień dawcy szpiku dla Maksymiliana i innych w Bydgoszczy".

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Kup Gazetę Pomorską przez SMS

Kup Gazetę Pomorską przez SMS

Kup Gazetę Pomorską przez SMS - kliknij

Maksik (tak pieszczotliwie nazywa maluszka jego dziadek) ma pięć lat. Rok temu, podczas standardowych badań krwi wykryto u niego białaczkę limfoblas-tyczną. - Wnuczek skarżył się na ból nóżki - opowiada Jerzy Radczuk, dziadek Maksymiliana i zarazem organizator lokalny dnia dawcy szpiku. - Nikomu nie przyszło do głowy, że przyczyną może być tak poważna choroba.
Chłopczyk trafił do Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii z Oddziałem Przeszczepiania Szpiku Kostnego dla Dzieci w Szpitalu Uniwersyteckim im. Jurasza w Bydgoszczy. - Rozpoczęło się leczenie, które miało potrwać do grudnia - wspomina dziadek 5-latka. - Maksiu poddawany był blokom chemicznym.

Niestety, podczas jednej z kontroli okazało się, że nastąpił nawrót: - Zdiagnozowano u wnuczka białaczkę szpikową - mówi ze łzami w oczach pan Jerzy.
Maluszek został w szpitalu. Rodzina rozpoczęła poszukiwania dawcy szpiku kostnego.

Za duża rozbieżność genetyczna

- Mieliśmy nadzieję, że lekarze przeszczepią wnusiowi szpik od kogoś z rodziny, ale nikt z nas nie może być dawcą - ubolewa dziadek chłopca. - Nawet brat Maksia. Powodem jest za duża rozbieżność genetyczna.
Nadzieja pojawiła się w tym roku, ale tylko na chwilę. Spośród 17 dawców szpiku dla dziecka, 16 odpadło przy kolejnych etapach badań. Ostatnia osoba, u której stwierdzono znaczną zgodność genetyczną, nie mogła przystąpić do przeszczepu ze względów zdrowotnych. Rodzina chłopca dowiedziała się o tym w minionym tygodniu.

- Maksiu jest już po dwóch cyklach leczenia - wyjaśnia pan Jerzy. - Nie można poddać go kolejnym. Teraz potrzebny jest przeszczep, na przeprowadzenie którego mamy czas do lipca. To sprawa życia i śmierci - dodaje smutno dziadek Maksymiliana.

Pomaga fundacja i uczelnie

Z pomocą małemu pacjentowi przybyła między innym Fundacja DKMS, która w ciągu 17 lat swojej działalności rozwinęła się w największą na świecie bazę dawców komórek macierzystych. - Fundacja przygotowała plakaty oraz ulotki promujące dzień dawcy szpiku - tłumaczy pan Jerzy. - Pokryła koszt wszystkich badań dla dawców.
W ratowanie życia Maksymiliana zaangażowanych jest również wiele uczelni wyższych, w tym Uniwersytet Techniczno-Przyrodniczy, na terenie którego zorganizowana zostanie rejestracja potencjalnych dawców.

Wszystkie osoby, które chcą pomóc Maksiowi oraz innym cierpiącym na białaczkę dzieciom, proszone są o zgłoszenie się w najbliższą środę do baru studenckiego UTP przy ul. Bernardyńskiej 6/8 (budynek C). Do rejestracji może przystąpić każdy zdrowy człowiek pomiędzy 18 a 55 rokiem życia i ważący minimum 50 kg. Na miejscu każdemu ochotnikowi pobrane zostaną zaledwie 4 ml krwi, na podstawie której określone zostaną cechy zgodności antygenowej.
Rejestracja rozpocznie się o godzinie 14 i potrwa do godziny 20.
Udostępnij

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

o
ola
Uważam,że jesli jestesmy młodzi i zdrowi to kazdy powinien pomagac. Nigdy nie wiadomo co nam może się przydażyc i rowniez bedziemy potrzebowali pomocy.Osobiście byłam dzisiaj w UTP,aby oddac krew do badania i bylam szczesliwa widzac mnustwo mlodych ludzi chcacych pomoc.Ckęc to bardzo duzo,aczkolwiek nie kazdy moze zostac dawca szpiku.Dlatego apeluje do kobiet w ciązy lub planujacych dzieci-bankujcie krew pępowinowa swoich dzieci przy narodzinach,aby w razie czego nie miec problemu ze znalezieniem dawcy.
X
XXX z Torunia
Powiem tak rozumniem ze te dzieci sa chore ale moim zdaniem jest tak moje dziecko tez jest chore i jakoś mu nikt niechce pomuc ja jestem na recie mam 29 lat moje dziecko ma 3,5 roku jest chore przez Torunskich lekarzy wiec ja zawsze pomagałam chorym dzieciom jak nie miałam własnych a teraz mam za to zapłate ja pomagałam a oni inni ludzie mi niechce pomuc wiec ja nie bede juz pomagac!!!!!!!!!!!!!!!!
w
warto!
Trzeba spróbować... może to ktoś z nas da życie temu małemu!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska