18-latek nie widział problemu w tym, że "trochę" wypił. Więcej - wsiadając za kółko fiata, poczuł się jak mistrz kierownicy. Jak się okazało, wcale nim nie jest. Przejeżdżając przez wieś Łopatki chłopak nie opanował auta i wpadł nim na pobocze. Auto dachowało. Najbardziej ucierpiał 17-letni pasażer fiata. Chłopak trafił do szpitala w Grudziądzu.
Jak sprawdzili policjanci 18-letni kierowca miał w organizmie niemal 2 promile alkoholu.
Przeczytaj także: Statystyczny Polak wypadku samochodowego obawia się bardziej niż zabójstwa
W ostatnich dniach policjanci na jeździe pod wpływem alkoholu przyłapali też motorowerzystę jadącego przez Czystochleb (miał 0,9 promila), kierowcę opla w Stanisławkach (miał 2,3 promila) oraz rowerzystę na ul. Przejazdowej w Wąbrzeźnie (wynik: 0,7 promila).
W opinii policjantów największe zagrożenie stwarzał 39-latek, który próbował kierować oplem. - Mężczyzna ten nie ma uprawnień do kierowania pojazdami, a w przeszłości był już karany za jazdę pod wpływem alkoholu - mówi Michał Głębocki, rzecznik wąbrzeskiej policji. I nie ukrywa, że dzięki postawie anonimowej osoby, która poinformowała policjantów o samochodzie, którego kierowca jedzie całą szerokością drogi, najprawdopodobniej udało się zapobiec tragedii.
Czytaj e-wydanie »