O wypadku na ul. Bieszczadzkiej w Pruchniku pisaliśmy wczoraj. Tuż po godz. 17.30, dyżurny jarosławskiej jednostki dostał informację o zderzeniu samochodu z zaprzęgiem konnym.
Kierujący Seatem Ibizą podczas wyprzedzania zaprzęgu stracił panowanie nad autem i uderzył przodem w bok zaprzęgu, spychając go z jezdni. Wóz stoczył się ze skarpy, a seat dachował. Podróżował nim tylko kierowca, który trafił do szpitala w Jarosławiu. Był trzeźwy.
Z kolei woźnica, 37-letni mieszkaniec Pruchnika został przetransportowany przez pogotowie lotnicze do szpitala w Przemyślu, gdzie pozostał na leczeniu. Policjanci ustalili, że był trzeźwy.
Razem z mężczyzną podróżowało dwoje dzieci w wieku 3 i 4 lat, a także 33-letnia mieszkanka Pruchnika. Dzieci nie odniosły poważnych obrażeń, pozostają na obserwacji w przemyskim szpitalu. Opiekująca się nimi kobieta została przewieziona do jarosławskiego szpitala i po udzieleniu pomocy opuściła placówkę.
Na miejscu obecny był także lekarz weterynarii, który udzielał pomocy zwierzęciu. Pomimo tej pomocy koń padł.
**ZOBACZ TEŻ: Wypadek w Przemyślu. Jeden z kierowców pijany
**