- Niech świadek zidentyfikuje Wysokiej Komisji, dlaczego nie utonął w poniedziałek? Ja to rozumiem, ale nie w kontekście dochodzenia do prawdy.
Marzanna: W okolicach Torunia brutalnie wyciągnęła mnie z Wisły ABW.
J. G.: Teraz podchwytliwe pytanie: a za co świadek został zatrzymany?
M:. Za ręce, nogi i jeszcze za bluzkę.
J.G. : Więc właściwie kiedy świadek powinien spłynąć za granicę, do morza?
M.: Formalnie w niedzielę 20 marca, chyba o godzinie 14.30. A nieformalnie - w poniedziałek... Ta brygada antyterrorystyczna skuła mnie po chamsku.
J. G.: Ja rozumiem, ale niech świadek się zdecyduje, czy miał spłynąć w niedzielę czy w poniedziałek? Proszę to zidentyfikować jasno.
M.: Według czasu astronomicznego powinnam spłynąć w niedzielę, a według kalendarzowego - w poniedziałek właśnie, 21 marca.
J. G.: No, bez astronomii. Zwracam uwagę, że świadek zeznaje pod przysięgą!
A. Macierewicz: A o której świadek miała utonąć w niedzielę? Mam stenogram z podsłuchu Wiosny, z którego wynika, że miało to być o godz. 14.31, a nie o 14.30?! Skąd ta kolosalna rozbieżność?
M.: Bo zegarek ukradli mi przed siedzibą ABW, razem kajakiem i laptopem.
A. M. Świetnie, a czy to chodzi o zegarek "Pabieda" z monogramem "Dziadek Mróz - Aleksandrowi K."?
M.: Nie, to złoty Cartier z grawerką "Wieczerzak - Marianowi K.".
R. Giertych: Ale konkretnie: za ile świadek sprywatyzował polską zimę, kto brał w tym udział i dlaczego wyprzedał za bezcen miliony ton śniegu?
A. Celiński: Protestuję! To było bezwartościowe błoto pośniegowe.
A.M. Jeśli dla pana Celińskiego i jego prezydenta to tylko błoto, to znakomicie, świetnie. Babrajmy się dalej w tym agenturalnym błocie z pewnym klubem w tle.
R. G.: Czy świadek spotkał się przed spławieniem z kimś z Kancelarii Prezydenta lub z nim samym? Według billingów 6 razy rozmawiano z Jolantą K.
M.: Tak, spotkałam się z prezydentem, ale przelotem, w Izraelu...
R. G.: Gdzie?! Niech świadek wyraźnie powtórzy!
M.: W Izraelu, ale zaraz wróciłam do Polski, bo czas astronomiczny naglił.
A.C.: Protestuję, to nieuprawnione polowanie na czarownice z Kancelarii!
J.G.: Pośle Celiński, ja to rozumiem, że nie rozumiem, co mają do tego jakieś czarownice? Proszę to zidentyfikować albo nic nie mówić.
A.M.: A kto tam jeszcze był, w tym Izraelu? Unger, Borowski, Michnik?
M.: I Ariel Szaron z jakimś ważnym rabinem.
A. M.: Z Moskwy?!
M.: Ależ skąd!? Z Lubartowa.
A. Lepper: Podsumujmy: rozkradziono śnieg, wyprzedano za bezcen, zniknął nawet lód na rzekach! W efekcie wystąpiły powodzie rujnujące naszą wieś! To kryminał i bandytyzm. Panowie - Marzanna musi odejść!
A. C.: Sprzeciw, To nie były powodzie lecz podtopienia, bardzo korzystne dla rolnictwa. Muły rzeczne Nilu na przykład...
J.G.: Tylko bez mułów, tu jest komisja sejmowa pod przysięgą...
R. G.: Panowie, do rzeczy: kto tak szybko i tak nisko wycenił śnieg, który zniknął tuż przed zatrzymaniem świadka? Proszę o konkretną odpowiedź.
M.: Błoto pośniegowe wyceniła znakomita firma Summer&Sons z Londynu. Z ekspertyzy wynika, że skarb państwa zarobił ok. 1300 dolarów. To znakomity interes dla państwa. Nie mówiąc o tym, że pozbyliśmy się śniegu.
J.G.: A ja mam wycenę, według której na śniegu świadek Marzanna zyskała 19 mln euro, które zdeponowała na Wyspach Wielkanocnych. Ja to rozumiem...
Alleluja i do przodu!
