
(fot. fot. Lech Kamiński)
Trzeci dzień festiwalu zakończył się spektaklem teatru Pickled Image z Bristolu. Anglicy przyjechali do Torunia z "Walizką Houdiniego", która pokazana została w konkursowym nurcie przedstawień dla dorosłych i młodzieży.
Przeszłość w walizce
Pickled Image stworzył świetnie skomponowany i zaskakujący spektakl, który zachwyca przede wszystkim precyzyjnym zgraniem światła, dźwięku i ruchu.
Scenografię stanowi stos walizek i kufrów rozrzuconych po scenie. Ten obraz, któremu towarzyszy dźwięk nadjeżdżającego pociągu i para zbliżającej się lokomotywy, przenosi nas na dworzec kolejowy. To tu rozegra się niesamowita podróż w głąb świata wspomnień i wyobraźni.
Na scenie pojawia się postać starego mężczyzny w zużytym kraciastym garniturze. Maska, którą nosi, do złudzenia przypomina prawdziwą, "żywą" ludzką twarz, zmęczoną, pooraną zmarszczkami. Powolnymi, precyzyjnymi ruchami postać zdejmuje płaszcz, szal i zawiesza je na wyjętym zza pazuchy rozkładanym wieszaku.
Nic się nie dzieje, a jednak każdy gest aktora przykuwa uwagę, zastanawia, wydaje się w jakimś stopniu rytualny. Ten rozegrany niemal w zwolnionym tempie wstęp nie zapowiada jeszcze tego, co za chwilę nastąpi. Przeczuwamy już, że w walizkach mieści się jakiś magiczny, ukryty świat, którego nie potrafimy przewidzieć, więc gdy mężczyzna otwiera kolejne kufry, jesteśmy coraz bardziej zaskoczeni.
W jednym z nich zamknięty jest typowy "warsztat" iluzjonisty: peleryna, cylinder z obowiązkowym królikiem (a właściwie jego szkieletem). Gdy bohater zagląda do walizki, rozpoznajemy w nim maga. To Joshka Malouth, dawny uczeń jednego z najsłynniejszych iluzjonistów świata, Harry'ego Houdiniego. Sztuczki, którymi stara się zdobyć poklask publiczności, są nieudolne, nieśmieszne. To tylko szczątki świetności dawnego mistrza, skrawki przeszłości.
Z takich wspomnieniowych urywków zbudowany jest cały spektakl. W walizkach kryją się pamiątki i obrazy tego, co minęło bezpowrotnie, ale także cała plejada makabrycznych postaci wyjętych z różnych światów: cyrku, poligonu. Spektakl, choć mocno zaprawiony typowym angielskim czarnym humorem, stanowi sentymentalną i wzruszającą opowieść o przemijaniu. Tyle że podaną w formie dalekiej od sentymentów, dynamicznej, w której dopracowany jest każdy szczegół: muzyka, animacja lalek, gra aktorska.
Walka dobra ze złem
Teatr lalkowy w zupełnie innym wydaniu otworzył czwarty dzień "Spotkań". Olsztyński Teatr Lalek zaprezentował swoją interpretację dowcipnego moralitetu "Igraszki z diabłem" w reżyserii Petra Nosalka.
Trudno jednoznacznie ocenić przedstawienie ze względu na różnorodność zastosowanych w nim rozwiązań inscenizacyjnych. Świetnym pomysłem okazało się umieszczenie w centrum sceny wielkiego drewnianego koła, którego wielofunkcyjność odsłaniają kolejne sceny spektaklu. Koło jest podestem, na którym rozgrywa się część akcji, ale także Czarcim Młynem i wiekiem skrywającym wnętrza piekła. Ważną funkcję w kreowaniu przestrzeni spełnia światło. Blask czerwonego reflektora padający na środek sceny jest znakiem, że oto otwierają się przed widzem czeluści piekielne. Z drugiej jednak strony reżyser wykorzystuje znane, sztampowe wręcz rozwiązania w kreacji diabłów czy Anioła Teofila.
Atrybutem zła jest czerń, dobra - biel. Siły piekieł to odrażające potwory, uzbrojone w czerwone widły, posłaniec niebios jest natomiast przyodzianym w białą zgrzebną sukienkę skrzydlatym blond-stworzeniem. Zabawna intryga, wyraziste kreacje aktorski i ciekawie animowane lalki czynią z przedstawienia wciągającą opowieść o walce dobra ze złem. I choć morał jest oczywisty, zakończenie nie musi być interpretowane jako ostateczne zwycięstwo dobra. Anioł Teofil spycha wprawdzie siły nieczyste w głąb sceny, na drugi plan, jednak uosabiające je postaci nie przestają wyśpiewywać swojej szatańskiej pieśni "Six, six, six". A zatem? Ścieranie się w świecie przeciwstawnych mocy jest nieuniknione, a ich współistnienie stanowi o porządku świata.
Dziś podczas "Spotkań"
10.00 - "O śmierci i cudownym lekarzu"
12.00 - "O Rycerzu Pryszczycerzu i Królewnie Pięknotce"
20.00 - "Schron"