MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z bańki

Michał Żurowski

     Do przodu Polsko? Raczej, do domu Polsko. Drużyna, która z Europy najszybciej wywalczyła awans do mundialu, teraz jako jedna z pierwszych rusza w drogę powrotną. Ale, przepraszam, skąd się ci piłkarze w tej Azji wzięli? Stąd, z Polski przecież. Tu piłka jest tylko częścią większej całości...
     Weźmy takiego Hajtę. To jeden z tych, którzy jeszcze przed meczem z Koreą krzyczeli do dziennikarzy "kapusie, pedały!". I ten, który zwrócił się do jednego z kolegów sznurującego przed treningiem buty: "Szybciej, chamie z ligi belgijskiej!". Niby żartem. Ale kolega "żartu" nie zrozumiał i wcale się nie roześmiał. Może dlatego potem nie rozumiała się cała nasza linia obrony, bo wszystko, co robiła to był jeden wielki "żart". I teraz pytanie: czy chamstwo i głupota są wyłączną winą Hajty? Gdzie się miał nauczyć czegoś innego, lepszego? Na polskich ulicach? W telewizji? Podczas transmisji z Sejmu? On**- choć dziś pracuje w Niemczech - jest stąd. A tu - na ulicy, w tramwaju, w Sejmie - chamstwo popłaca. Tu, gdzie najlepszą samoobroną jest atak (najlepiej na nogi albo w krocze), gdzie siła i wrzask - zamiast argumentów - nikogo nie dyskwalifikuje. Przeciw Portugalii właśnie Hajcie zabrakło argumentów. Nie umiał rywalowi odebrać piłki, to go przewrócił i przespacerował się po nim kołkami butów. No, ale cóż, to przykład z góry. A góra u nas, to na przykład Sejm. Przecież tam się "dmuchają z główki" i "walą z bańki". To zresztą nie tylko kwestia manier...
     Niby dlaczego akurat z piłką ma być w Polsce dobrze? Z rolnictwem nie, ze służbą zdrowia nie, a z piłką tak? Wszak tu nie ma już nie tylko na czwartą, ale i na trzecią godzinę wuefu. Tu z boisk robi się parkingi i targowiska, a ośrodków szkoleniamłodzieży- takich jak u naszych rywali - się nie buduje, bo najpierw trzeba ratować kopalnie, szpitale i kiedyś (?) zacząć autostrady. Aż tu nagle - z pomocą pewnego Nigeryjczyka, ogrywamy Norwegię, Walię, Ukrainę - i Polska... jedzie na mundial, by... tam przegrać. Szok? Nie! Raczej prawidłowość.
     Przecież nawet, gdy coś nam się czasem uda, potrafimy to - przepraszam - spieprzyć. Wszak współtwórcy Sierpnia '80 i potem zadziwiającego świat sukcesu roku 1989 szybko zaczęli sobie "dawać z bańki". Cała ta demokracja tak nam w końcu spsiała i schamiała, że mamy jej czasem dosyć. A rok temu - znów cudem jakimś - świat zadziwili nasi piłkarze. Ale dalej... Skąd my to znamy? Grupa naprawdę wartościowych piłkarzy przypominała "krótką kołdrę budżetu", którą każdy szarpie w swoją stronę. Z jednej zakochana w sobie rządząca koalicja (Engel i władze PZPN), z drugiej zionąca nienawiścią opozycja. Trener odcinał kupony od swojej popularności. Jego ludzie sprzedawali swe twarze, a chcieli nawet brać forsę od mediów za "złote myśli" w wywiadach. W najstarszym naszym dzienniku sportowym powstał serial "Wichniarek a sprawa polska", proste recepty pisał Jan Tomaszewski - taki trochę Lepper (im gorzej, tym lepiej...) futbolowej publicystyki w naszym kraju. Wszyscy czyhali na błędy Engela w drodze na ten turniej i na klęskę w Azji. I się doczekali. Były błędy, była i klęska. Ten mundial przestał być wspólną sprawą zaraz po awansie. Bo to był sukces sam w sobie, więc należało go spieprzyć. Żebyśmy dziś żałowali, że w ogóle nam się zdarzył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska