Prosto na "patelnię"
Związek Polskich Spadochroniarzy powstał w 1988 roku. - _Członkiem naszego związku może być praktycznie każdy, kto w ciągu swojego życia wykonał przynajmniej jednej skok ze spadochronem - _mówi Tomasz Biegała z Janikowa, kierownik zawodów, który na swoim koncie ma ponad dwa tysiące skoków. Spadochroniarstwem zaraził wielu swych znajomych, między innymi swojego syna Sławomira, który mimo młodego wieku już ponad pięćset razy skakał ze śmigłowca.
W miniony weekend kilkudziesięciu członków związku z całej Polski przybyło na lotnisko Aeroklubu Kujawskiego, by wziąć udział w mistrzostwach na celność lądowania. Skacząc z ponad kilometrowej wysokości musieli wylądować jak najbliżej koła o zaledwie trzycentymetrowej średnicy. Nie brakowało takich co trafiali w sam środek "patelni".
Chwycić bakcyla
Henryk Wesołowski z Janikowa ma już na swoim koncie prawie 850 skoków. Skacze od 34 lat. Zauważa, że w czasach jego młodości, młodzież chętniej garnęła się do skoków niż dziś. A wówczas znacznie trudniej było uzyskać zgodę na skoki. - _Trzeba było mieć zdrowie wręcz kryształowe. Teraz już na to aż tak dużego nacisku się nie kładzie. Przeciętnie zdrowy człowiek może już skakać. Przeszkodą nie jest nawet lęk wysokości, gdyż ma go praktycznie każdy. Tylko głupi mówi, że się nie boi. Człowiek przecież z natury stworzony jest dochodzenia po ziemi - _mówi pan Henryk. Dodaje, że początkujący skoczek kręci się lecąc w dół. Z czasem uczy się panować nad swoim ciałem. - _Z lataniem jest tak, jak z pływaniem. Gdy ktoś nauczy się pływać, nie może pojąć, dlaczego kiedyś nie potrafił się utrzymać na wodzie - _tłumaczy.
Zachęca młodzież, by przychodziła na lotnisko, podpatrywała skoczków. Zapewnia, że niejeden chwyci bakcyla. - _Niektórych odrzuca myśl, że jest to niebezpieczny sport. Nieprawda. Spadochroniarstwo jest bezpieczniejsze od szachów. _Rzadko się bowiem zdarza, by spadochron się nie otworzył. A nawet wtedy każdy skoczek ma ze sobą spadochron zapasowy.
