https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z Kujaw bliżej do Hollywood

RENATA KUDEŁ
Zobaczyła Oskara na pasku
Zobaczyła Oskara na pasku fot. arch.
Elżbieta Stankiewicz, związana z Włocławkiem i Kowalem, pracowała jako kierownik produkcji przy powstawaniu filmu "Piotruś i wilk".

Film ten został nagrodzony przez Hollywoodzką Akademię Filmową.

Pani Elżbieta od lat przejeżdża z Łodzi na każdy weekend do Kowala. Tym razem nie przyjechała, bo tyle szumu się zrobiło wokół nagrody Akademii Filmowej... Włocławek-Kowal-Łódź. To trzy ważne dla niej miasta. Urodziła się we Włocławku, wychowała w domu rodzinnym w Kowalu, zaś od lat, z racji pracy w Studiu Filmowym "Se-ma-For", związana jest z Łodzią. Ukończyła wydział ekonomiczno-socjologiczny Uniwersytetu Łódzkiego i zaraz potem pochłonęła ją "Filmówka", a dokładniej Wyższe Studium Zawodowe Organizacji Produkcji Filmowej i Telewizyjnej. - Zdobyłam dyplom z wyróżnieniem i sama nie wiem, kiedy minęło mi w tym zawodzie trzydzieści lat - mówi Elżbieta Stankiewicz. Przez pierwsze piętnaście lat pracowała "w fabule", w ekipach tak znanych reżyserów jak Agnieszka Holland, Ryszard Bugajski, Stanisław Różewicz, Juliusz Machulski, Feliks Falk i Filip Bajon.

- Potem zaczęły się niedobre dla produkcji filmów fabularnych czasy i Zbigniew Żmudziński ( kierownik Studia Filmowego "Se-ma-for" - przyp. aut). zaproponował mi pracę. Studio nosiło wówczas nazwę Zakładu Filmów Lalkowych i miało siedzibę w Tuszynie. Nie żałuje przenosin z fabuły do świata filmów lalkowych i animacji przestrzennej.

To w tym studiu powstał niegdyś ulubiony przez dzieci "Miś Uszatek", jak i oskarowe "Tango" Wojciecha Rybczyńskiego. - Kiedy w 2004 roku rozpoczęły się pierwsze rozmowy "Se-ma-fora" z Breakthru Films i Suzie Tempelton nikt nawet nie marzył o tym, że na końcu tej drogi czeka drugi "Oskar" - mówi Elżbieta Stankiewicz, która była kierownikiem produkcji "Piotrusia i wilka" Do jej zadań należało m.in. ustalanie budżetu inscenizacji filmowej, organizowanie grup zdjęciowych. To była naprawdę duża produkcja - ze strony polskiej pracowało przy niej około stu sześćdziesięciu osób. - Samej uroczystości wręczenia "Oskarów" nie oglądałam, choć spotkaliśmy się w większym gronie z całą ekipą. Oni zostali, ja wróciłam do domu i o przyznaniu nagrody dla "Piotrusia i wilka" dowiedziałam się ... z paska w programie informacyjnym TVN - zdradza pani Elżbieta.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska