Żeńskie drużyny młodzieżowe przy OSP Przechowo powstały w latach 80. Ich aktywność ograniczała się jednak do udziału w zawodach. Kobiet, nawet tych pełnoletnich, nie dopuszczano do udziału w akcjach ratowniczych. Zmieniło się to stosunkowo niedawno. Jako pierwsza szlak przetarła Jolanta Maciesowicz. W ślad za nią poszły kolejne. Większość zwerbowano w 2011 i 2012 roku, gdy kompletowano drużynę, która mogłaby reprezentować OSP Przechowo na zawodach pożarniczych. Okazało się, że druhny chcą wykorzystywać nabyte umiejętności nie tylko podczas pokazów, ale także w praktycznym działaniu.
Karina Kwirant zgłosiła się do straży pożarnej mając 17 lat. - Usłyszałam, że chętnie mnie przyjmą, ale muszę być dorosła - wspomina początki przygody z pożarnictwem. - Gdy skończyłam osiemnastkę, natychmiast pojawiłam się tam ponownie - mówi jedna z bardziej doświadczonych druhen.
Co nią powodowało? - Chyba to samo, co mężczyzn - tłumaczy. - Lubię pomagać, a w tej służbie można się sprawdzić, jak mało gdzie. Poza tym w jakimś stopniu człowiek uzależnia się od emocji, które towarzyszą każdemu wyjazdowi. Nigdy nie wiadomo, co się zastanie na miejscu.
Pani Karina uczestniczyła w kilkudziesięciu akcjach. Pierwszą z nich był pożar na terenie Mondi Świecie. - Nie bałam się, bo sytuacja nie była jakaś szczególnie niebezpieczna - mówi. - Poza tym dowódca rozdziela zadania stosownie do umiejętności i doświadczenia. Nowicjuszom nie powierza się nic, z czym mogliby sobie nie poradzić.
Fajne dziewczyny
Zupełnie inne koleje wiodły do straży Magdalenę Żłobińską. Z kobietami działającymi w OSP po raz pierwszy zetknęła się na pokazie dla uczestników zajęć w Środowiskowym Domu Samopomocy w Świeciu, gdzie pani Magdalena jest instruktorką kulturalno-oświatową.
- Zaintrygowało mnie to - wraca myślami do zdarzenia sprzed trzech lat. - Pomyślałam, czemu nie miałabym się przyłączyć. Zaimponowały mi dziewczyny sprawnie obchodzące się ze sprzętem.
Jednak od węży, pomp i prądnic - strażackich atrybutów - znacznie częściej wykorzystywany jest sprzęt przydatny podczas zdarzeń drogowych. W ciągu ostatnich kilku, jeśli nie kilkunastu lat, to one wysuwają się na plan pierwszy strażackiej aktywności. - Najważniejsza akcja, w jakiej brałam udział, miała miejsce w lipcu 2013 r. Na obwodnicy Świecia przewrócił się TIR wyładowany płytkami ceramicznymi - mówi Żłobińska. - Posprzątanie tego bałaganu było naprawdę ciężką pracą.
Dagmarę Targowską do munduru przekonał mąż, który również udziela się w OSP Przechowo. - Dobrze wiedziałam, czego mogę się spodziewać, bo działalność straży jest w domu stałym tematem rozmów - zdradza. - Chociaż, gdy pewne rzeczy ogląda się od środka, wyglądają one inaczej.
Do tej pory pani Dagmara miała okazję wykazać się przede wszystkim przy okazji gaszenia pożarów traw. - Niedawno przeprowadziłam się na osiedle Kościuszki i przez to mam kłopot, aby na czas stawiać się na wyjazdy - ubolewa. - W dodatku mam małe dziecko, co również nie ułatwia nagłych wyjść z domu.
Podobny problem ma Eweli-na Kaszubowska, matka dwójki dzieci. - Nie jest łatwo pogodzić macierzyństwo z działalnością, dlatego żeby mieć czyste sumienie, wysyłam na akcje męża, który jest kierowcą - żartuje.
Panią Ewelinę, podobnie jak jej koleżankę z zastępu, wciągnął do OSP mąż. - Na razie mogę udzielać się tylko na zawodach i ćwiczeniach, ale przyjdzie jeszcze czas, że to się zmieni.
Czytaj e-wydanie »