- W Gaju już przed wojną tak nazywali ten budynek. To taki lichy dom - opowiada Henryk Nowakowski. - Była tam sala, świetlica, gdzie odbywały się zebrania wiejskie i zabawy. Tak jak dzisiaj był sklep, który prowadził jeszcze po okupacji Ignacy Koralewski. Mieszkał z drugiej strony budynku, od podwórza. W tym sklepie kupowało się artykuły spożywcze, naftę do lamp, bo prądu w Gaju wtedy jeszcze nie było.
Przedstawienia i zabawy
- Maria Zielińska, nauczycielka przygotowywała przedstawienia, z którymi występowaliśmy w szkole i w "Benedyi" też. Pamiętam, bo grałem Heroda. Jako kilkunastoletni kawalerowie, organizowaliśmy tam składkowe zabawy taneczne. Skrzyknęliśmy się z kolegami, grajkowi kupowało się pół litra i grał. Zapamiętałem Wojciecha Bukowskiego, który grał na bandonium. Przy drzwiach stał zawsze najsilniejszy i jak ktoś rozrabiał to brał go za "pierze i wystawiał na powietrze świeże" - kontynuuje pan Henryk
Po wojnie pomieszczenie wynajęła Gminna Spółdzielnia "Samopomoc Chłopska" w Strzelnie i prowadziła tu sklep.
Moda na kluby wiejskie
W latach 60. XX w. w ramach obowiązującej wówczas działalności społeczno-wychowawczej, zorganizowano tu Klub Rolnika, którym kierowała Bożena Drzazgowska.
- Byliśmy młodzi, chodziliśmy tam na pogadanki, odczyty związane z oświatą rolniczą, a także poczytać czasopisma. Działało Koło Gospodyń Wiejskich, organizowano zabawy taneczne - mówi pani Bogumiła Zwolińska. - Potem, Andrzej Drzazgowski, prowadził tu krótko, barek kawowy.
"
Benedyja" czy świetlica?
Obecnie budynek stanowi mienie gminne. Znajduje się w nim zaniedbana sala, wykazywana jako świetlica, gdzie młodzież niekiedy gra w tenisa stołowego, sklep spożywczy i mieszkanie.
- Świetlica będzie wyremontowana, gmina zamówiła meble na wyposażenie świetlicy, które już częściowo otrzymaliśmy. Przydałoby się wymalować, a przede wszystkim wykonać kanalizację - mówi Zenon Zwoliński, sołtys.