Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wkurzony kierowca wjechał w pieszego! (mapa)

Tomasz Rusek
Ten plakat już cztery lata temu przestrzegał kierowców przed chamstwem na drodze.  Dziś jest jeszcze bardziej aktualny...
Ten plakat już cztery lata temu przestrzegał kierowców przed chamstwem na drodze. Dziś jest jeszcze bardziej aktualny... fot. materiały policji
Najpierw kłócili się, kto ma pierwszeństwo na osiedlowej drodze, a potem 25-latek celowo wjechał w 31-latka. Przewiózł go na masce około 20 metrów, a potem ostrym hamowaniem zrzucił na ziemię!

Takiego wypadku nie pamiętają najstarsi gorzowscy policjanci. - Tutaj nerwy puściły i kierowcy, i pieszemu. Mogło się to skończyć tragedią - mówił nam wczoraj rzecznik gorzowskiej policji Sławomir Konieczny.

Najpierw wyzwiska

Wszystko wydarzyło się na ul. Legionów Polskich. To ciąg pieszo - jezdny pomiędzy blokami na nowym gorzowskim osiedlu. Jest on częściowo wyłączony z ruchu, pełno tu znaków zakazu wjazdu. To tutaj spotkali się: 25-letni kierowca peugeota i 31-letni pieszy.
Konieczny relacjonuje: - Osobówka nie mogła ominąć pieszego, wywiązała się sprzeczka. Żaden nie chciał odpuścić. Obaj zaczęli się wyzywać. W pewnym momencie rozjuszony kierowca peugeota wcisnął pedał gazu. Podciął nogi pieszego, a ten upadł na maskę samochodu. W taki sposób szofer przewiózł go około 20 metrów. Gdy zahamował, 31-latek zsunął się i upadł na jezdnię.

Nic poważnego mu się nie stało, ale jest lekko poturbowany. Co grozi kierowcy? - na razie nie wiemy. Wszystko zależy od orzeczenia lekarskiego, jakie przedstawi potrącony- powiedział nam wczoraj S. Konieczny (w takich wypadkach kara może się wahać od 2 do 10 lat więzienia).

Zaczęło się od palca

Podobnych drogowych sprzeczek jest coraz więcej. - Kierowcom puszczają nerwy nawet w błahych sprawach - przyznają policjanci. Dowód: kilka dni temu na ul. Jancarza osobówka zajechała drogę innej. Kierowcy pozdrowili się nawzajem środkowym palcem, wyzywali przez otwarte okna, a potem... na środku skrzyżowania zaczęli się szarpać. Jeden wyciągnął gaz. Awanturę przerwała policja.

Kierowca wyścigowy Łukasz Błaszkowski słysząc te historie kiwa głową z niedowierzaniem. - Nie można zachowywać się w ten sposób. Ryzykujemy wtedy życiem swoimi i innych. Ja, gdy ktoś zajedzie mi drogę, po prostu dzwonię na policję. Podaję tablice, kierunek jazdy, markę wozu pirata i tyle - opowiada. Jego zdaniem ,,nerwusy powinni odpuścić sobie takie akcje''. - Co udowadniamy pokazaniem palca czy szarpaniną? Zupełnie nic.

Ł. Błaszkowski dodaje, że dobrym rozwiązaniem byłoby kierowanie kierowców - nerwusów na przymusowe badania psychologiczne.

Ale nasze prawo tego nie przewiduje.

Wyświetl większą mapę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska