Zawisza Bydgoszcz - Świt Szczecin 0:1 (0:0)
Bramka: Patryk Baranowski (90+2).
Zawisza: Michał Oczkowski - Sochań, Paliwoda, Urbański - Nowak, Mielcarek (80. Wędzelewski), Żelazo (75. Serwach) , Rugowski - Żylski, Okuniewicz (80. Falciano), Koziara.
Kibice niebiesko-czarnych czekają na zwycięstwo swoich pupili od 30 września. Potem zawiszanie dwa mecze zremisowali na wyjazdach i dwa razy przegrali u siebie. Fani liczyli na przełamanie ze Świtem, który ostatnio zanotował dwie porażki.
Spotkanie było słabe - delikatnie je określając. Bydgoszczanie mieli problemy z wymienieniem kilku podań z rzędu i zawiązaniem akcji. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo, strzałów na bramkę rywali jeszcze mniej, o celnych nie wspominając. O pierwszej połowie można napisać, że się odbyła.
Druga odsłona zaczęła się od celnego strzały Kacpra Nowaka, którym piłkę na rzut rożny odbił bramkarz Świtu. Przy dośrodkowaniu z rogu sfaulowany został Adam Paliwoda i sędzia podyktował rzut karny dla Zawiszy. Do piłki podszedł Piotr Okuniewicz i strzelił fatalnie ponad poprzeczką. Los Zawiszy dopełnił się w doliczonym czasie gry kiedy do dośrodkowania najwyżej wyskoczył Patryk Baranowski i skierował głową piłkę do bramki. Goście zaczęli świętować, a załamani bydgoszczanie padli na murawę.
Po meczu część piłkarzy długo rozmawiała z kibicami. Potem zawodnicy zamknęli się w szatni. Osobno debatował też sztab trenerski z Marcinem Łukaszewskim, dyrektorem sportowym.
W następnym meczu Zawisza zagra na wyjeździe z Unią Drobex Solec Kujawski.
