- Zwycięstwo nad Wdą poprawiło atmosferę w szatni?
- Zdecydowanie tak. Wygrana musi cieszyć tym bardziej, że odmłodzony zespół Wdy prezentował się naprawdę przyzwoicie. Nastroje na pewno się poprawią. Z optymizmem musimy podejść do spotkań ze Spartą/Unifreeze.
- Drugie miejsce w tabeli III ligi, nie owijając w bawełnę, jest sezonem straconym. W Rypinie liczono, że awans może przyjść szybciej niż przypuszczano.
- Zgodzę się z tym, iż to z naszej winy zanurkowaliśmy tak głęboko. Nie po naszej myśli przebiegł mecz w Solcu Kujawskim z Unią, a do tego groźnej kontuzji doznał Paweł Piceluk. Wcale nie uważam jednak, żeby mijające rozgrywki zapisać na totalny minus. Dostałem komfort pracy i czas, żeby w ciągu dwóch lat awansować z Lechem do II ligi. W dodatku do meczu z Calisią Kalisz utrzymywaliśmy kontakt, byliśmy nawet najlepszą drużyną na wiosnę.
- Wychodzi więc na to, że w finale wojewódzkiego Pucharu Polski przeciwko Sparcie/Unifreeze powinniście być bardziej głodni sukcesu od rywali. Przeciwnicy już wywalczyli awans w lidze.
- Jesteśmy obrońcą tytułu i nieprzypadkowo znów gramy w finale. Od początku rozgrywek pokazujemy swoją postawą, że poważnie traktujemy udział w Pucharze Polski. We wtorek, podobnie jak w poprzednich meczach, głowy nie powinny nas zawieść.
- Jaką wiedzą dysponuje pan o grze rywali?
- Teraz mogę jedynie, że rywale to zespół walczaków. Zapewniam, że mamy wystarczające informacje na temat gry Sparty. Będziemy chcieli wykorzystać naszą wiedzę na boisku.
- Na którego piłkarza trzeba zwrócić szczególną uwagę?
- Jednostki same nie grają. Trzeba skupić się na całym zespole rywali. Na pewno Grzegorz Bała niewątpliwie zasługuje na duży szacunek. Nie można pozostawić go bez opieki ani przez chwilę.