Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdjęcia "blisko serducha". Bydgoscy fotografowie pokazali życie rodzin dzieci z zespołem Downa

Mariusz Sepioło
Aleksandra i Karol Sitarek
Staraliśmy się wybierać zdjęcia, które po prostu pokazują życie, codzienność. Nawet jeśli światło pada na nich nie tak, jak powinno. Chcieliśmy pokazać prawdę, a nie cukierkowy, wygładzony obraz - mówią fotografowie Aleksandra i Karol Sitarek, autorzy projektów „Mamy (nie)zwykłe dzieci” i „CuDOWNa miłość”.

Skąd pomysł na projekty „Mamy (nie)zwykłe dzieci” i „CuDOWNa miłość”?

Aleksandra Sitarek: Zaczęło się od pomysłu Ani Sikorskiej, członkini grupy wsparcia dla rodzin dzieci z zespołem Downa, prowadzonej przez Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne. Leoś, syn Ani, jest chłopcem z trisomią 21, a że znamy się już od dawna, Ania zapytała, czy nie zrobiłabym sesji portretowej dla mam. Na początku nie czułam się na siłach, bo fotografia portretowa nigdy nie była moją specjalnością. Ale zaczęłam ćwiczyć i w końcu poczułam, że mogę spróbować. Projekt składałsię z dwóch cykli. „Mamy (nie)zwykłe dzieci” to właśnie moje portrety matek dzieci z trisomią 21. „CuDOWNa miłość” to nasza ukochana fotografia lifestyle'owa, pokazująca codzienność rodzin z dziećmi z zespołem Downa, tworzona już razem, we dwójkę. Uznaliśmy, że tylko za pomocą takich intymnych zdjęć uda się pokazać niezwykłą więź i uczucia, jakie są w tych rodzinach.

Wiele osób ma w sobie utrwalony, krzywdzący obraz osób z zespołem Downa. Sama nazwa – której nie lubimy używać - kojarzy nam się negatywnie, w dzieciństwie funkcjonowała jako obelga, wyzwisko. Choroba była społecznym tabu. Tymczasem dzieci z trisomią są cudowne. Jasne, trochę inaczej wyglądają i bywają uparte. Ale kochają całym sercem.

Czy w tym wypadku Wasza praca bardzo się różniła od tej codziennej? Aleksandra: Chciałabym podkreślić, że same rodziny dzieci z trisomią 21 nie roszczą sobie prawa do uznania ich sytuacji za wyjątkową. To naprawdę normalne, fajne rodziny, które nikomu nie dają do zrozumienia, że ich życie jest w jakiś sposób inne. To my mamy w sobie utrwalony, krzywdzący obraz osób z zespołem Downa. Sama nazwa – której nie lubię używać - kojarzy nam się negatywnie, w dzieciństwie funkcjonowała jako obelga, wyzwisko. Choroba była społecznym tabu. Tymczasem dzieci z trisomią są cudowne. Jasne, trochę inaczej wyglądają i bywają uparte. Ale kochają całym sercem.

Zdjęcia
Aleksandra i Karol Sitarek

Wasze wyobrażenia o trisomii się zweryfikowały?

Karol Sitarek: Mam problem z odpowiedzią na to pytanie, bo wydaje mi się, że my nigdy nie patrzyliśmy na to jak na problem. Wiedzieliśmy, na czym polega choroba, i znaliśmy rodziny, w których się pojawiała. Wiedzieliśmy też, że to normalni, szczęśliwi ludzie, którzy bardzo się kochają. Właśnie takich ludzi spotykaliśmy na kolejnych sesjach w ramach projektu.

Aleksandra: Przed sesjami i w ich trakcie dużo rozmawialiśmy z naszymi bohaterkami i bohaterami. Poznawaliśmy ich historie. Opowiadali o swoich doświadczeniach związanych z trisomią, o swoich emocjach i o działaniach, które musieli podjąć. Dużo się nauczyliśmy, np. tego, że w takiej sytuacji trzeba przestawić się na działanie. Dlatego dziś mamy świadomość, że narodziny dziecka z trisomią nie byłoby dla nas tragedią. Że zdarzają się dużo trudniejsze sytuacje. W pewnym momencie zaczął mi nawet przeszkadzać cały ten szum wokół naszego projektu i wystawy zdjęć w Bydgoskim Centrum Wolontariatu. Ciągle słyszałam pytanie: jak pracowało mi się z takimi rodzinami? Odpowiedź jest jedna: normalnie. Może nawet łatwiej niż ze zdrowymi? Nie każdy potrafi być spontaniczny i wygłupiać się ze swoimi dziećmi o poranku. Dzieci z trisomią przez to, że spędzają z rodzicami dużo więcej czasu podczas dodatkowych zajęć czy rehabilitacji, mają z nimi bardzo dobry kontakt. Zauważyliśmy też, że mamy, które występowały w pierwszym cyklu zdjęć, bardzo tego potrzebowały. Zresztą, która z nas, matek, nie potrzebuje czasem na nowo poczuć się piękną, zrobić pełny makijaż, fryzurę i założyć piękny strój? One też wcale nie chciały litości, uwagi, pochylenia się nad ich sytuacją, tylko pokazania: zobaczcie, jesteśmy piękne, szczęśliwe i kochane.

Zdjęcia
Aleksandra i Karol Sitarek

„Jeśli tak wygląda powierzchnia, pomyślcie, jak wygląda rzeczywistość” - mawiała o fotografii Susan Sontag. Zgadzacie się?

Karol: Tak. Stawialiśmy sobie cel, by sesje były jak najbardziej prawdziwe, bliskie życia. Na początku pytaliśmy, jak wygląda dzień danej rodziny, i staraliśmy się dostosować do jej codziennych rytuałów. Jeśli o 8 mama ścieli łóżko - fotografujemy ścielenie łóżka i całą rodzinę w kapciach i piżamach. Podczas selekcji zdjęć - a było ich ponad tysiąc – staraliśmy się nie wybierać tylko najlepszych technicznie i warsztatowo, ale także takie, które po prostu pokazują życie. Nawet jeśli światło pada na nich nie tak, jak powinno. Chcieliśmy pokazać prawdę, a nie cukierkowy, wygładzony obraz.

Aleksandra: Staraliśmy się, by rodziny nie zauważały aparatu. Byliśmy w tle ich codziennych zajęć, nie przeszkadzaliśmy. Czasem tylko lekko podpowiadaliśmy, co zrobić. Ale głównym celem było to, żeby wyciągnąć ich prawdziwość. Czasem musieli się rozkręcić, „rozbujać”. Ale poza tym… W tych sesjach było coś, czego nie da się tak łatwo oddać słowami. Dlatego my z Karolem wolimy opowiadać za pomocą obrazów.

Podczas selekcji zdjęć - a było ich ponad tysiąc – staraliśmy się nie wybierać tylko najlepszych technicznie i warsztatowo, ale także takie, które po prostu pokazują życie. Nawet jeśli światło pada na nich nie tak, jak powinno. Chcieliśmy pokazać prawdę, a nie cukierkowy, wygładzony obraz.

Obrazem można opowiadać lepiej niż słowem?

Karol: Dla nas to na pewno łatwiejsze.

Aleksandra: Cieszymy się, kiedy ktoś mówi: na waszych zdjęciach widać ciepło. Zdjęcia powinny być blisko serducha. Chcemy pokazać normalne życie, które jest piękne właśnie dlatego, że składa się z drobnych rzeczy. Wiemy to z własnego doświadczenia. Karol często mi mówi: „Zobacz, po co wyjeżdżać na zagraniczne wakacje, jak dzieciaki mają cudowne wakacje tutaj, w ogródku”. Nam zależy, żeby ten ogródek pokazać.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zdjęcia "blisko serducha". Bydgoscy fotografowie pokazali życie rodzin dzieci z zespołem Downa - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska