Zielona Góra dbało o zdrowie mieszkańców miasta i nie tylko. A oni chętnie korzystali z zabiegów i terapii, by jak najdłużej móc korzystać z uroków życia. W mieście działały trzy sanatoria: winne, powietrzne i mleczne.
Winne sanatorium w Zielonej Górze leczyło nie tylko choroby wątroby i nerwowe...
- Mimo że Zielona Góra nie była miastem uzdrowiskowym i nie miała przedrostku Bad, to w mieście działały trzy sanatoria: winne, powietrzne i mleczne – mówi historyk i regionalista, dr Grzegorz Biszczanik. – Najbardziej znanym było sanatorium winne przy dzisiejszej ulicy Botanicznej. Winem i winogronami, które oczyszczają organizm, leczono tu nie tylko choroby wątroby czy nerwowe. Pomysłodawcą takiej kuracji był królewski fizyk, doktor Ewald Wolff . W 1852 roku wydał książkę pod tytułem "Kuracja winogronowa", w której opisywał zalety stosowania swojej terapii.
Budynek dawnego uzdrowiska stoi do dziś, a ozdobne winogrona na jego elewacji przypominają o dawnych zabiegach, które się tu odbywały.
Sanatoria powietrzne i mleczne w Zielonej Górze
O ile winne sanatorium wydaje się czymś naturalnym, skoro Zielona Góra winnicami stała, o tyle pozostałe uzdrowiska mogą dziwić.
- Chodzi o sanatorium powietrzne, które znajdowało się przy al. Słowackiego, gdzie terapia odbywała się na bazie powietrza, które było wdychane z sąsiadujących winnic. Można było rozłożyć się na leżakach i to zdrowe, winne powietrze wdychać. I w ten sposób się leczyć.
Natomiast zaskakiwać może sanatorium mleczne, gdzie leczono wszelkie urazy na bazie mleka.
- Pamiętajmy, że lecznicze właściwości mleka znane były już w starożytności. I stosowane chociażby przez Kleopatrę do kąpieli – przypomina dr Biszczanik. – Takie sanatorium mleczne znajdowało się przy ulicy Batorego. Charakterystyczny budynek istnieje do dziś. Mleczna kuracja najmniej przypadła do gustu dawnym zielonogórzanom i mieszkańcom regionu. Stąd to właśnie sanatorium działało najkrócej.
Dla mieszkańców miasta zabiegi w sanatoriach były tańsze niż dla pozostałych pensjonariuszy. Najdłużej, bo do drugiej wojny światowej, funkcjonowało uzdrowisko powietrzne. Tam można było nie tylko się podleczyć, ale i dobrze zjeść.
A może wrócić do uzdrowiskowej tradycji Zielonej Góry?
Ewelina Różycka, która interesuje się historią miasta i zdrowiem, mówi, że dobrze byłoby wrócić i do tych tradycji i nasze winnice czy spa, salony odnowy mogłyby proponować jakieś zabiegi upiększające, relaksacyjne z wykorzystaniem winnego grona.
- Dziś bardzo wielu zielonogórzan stawia na zdrowy styl życia. Chodzi z kijkami, jeździ na rowerze, biega, pływa na basenie, korzysta z różnego rodzaju odnowy biologicznej – zauważa Monika Gamba. – Chciałabym, by miejsc, gdzie można dbać o zdrowie było więcej. Nie mówiąc o tym, że powinno się wszystko zrobić, byśmy mieli w mieście łatwiejszy dostęp do specjalistów, do badań czy leczenia. Bo z tym jest bardzo źle…
- Co można zrobić niemal od razu? Postawić więcej tężni. Bo jedna jest malutka, a druga w Parku Tysiąclecia będzie z pewnością oblężona – mówi Stanisława Przygocka. – Jako emerytka będę często korzystała, ale z osiedla Przyjaźni będę miała kawałek, by do niej dojechać.
Przeczytaj także:
Szok, jak dawniej w Zielonej Górze było zielono...
Tak Winne Wzgórze w Zielonej Górze zmieniało się przez lata
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?