Niemal wszystkie szkoły w regionie organizują tego roku studniówki w lokalach. Rodzice, którzy pomagają dzieciom w przygotowaniach przed ich pierwszym prawdziwym balem, starają się nie ingerować za bardzo w młodzieńcze wybory, ale... nie zawsze to się udaje.
- Moja mama postanowiła się zatroszczyć o mój strój na studniówkę - przyznaje Mariusz Nejman, kontrabasista w zespole „Staff". - Jednak chciałbym, aby rodzice nie angażowali się bardziej niż to konieczne. Dlatego zarabiam na studniówkę sam i sam będę kupował rzeczy. Gram na koncertach w pubach. Już trochę odłożyłem, ale potrzebuję około tysiąca złotych.
Klasycznie, poważnie
Co ciekawe, Mariusz wcale nie myśli o ekstrawagancji. Tylko nie lubi, gdy ktoś decyduje za niego. Sądzi, że studniówka wymaga powagi i klasycznej elegancji. W jego przypadku oznacza to spokojną w kolorze koszulę i ciemny krawat.
Koleżanka Mariusza, Aneta Puza na suknię wydała już 200 zł. Sukienka jest ładna, ale nie krzykliwa. - Musi być jeszcze czerwona bielizna, która przyniesie szczęście, jeśli założy się ją podczas matury, do tego fryzjer, buty, dodatki - wylicza. - Chyba dziewczyny mają gorzej niż chłopcy. Wydają ponad tysiąc złotych. Czy to oznacza, że po okresie „szalonych" studniówek przyszedł czas na modę nieco spokojniejszą? - Niektórzy myślą o tym, by ubrać coś super, ale sądzę, że na myśleniu się skończy. Ja też nie włożyłabym na przykład sukienki bez pleców - mówi Kasia Golenia z III klasy Liceum Profilowanego nr 2 w Aleksandrowie Kujawskim.
Co innego mówią sprzedawcy w sklepach. - _Czasem jesteśmy zdumione, bo dziewczyny wskazują kreacje typowo sylwestrowe - _twierdzą ekspedientki z Salonu Mody „Hanna" w Bydgoszczy.
Warto wydać dużo
Koszt samej imprezy to około 130 zł od osoby. Jeśli do tego pojawi się osoba towarzysząca - to zwiększa cenę o kolejne 130 zł. Dlatego wielu maturzystów idzie na studniówkę z kolegą lub koleżanką z klasy. W ten sposób starają się nie „czyścić" kieszeni rodziców.
- Planowałam wziąć kredyt, aby pokryć koszty balu mojego syna - mówi Mariola Magliszewska z Włocławka, matka tegorocznego maturzysty. - Ale gdy powiedział, że pójdzie sam, bez dziewczyny i jeszcze, że kolega pożyczy mu garnitur z ubiegłorocznej studniówki, zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście warto ten kredyt brać, aby „obkupić" syna na ten jeden wieczór.
Wielu jednak uważa, że studniówka jest tylko raz w życiu i warto w nią inwestować. Garnitur czy suknia przydać się mogą na inne uroczystości, a zawsze pozostanie wspomnienie: w tym ubraniu wystąpiłam lub wystąpiłem na pierwszym w życiu balu, z orkiestrą i szampanem.
-_ Nie wyobrażam sobie zabawy w formie dyskoteki, jak i tego, że nie będziemy ubrani w wyjątkowym stylu - _mówi dalej Kasia Golenia, która na bal maturalny idzie ze swoim chłopakiem Jarkiem. - _Dyskotekę można zrobić zawsze, a taki bal raz na kilka, kilkanaście lat. Bawić się mamy w Bądkowie, w restauracji. Za parę płacimy 250 zł i jestem pewna, że warto, bo taki bal zostanie w nas na całe życie. Czy żal wydać na suknię kilkaset złotych? Nie! _A kto wie, jak często będzie można przeżyć jeszcze taką wykwintność?
Mamy się nie wtrącać
- Dwa lata temu zaproponowaliśmy młodzieży, że nauczyciele zapłacą za siebie, ale zaprotestowali - dyrektor VI LO w Toruniu, w którym studniówki zaczną się na przełomie stycznia i lutego dobrze wie, jak trudno niektórym uczniom zebrać pieniądze, by uzyskać pożądany efekt na balu maturalnym. - Nie wszystkich stać taki wydatek, niektórzy biorą kredyty. Gdy chcieliśmy młodzieży i rodzicom ulżyć, powiedzieli, że to musi być bal z prawdziwego zdarzenia, na którym młodzi mogą pochwalić się na przykład swą pierwszą sympatią i symbolicznie wejść w dorosłość. I mamy się nie wtrącać. Dlatego się nie wtrącamy.
