O ile wraz z zawieszeniem zajęć, nauczyciele w większości zostali skierowani do pracy w domu, to sytuacja pozostałych pracowników nie była tak komfortowa. Zawieszenie zajęć nie zwolniło ich bowiem automatycznie z obowiązku pracy. W sprawie tej interweniował ZNP, który wystąpił do premiera i ministra edukacji o wyjaśnienie sytuacji osób pracujących w administracji i obsłudze.
Pensja się należy
- Wyraźnie mówimy o tym, że dyrektor odpowiada za sposób organizacji pracy swojej placówki oświatowej. Jeżeli więc uzna, że panie z sekretariatu część zadań mogą wykonać w sposób zdalny, mogą to oczywiście zrobić – wyjaśniał minister edukacji Dariusz Piontkowski podczas konferencji prasowej. - Z kolei panie sprzątające mogą skorzystać z tego, że szkoła jest pusta i dopucować korytarze, a jeśli nie będzie dla nich później zajęcia, to nie widzę powodu, aby dyrektor zmuszał je do siedzenia w pracy przez 8 godzin.
Koronawirus w kujawsko-pomorskiem - raport na żywo
W poniedziałek MEN zamieściło na swojej stronie komunikat, w którym apeluje do dyrektorów, aby do minimum ograniczyli obecność nauczycieli i pracowników niepedagogicznych w placówkach oświatowych.
„Zawieszenie prowadzenia zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych nie wpływa bezpośrednio na pracę wykonywaną przez pracowników administracji i obsługi szkolnej i nie zwalnia ich automatycznie z obowiązku świadczenia pracy. O organizacji ich pracy decyduje dyrektor szkoły. Dyrektor szkoły na podstawie art. 3 ustawy o przeciwdziałaniu i zwalczaniu COVID-19 może polecić pracownikowi wykonywanie, przez czas oznaczony, pracy określonej w umowie o pracę, poza miejscem jej stałego wykonywania (praca zdalna), o ile oczywiście charakter zadań wykonywanych przez pracownika na to pozwala” – czytamy w komunikacie. Jeśli natomiast z przyczyn leżących po stronie szkoły pracownik administracji lub obsługi nie będzie świadczyć pracy, to przysługuje mu za ten czas wynagrodzenie.
Zostali w domu
W wielu szkołach w regionie pracownicy administracji już wykonują swoje zadania z domu. - Część z nich zostało przekierowanych do pracy zdalnej. Na miejscu są tylko osoby, które muszą zabezpieczyć funkcjonowanie szkoły. Po czterech dniach zespoły się wymienią – mówi Marek Dobucki, dyrektor SP 37 w Bydgoszczy. - Zadbaliśmy o dopełnienie wszelkich wymogów sanitarnych, ponadto prowadzimy rejestr wejść i wyjść ze szkoły, a do budynku nie mają wstępu osoby postronne.
- W szkole jest niewielu pracowników administracji i obsługi, ponieważ część przebywa na L4 – informuje Ireneusz Woźniak, dyrektor SP 14 w Toruniu. - Ci, którzy przyszli do szkoły, pracują w swoich pomieszczeniach i rzadko mają bezpośredni kontakt.
