Wielka frajdę członkom Klubu Podróżnika oraz uczniom z PG nr 1 sprawiła Jadwiga Jelinek - dyrektor Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Żninie. Dwoma autokarami wycieczkowicze udali się do Poznania. Głównym celem było spotkanie z doktorem Węglarskim.
Co jednak będzie tematem wykładu, do końca pozostało tajemnicą...
- Zbliża się Święto Zmarłych, postanowiłem więc opowiedzieć państwu o ceremoniale pogrzebowym Toradżów... - zdradził wreszcie szef poznańskiego Ogrodu Botanicznego.
Opowieść okazała się niezwykła. Zainteresowała wszystkich, choć przekrój wieku zgromadzonych w sali wykładowej był bardzo duży.
Toradżowie - usłyszeliśmy - to lud, który przybył z nieba. Jego jedyną tęsknotą jest więc powrót do gwiazdozbioru Plejad. Uznają więc i pracują całe życie na jedno święto - swój własny pogrzeb. Są to wówczas wielodniowe, radosne uroczystości. Ale uwaga! Ceremoniał pogrzebowy wcale nie odbywa się od razu. Ponieważ członkowie danej rodziny, zdarza się, mogą pracować w różnych częściach świata, czasami trudno wszystkim w jednym czasie przybyć do Rantepao - ich duchowej stolicy. Zmarły czeka więc w trumnie, ułożony na bambusowych, rozciętych wzdłuż tyczkach, po których spływają płyny fizjologiczne, nawet kilka lat! Zdaniem Toradżów - nie jest on właściwie jeszcze zmarłym, choć po takim czasie pozostaje jedynie jego szkielet... Odwiedzają go, przynoszą jedzenie, papierosy, trunki... Ciało, lub jego szczątki, leżą w specjalnym, wyniesionym ponad wioskę domu, którego kształt dachu symbolizuje lot ptaka...
Gdy rodzina jest w komplecie, a ciało skieruje się głowa na południe, wówczas dopiero ów członek rodziny uchodzi za zmarłego...
- Ma trzy dusze - opowiada dr Węglarski. - Jedna idzie do nieba, druga pozostaje w przyrodzie, a trzecia wnika do figurki, która, podobnie jak trumna ze szczątkami, wynoszone są wysoko, a umieszczane w szczelinach skalnych.
Wcześniej jednak członkowie rodziny tydzień świętują. Ubijają bawoły, świnie, urządzają np. walki kogutów, nie stroniąc przy tym od miejscowych trunków, równocześnie wychwalając zmarłego.
Inaczej chowane są tu noworodki. W nocy rodzice umieszczają maleńkie ciało w jednym z otworów drzewa chlebowca, które wydziela tzw. biały lateks, mający dla tego ludu znaczenie symboliczne. Ów bowiem jest mlekiem dla noworodka, który żyje dzięki temu w drzewie, a jego dusza przechodzi na kolejnego potomka, gdy ten się narodzi...
Po wykładzie dyrektor Jelinek obdarowała doktora Węglarskiego koszem pałuckich jabłek. Później wszyscy zwiedzili jeszcze ogród oraz Palmiarnię Poznańską.