
Mapka, która doprowadziła mieszkańców Zamościa koło Szubina do miejsca, w którym wisiał człowiek
(fot. Fot. ALEKSANDER KNITTER)
W swojej codziennej pracy wykonuję rzeczy dziwne i na ogół niespotykane. Dziś chcę się z Państwem podzielić relacją z wydarzeń, którymi żyło całe kujawsko-pomorskie i opowiem o moim udziale w poszukiwaniach Eweliny Skwary. Zdradzę też kulisy poszukiwań mężczyzny z Zamościa koło Szubina.
Do wsi, w której żyje rodzina Eweliny, pojechałem chętnie. Byłem w domu zaginionej i zrobiłem wizję. Powiedziałem, że doszło do wypadku, a kierowcą był ktoś z tej wsi. Jechał do pracy i zarzuciło mu tył samochodu. Chciał wyminąć dziecko, ale nie udało się i uderzył w nie. Mam wrażenie, że się zatrzymał i zawołał do niej po imieniu, bo dobrze ją znał - ona go często widywała.
Mam też przeczucie, że spory kawałek jechał z nieprzytomną dziewczynką i porzucił ją w terenie otwartym, blisko lasu - tam, gdzie są powbijane słupki geodezyjne na wytyczenie parceli. W miejscu tym albo powstaje budowa, albo będzie coś budowane. Powiedziałem o tym policjantom i dowiedziałem się, że w kierunku Torunia budowana jest autostrada i teren jest właściwie nie do sprawdzenia, a i śnieg przeszkadza. Ja zrobiłem swoje - powiedziałem, co widziałem i na tym kończy się moja rola.
Moje wskazówki przyczyniły się natomiast do bezbłędnego odnalezienia mężczyzny z miejscowości Zamość koło Szubina. Było to przed dwoma tygodniami. Przyjechała do mnie kobieta z teściami. Zaginął jej mąż, który sporo pracował w Niemczech, ale ostatnio zaniemógł na zdrowiu i wrócił pod Szubin na odpoczynek. Pewnego dnia wyszedł z domu i ślad po nim zaginął. I tu muszę się przyznać do rzeczy, której raczej nie robię. Otóż w tej właśnie sprawie wykonałem poprawkę do wizji. Gdy kobieta mi powiedziała, co się stało, od razu wiedziałem, że facet nie żyje, ale potem zacząłem się zastanawiać i pomyślałem, że może jest w Bydgoszczy?
Nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale dla pewności poprosiłem o zdjęcie. Na drugi dzień byłem już pewien, że człowiek ten nie żyje i że ciało jego jest blisko wsi. Widziałem, że się powiesił. Zadzwoniłem do rodziny i przeprosiłem za pomyłkę. Poprosiłem też o maila, bo chciałem wysłać mapkę z naniesionym miejscem. Kobieta nie miała adresu mailowego, ale zaraz przesłali mi go policjanci z Szubina. Wysłałem im mapkę, ale był już wieczór i na poszukiwania rodzina wybrała się rano. Poszli w miejsce, które wskazałem i odnaleźli zwłoki. Zaraz też zadzwonili z podziękowaniem.
Niestety - taki jest mój zawód. W zimie spraw jest trochę mniej, ale w sezonie w tygodniu mam 5-6 zaginięć. 2-3 ciała znajduję i uważam, że to jest całkiem dobry wynik.