Warto było przyjechać z Bydgoszczy do Rypina na drugoligową inaugurację. Nie dziwię się też miejscowym sympatykom futbolu, którzy sobotnie przyjemne popołudnie zdecydowali się spędzić na stadionie MOSiR-u. Bo nie był to czas stracony. Inauguracja ze strony drugoligowego beniaminka była udana. Mecz musiał się podobać; gra była żywa, obfitowała w dużo ciekawych akcji, strzałów i interwencji bramkarzy. Ale piłkarze Suchomskiego życzliwość kibiców zdobyli niebywałą determinacją w grze. Gdyby tak na wszystkich stadionach zawodnicy walczyli o każdą piłkę..
Moc w ofensywie
Letnie wakacje, to nie jest szczęśliwa pora dla budowy zespołu piłkarskiego. Wybór zawodników jest, owszem szeroki, ale ewentualne zakupy zależą w dużym stopniu od zasobności klubowych budżetów. W Lechu z "forsą" krucho tymczasem. Istotniejszy wydaje się być krótki czas na stworzenie mocnej ekipy. Suchomski na pewno go nie stracił. Znalazł zawodników, którzy w mig pojęli jego filozofię gry, dobrze ich do sezonu przygotował motorycznie i mentalnie. I drużyna funkcjonuje poprawnie. W meczu z Jarotą pierwsze pół godziny było trudne dla zawodników. Trema i presja okazały się silniejsze. Stąd wzięła się nerwość i błędy w defensywie. Ale kilka akcji, po których z trybun popłynęła rzeka oklasków, dodaly piłkarzom otuchy. A gol, przed zejściem na przerwę, zapowiedział późniejszą dominację.
Z Jarotą zwyciężył zespół, ale byli w nim zawodnicy którzy zasłużyli się szczególnie. Bardzo korzystnie zaprezentował się między słupkami Karol Szymański. "Czytał grę" rywali, kilkoma odważnymi interwencjami zapobiegł utracie bramki, a spotkanie mogło się wówczas potoczyć inaczej. Defensywa Lecha prezentowała się w przekroju meczu solidnie. Nie ustrzegła się jednak błędów. Zdecydowanej poprawie wymaga gra w linii, bo zbyt często zawodnicy ją łamali i Jarota wychodził, po prostopadłych podaniach, na czyste pozycje. Wartością dodaną zespołu jest liczba zawodników kreatywnych, potrafiących błyskawicznie stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. Kwintet: Paweł Adamiec, Alex Atanackovic, Mateusz Fredyk, Łukasz Grube i Michał Wrzesiński uwielbia grać do przodu, z równym powodzeniem szybko i kombinacyjnie. Wrzesiński z prawej strony, to istny express Pendolino. W ogóle, prawa strona z Pawłem Bojaruńcem i Wrzesińskim oraz podchodzącym którymś ze środkowych pomocników tworzy potężny oręż zespołu. Tylko debiutancką tremą usprawiedliwiam brak skuteczności u Kuby Bojasa, a zwłaszcza Pawła Lewandowskiego.
Po meczu humory nie opuszczały jego bohaterów: - To oczekiwane zwycięstwo - mówił Grube. - Sobie jak i rypińskim kibicom daliśmy wiele radości. Bardzo dobrze zagraliśmy zwłaszcza w drugiej połowie..
- Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie - podkreślał Bojas. - W pierwszej połowie wyglądało to trochę nerwowo, po przerwie już wyraźnie dominowaliśmy na boisku.
- Po bardzo dobrym meczu w Polkowicach po raz drugi zagraliśmy równie dobry mecz - zuważył Bojaruniec. - Tym bardziej, że rywal tak naprawdę grał tylko do przerwy. Ze sporymi nadziejami wybieramy się w sobotę do Sosnowca.
Nostalgia za sponsorem
Trener Suchomski jest, na pewno, na właściwej drodze, aby stworzyć mocny i dojrzały zespół. Przede wszystkim taki, który nie będzie pozostawał w cieniu innych klubów drugiej ligi. Liczy, że swój plan zrealizuje. Na piłkarzy może liczyć.
Podczas pobytu w Rypinie nad kameralnym stadionie roztaczała się nostalgia za sponsorami. Dotychczasowy dobroczyńca klubu - Marek Stefański, jak zdążyłem się zorientować, zaprzestał wspierania klubu. Szkoda, bo wiadomo że lubi piłkę i bez jego sponsoringu nie byłoby w Rypinie awansu w roku zacnego jubileuszu. A akurat drugoligowa drużyna, to idealny ambasador Rypina.
Dlatego apeluję: zróbmy wszyscy prezent Rypinowi.