https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zwycięzca poszukiwany

Janina Paradowska Autorka jest publicystką tygodnka "polityka"

Trwa poszukiwanie zwycięzcy wyborów samorządowych, ale na ostateczne ustalenie go przyjdzie jeszcze poczekać, zwłaszcza do rozstrzygnięcia tak zwanej bitwy warszawskiej. Ciekawe to ma być rozstrzygnięcie. Jeżeli wygra Kazimierz Marcinkiewicz, zwycięstwo ogłosi Prawo i Sprawiedliwość, ale wszyscy mają świadomość, że aby wygrać, musi jak najbardziej zdystansować się od swej partii i właściwie udawać, że jest kandydatem jeśli nie bezpartyjnym, to przynajmniej reprezentuje jakieś inne PiS niż, na przykład, Jarosław Kaczyński. PiS Kaczyńskiego w stolicy bowiem przegrywa. Po czterech latach rządów musi oddać władzę w Radzie Miasta Platformie Obywatelskiej lub zabiegać o porozumienie.

Na razie więc warto poszukać zwycięzcy wśród tych, którzy już wyjaśnili swoją sytuację. I tu warto wskazać na PSL. Przed wyborami prezes Waldemar Pawlak mógł mieć ciągły ból głowy, co sondaż to poniżej kreski i nikt już na ludowców nie zwracał uwagi. Wprawdzie PO stworzyła z ludowcami blok wyborczy, ale chyba głównie dzięki temu, że mieli oni tak niskie notowania, czyli w nadziei na wzbogacenie się na terenach wiejskich głosami partii, która i tak przepadnie. Tymczasem ludowcy są tą partią, która najwięcej zyskała. Nie wygrała wprawdzie efektownych pojedynków w wielkich miastach, ale w sejmikach wzięła dużo i na poziomie mniejszych miast i gmin też. W koalicji z PO tworzy w tej chwili największą siłę, wyprzedzając blok rządowy.

Ludowcy odnieśli też sukces praktycznie likwidując Samoobronę i odbijając jej wieś. Pomógł im tym wprawdzie Jarosław Kaczyński, gdyż koalicja z PiS okazała się zabójcza tak dla Samoobrony jak i dla Ligi Polskich Rodzin, ale prezes PiS próbował także zmarginalizować ludowców tworząc sztuczny polityczny byt, złożony głównie z europosłów nazwany PLS Piast. Byt, który nigdy nie zaistniał, choć początkowo wznosił głośne okrzyki, że z Pawlakiem już koniec. Otóż wcale nie koniec. Raczej koniec owego dziwacznego Piasta z reprezentacją w Parlamencie Europejskim, a nie istniejącego w kraju.

Skąd sukces ludowców, jedynej partii, która w wyborach samorządowych tak bardzo poprawiła swój stan posiadania? Zapewne po części z ponad stuletniej tradycji ruchu ludowego, dobrego zakorzenienia w terenie, sprawnej kampanii wyborczej, rezygnacji z nadmiernie radykalnych haseł na rzecz stwierdzenia, że po prostu ma być normalnie, bez uczestniczenia w politycznych awanturach, które zalały nasze życie publiczne. I z modernizacji polskiej wsi korzystającej na europejskiej integracji. Po prostu z polityki uprawianej w sposób przewidywalny. Ale także stąd, że Pawlak, świadomie czy szczęśliwym zbiegiem okoliczności, nie wszedł w koalicję z PiS, że zachował prawo do samodzielności i własnego zdania. Nie dał się uwikłać w rozgrywki z Lepperem, nie występował w parze z Romanem Giertychem, czyli unikał tego wszystkiego, co okazało się niezwykle toksyczne i zabójcze. Zapewne pomogło Pawlakowi to, że politycy PiS odwoływali go ze stanowiska szefa sejmowej komisji samorządu terytorialnego, gdy pospiesznie zmieniano ordynację wyborczą, a on mimo wszystko organizował publiczne wysłuchanie samorządowców. Prezes PSL wyrósł więc na jednego z ważnych obrońców samorządu terytorialnego.

Paradoksalnie jednak ta ordynacja, przeciwko której tak protestowano, właśnie ludowcom i PO może przynieść najwięcej profitów. Dobry wynik obu partii czyni z bloku głównego "rozdającego" w samorządach. W sumie 40 proc. zdobytych głosów jest dużym sukcesem, zwłaszcza że wynik tych, którzy mieli wygrać, a więc koalicji rządowej jest słabszy, gdyż nieco straciło PiS, a bardzo dużo LPR i Samoobrona. A przecież miało być zupełnie inaczej. Polityka jednak bywa zaskakująca, a przez to ciekawa.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska